Fouché był spryciarzem i lawirantem, a uchodziło mu wiele, bo wiedza o jego wyczynach docierała do niewielu i z opóźnieniem. Tusk tego nie powtórzy.
Dlaczego poległa jedna lista? Najkrócej dlatego, że jej twórcy, promotorzy i obrońcy działali od skrajności do skrajności. Najlepszym przykładem Donald Tusk, działający w amplitudzie od szantażu i zastraszania do bombardowania miłością. Tak zresztą przewodniczący Platformy Obywatelskiej działa generalnie w polityce. Albo „wyprowadza”, wsadza do paki bądź straszy „sznurem i gałęzią pod ciężarem zgiętą”, albo odstawia melodramatyczny cyrk na miarę łez Szymona Hołowni ronionych nad konstytucją. W swoich działaniach Tusk, choć nie tylko on, bardzo przypomina Józefa Fouchégo, wieloletniego ministra policji, jakobina i termidorianina, a potem zażartego zwolennika cesarza Napoleona, a w końcu Ludwika XVIII.
Będąc jakobinem, Fouché głosował za ścięciem głowy królowi Ludwikowi XVI. Gorliwie zwalczał wrogów rewolucji, słynąc z wyjątkowej bezwzględności i cynizmu. Szybko skonfliktował się z Robespierre’em, dlatego przeszedł na stronę termidorian. Po 1795 r. miał cztery chude lata, by później wypłynąć jako minister policji. Wtedy po równo zwalczał i jakobinów, i rojalistów. Niemal jak Tusk zwalczający PiS, ale i Koalicję Polską (PSL) oraz Polskę 2050, gdy ich liderzy nie uwierzyli w cudowne działanie jednej listy.
Fouché, podobnie jak wiele lat później Tusk, odsądzał rywali i potencjalnych sojuszników od czci i wiary. W ramach walki z opozycją Fouché zamknął jej gazety, zaś Tusk nasłał na „wrażą” redakcję funkcjonariuszy ABW. Gdy w okresie dyrektoriatu rewolucja dogorywała (odpowiednikiem jest Donald Tusk w 2014 r.), Fouché dogadał się z Bonapartem (jak Tusk z Merkel w sprawie swej kariery w Brukseli). Wdzięczny Napoleon nie wyrzucił go ze stanowiska ministra policji (Tusk dostał od Merkel wymarzoną posadę). Fouché odwdzięczył się bezwzględną walką z jakobinami (Tusk równie bezwzględnie zwalczał PiS i szkodził Polsce rządzonej przez PiS).
Gdy w 1809 r. losy cesarstwa się chwiały, Fouché uzgodnił z Anglikami awaryjne scenariusze (Donald Tusk zaczął od stanowiska szefa EPL, by potem uzgodnić, że wróci do Brukseli – w roli premiera RP). Po upadku Napoleona Fouché się ukrywał, by ponownie wypłynąć w czasie 100 dni Bonapartego – znowu w roli ministra policji. Szybko jednak Napoleona zdradził, porozumiewając się z księciem Wellingtonem. A potem został szefem rządu tymczasowego i znowu ministrem policji - tylko tym razem u Ludwika XVIII. Skończył jako banita, wygnany z Francji za królobójstwo. Jak będzie z Tuskiem – zobaczymy.
Fouché zwykle z dużym wyprzedzeniem dogadywał się z tymi, do których miał się przyłączyć, długo prowadząc podwójną grę. Tusk podwójne gry prowadził nawet z wrogami Polski, na przykład z Władimirem Putinem. Brutalność i bezwzględność ujawnione przez niego przed i po katastrofie smoleńskiej na to właśnie wskazywały, bo miały odwrócić uwagę od tej podwójnej gry. Bezwzględność objawiła się zresztą także po powrocie Tuska do polskiej polityki w lipcu 2021 r.
Tuska i Fouchégo łączy akceptacja tego, co jest, czyli oportunizm. Byleby w konkretnej rzeczywistości dobrze się umościć. Fouché był w tym mistrzem, ale Tusk też się bardzo starał. Przecież to on uznał III RP w pookrągłostołowym kształcie za państwo wystarczająco zmienione, żeby traktować je jako nową jakość. W czerwcu 2008 r. prezydent Lech Kaczyński mówił: „Upadł komunizm właściwie we wszystkich krajach Układu Warszawskiego, chwiał się w samym Związku Radzieckim, i wtedy był czas na to, żeby gwałtownie przyspieszyć działania. Nie zrobiono tego”. W kolejne rocznice wyborów 4 czerwca 1989 r. Donald Tusk przyznawał, że z narodzinami III RP wszystko było w najlepszym porządku.
W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” w lutym 2009 r. Lech Kaczyński stwierdził: „Należę do tych, którzy uważają, że w Polsce po 1989 r. trzeba było na nowo tworzyć państwo, a to, że tego nie uczyniono, powoduje brzemienne skutki do dziś”. Na konferencji „Jak zagospodarowaliśmy naszą wolność?” (28 sierpnia 2009 r.) prezydent Kaczyński mówił: „Ludzie, którzy wygrywali walkę o własność w latach 90., to byli na ogół ludzie poprzedniego systemu. A przecież aktywny udział w poprzednim systemie nie powinien być premią w systemie, który temu poprzedniemu jest całkowicie przeciwny”. Dla Tuska nie było takiego problemu, podobnie jak dla Fouchégo.
