„Dwa lata temu Polska nie miała z Rosją praktycznie żadnych stosunków. Teraz podpisujemy kolejne porozumienia” - zachwycał się relacjami Polski z reżimem Putina ówczesny szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski w programie Tomasza Lisa na antenie TVP tuż przed katastrofą smoleńską.
Jak Tusk i Sikorski przemalowali się na antyputinowskich
Odkąd w lutym ubiegłego roku rosyjski satrapa Władimir Putin, rozpoczynając brutalną agresję na Ukrainę, po raz kolejny dał wyraz swoich imperialistycznych zapędów, politycy Platformy Obywatelskiej zasadniczo starają się mówić o Rosji i kremlowskim zbrodniarzu wojennym w taki sposób, jak od lat czyni to Prawo i Sprawiedliwość. Mało tego - tacy przedstawiciele największej partii opozycyjnej jak Donald Tusk czy Radosław Sikorski próbują wręcz przekonywać, że ostrzegali przed Putinem od początku, a wszystkie wypowiedzi o „dialogu z Rosją taką, jaka ona jest” są na pewno „zmanipulowane” i „wycięte z kontekstu” przez „pisowską propagandę”. Można się obawiać, że niebawem doczekamy dnia, gdy lider Platformy Obywatelskiej zacznie przekonywać, że to on w sierpniu 2008 r., podczas ataku Rosji na Gruzję, wypowiedział w Tbilisi słynne słowa: „I my też świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może czas i na mój kraj, na Polskę”, a śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w nagraniach wkleiła na miejsce premiera Tuska „pisowska propaganda”.
Od bestialskiego ataku Putina na Ukrainę, ale również przy okazji rocznic Katastrofy Smoleńskiej i Zbrodni Katyńskiej, w sieci często przypomina się wypowiedzi czołowych polityków PO z czasów, gdy sprawowali władzę. Donald Tusk i Radosław Sikorski na przypominanie im o, delikatnie mówiąc, naiwnej i nierozważnej polityce wobec reżimu Putina, który - jak pisał Garri Kasparow - jest „zrodzony z krwi” i popełnia zbrodnie niemal od pierwszych dni swojego urzędowania na Kremlu, reagują zwykle dość nerwowo.
„Wizyta w Katyniu”
Tym razem przypomniano dość ciekawy wywiad Tomasza Lisa z Radosławem Sikorskim, który miał miejsce najprawdopodobniej krótko przed 10 kwietnia 2010 r., kiedy urzędujący wówczas prezydent RP Lech Kaczyński wraz z małżonką i delegacją, zginął w katastrofie lotniczej w drodze na obchody rocznicy Zbrodni Katyńskiej.
Dwa lata temu Polska nie miała z Rosją praktycznie żadnych stosunków. Teraz podpisujemy kolejne porozumienia. Premier Władimir Putin był na Westerplatte i uznał, że wtedy się zaczęła II wojna światowa. Zgodził się na ustalenia grupy ds. trudnych. Teraz będzie jako gospodarz w Katyniu
— mówił w transmitowanym wówczas na antenie TVP programie „Tomasz Lis na żywo” Radosław Sikorski.
Prowadzący zapytał, czy wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu przyspieszy zbliżenie między Polską a Rosją.
To zależy, co powie. Ja uważam, że prezydent oczywiście, jeśli będzie chciał jechać, to pojedzie. Gdybym miał osobiście mu doradzać, to Dzień Zwycięstwa w Moskwie będzie uroczystością na szczeblu głów państw
— stwierdził ówczesny minister spraw zagranicznych
I mógłby tu dojść do skutku taki szlachetny podział pracy. Prezydent mógłby jechać do Charkowa, do Miednoje, a skoro tutaj gospodarze zaprosili premiera, to może tak by było zręczniej
— dodał.
Wówczas Tomasz Lis zadał bardzo ciekawe pytanie.
Pan by bardziej obawiał się despektu, który mógłby spotkać ze strony Rosjan prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu, czy bardziej pan boi się, że Lech Kaczyński powiedziałby w Katyniu coś, co zepsułoby wrażenie i pozytywny efekt tego spotkania?