Jarosław Kaczyński już w latach 90. forsował ideę „nowego państwa” (termin wymyślił Adam Lipiński), żeby radykalnie odciąć się od PRL, która w III RP miała bardzo dużo bardzo obszernych enklaw. Odcięcie się od PRL pozwoliłoby powstrzymać ekspansję nomenklaturowego kapitalizmu i zdominowanie gospodarki przez postkomunistów i ludzi służb. Umożliwiłoby oczyszczenie wymiaru sprawiedliwości, organów ścigania, wojska, policji i tajnych służb z ludzi mających na sumieniu przestępstwa, pracę agenturalną bądź łamanie zasad moralnych. W „nowym państwie”, którego nie chciał Donald Tusk, możliwa byłaby dekomunizacja i znacznie szersza lustracja niż ta, którą przeprowadzono.
Tuskowi najwyraźniej nie przeszkadzało, że z uniwersytetów, mediów, instytucji kultury czy sportu nie zniknęli nie tylko ludzie wysługujący się komunistom, ale przede wszystkim agenci komunistycznych służb. I to samo, w innej rzeczywistości, można przypisać Fouchému. To miało ogromne konsekwencje dla systemu wyłaniania elit w Polsce, bo – jak mówił Lech Kaczyński – „długoletni tajny współpracownik nie może uchodzić za autorytet moralny”. Na konferencji „Jak zagospodarowaliśmy naszą wolność?” prezydent Kaczyński mówił: „Wpływ struktur kryminalnych na naszą rzeczywistość w istotnym stopniu przekładał się na kształtowanie struktury społecznej. Poza ‘podatkiem korupcyjnym’ był jeszcze ‘podatek przestępczy’. One przyczyniały się do demoralizacji całych grup społecznych”.
W styczniu 2014 r. na konferencji „Przeciw biedzie, przeciw korupcji” Jarosław Kaczyński stwierdził: „Jednym z wielkich zadań, jakie jest przed nami, jest przeciwstawienie się korupcji. I w sferze aksjologicznej, i prawnej, i faktów. (…) Demokracja nie jest zagrożona przez PiS, demokracja jest zagrożona przez korupcję, rozkład państwa, to wszystko, co jest częścią systemu Donalda Tuska”. Już w grudniu 2010 r. prezes PiS mówił: „Mamy do czynienia z rządem, który walkę z korupcją – skuteczną za naszych czasów, walkę, która bardzo zmniejszyła poczucie pewności siebie tych, którzy dopuszczają się aktów korupcji. Zmniejszyła, można powiedzieć, bezczelność tych, którzy korumpują i tych, którzy pozwalają być korumpowani. Tę walkę zatrzymano i podjęto szereg działań osłonowych”. Korupcja w warszawskim ratuszu w sprawie zagospodarowania śmieci dowodzi, że wszystko jest jak dawniej.
Donald Tusk zawsze twierdził, że kapitał i własność nie mają narodowości. Lech i Jarosław Kaczyńscy zawsze uważali, że kapitał i własność mają narodowość. „Polacy nie zbudują własnego modelu kapitalizmu bez własnego kapitału. Kapitał nie ma bowiem narodowości tylko w teorii ekonomicznej. W praktyce biznesowej i politycznej pochodzenie kapitału zawsze jest istotne, ponieważ obok zysku, jest on ważnym narzędziem wpływu i kontroli” - mówił Jarosław Kaczyński w maju 2013 r.
Dramatyczne wydarzenia na Ukrainie dowodzą, że jako premier Donald Tusk popełnił kardynalny błąd, gdy – jak to ujął prezes PiS – „zrezygnował z polityki jagiellońskiej i przywódczej polityki wśród części krajów postsowieckich na rzecz starań o poprawienie stosunków z Rosją”. A „Rosjanie wykorzystują tę sytuację do obniżenia rangi Polski. To są stosunki radykalnie nierównoprawne, a więc degradujące Polskę”. Efekt był taki, że Rosja napadła na Ukrainę, a dla Polski powstało realne zagrożenie.
Fouché był wyjątkowym spryciarzem i lawirantem, a uchodziło mu wiele, bo wiedza o jego wyczynach docierała do niewielu i z opóźnieniem. W dobie natychmiastowego rozchodzenia się informacji Tusk nie jest w stanie być Fouché, choć bardzo się stara. Ale czy akurat takich polityków Polska potrzebuje? Nie potrzebuje ich też Francja, choć prezydent Emmanuel Macron stara się często być jak Józef Fouché. O tym ostatnim nie da się jednak w żadnym razie powiedzieć, by był uosobieniem cnót. Czasy bywają podłe, ale nawet w takich czasach nie powinno się nagradzać polityków chcących być jak Fouché.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/642421-donald-tusk-stara-sie-byc-jak-jozef-fouche