Innymi słowy, Lis obawiał się, że prezydent Lech Kaczyński obrazi rosyjskiego satrapę Władimira Putina. Cóż, prawda o Zbrodni Katyńskiej była dla Putina od zawsze niewygodna i bolesna, tak samo, jak dla jego duchowych protoplastów - Sowietów, dlatego zapewne wszystko, co powiedziałby podczas takiej wizyty prezydent Kaczyński mogłoby być uznane za „psujące wrażenie i pozytywny efekt”.
Ja myślę, że powód, dla którego premier Putin postanowił być w Katyniu jest taki, że on też chciałby tę sprawę przenieść do porządku wręcz metafizycznego. Cerkiew jest dla nas w tym sensie wiarygodnym partnerem i ten wymiar duchowy, metafizyczny, prowadzący do pojednania, powinien być w centrum uwagi i nie powinna być jakimś zgrzytem protokolarnym czy politycznym od tego uwaga odciągnięta
— odparł Sikorski.
Niezręczna obrona Sikorskiego
Żeby było ciekawiej, szybko pojawiły się głosy broniące Radosława Sikorskiego i jego polityki wobec Rosji i „przypominające”, że Jarosław Kaczyński krótko po Katastrofie Smoleńskiej wygłosił odezwę do przyjaciół Rosjan, a prezydent Lech Kaczyński miał w maju 2010 r. wziąć udział w obchodach Dnia Zwycięstwa w Moskwie. I jedno, i drugie to prawda, z tym że:
Skoro będą przedstawiciele całej koalicji antyhitlerowskiej, skoro będzie można - i to jest właściwie clou sprawy - zaznaczyć olbrzymi wkład Polski w zwycięstwo, w wojnę… wielkość polskiej ofiary; i chociażby to, że będą jednostki, będzie odział Polskich Sił Zbrojnych, których nie było w 2005 roku… Jeżeli nasz udział będzie adekwatny do innych członków koalicji antyhitlerowskiej - myślę, że warto
— mówił w rozmowie z Konradem Piaseckim na antenie RMF FM ówczesny szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak 8 kwietnia 2010 r. Dwa dni później Stasiak wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim zginął w Katastrofie Smoleńskiej.
Prezydent chciałby pojechać - ale dokładnie w tym duchu, o którym mówię teraz - chciałby pojechać do Moskwy, natomiast jeśli będzie to zorganizowane odpowiednio, zorganizowane należycie i Polska - nie prezydent czy taka czy inna osoba, ale Polska - będzie należycie reprezentowana w taki sposób, żeby nasz wkład w drugą wojnę światową był należycie, czyli godnie wyrażony
— przekonywał Stasiak.
Co zaś się tyczy wystąpienia prezesa PiS, w którym zwracał się do Rosjan (a mówił o sprawach bardzo dla Putina bolesnych, takich jak prawda czy właśnie Zbrodnia Katyńska), warto przypomnieć, jak komentowali je ważni politycy PO. Najciekawsze były słowa Andrzeja Halickiego, który nie mógł przeboleć, że niewiele wcześniej Jarosław Kaczyński straszliwie uraził Putina.
Mam wrażenie wielkiego fałszu i nieszczerego przekazu. Tak naprawdę to przekaz wyborczy skierowany do Polaków
— mówił Halicki w Poranku Radia TOK FM. Przypomniał również, że w czasach, gdy premierem był Jarosław Kaczyński, nie odbywały się spotkania wysokich rangą przedstawicieli rządów Polski i Rosji. Polityk PO zwrócił także uwagę na wystąpienie prezesa PiS związane z wizytą Putina na obchodach 65. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
Wtedy Jarosław Kaczyński pytał, po co on tu przyjeżdża, że reprezentuje nacjonalizm rosyjski i jego obecność w Polsce to skandal. Jeśli dziś mówi o przyjaciołach, to brzmi to nieszczerze. Chyba że zmienił o 180 stopni poglądy - to wtedy trzeba mieć satysfakcję
— podkreślał Halicki.
Dziś chyba już wszyscy widzimy, że jedynym „metafizycznym” aspektem obecności Putina w światowej polityce jest to, że bardzo wiernie odwzorowuje zbrodnie Sowietów z II wojny światowej.
aja/Twitter, TOK FM, prezydent.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/642416-antyputinowska-po-odcinek-1000-slowa-sikorskiego-z-2010
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.