Tej skrajnej nieodpowiedzialności nie ma końca, jakby wojna, gwałty i morderstwa nie były dla części polskich polityków powodem, by zostawić te codzienne zabawy sloganami i opowiadanie mrocznych bajek o naszym kraju tylko zmobilizować się do dbania o bezpieczeństwo obywateli. Bo tą właśnie złowieszczą zabawą jest zachęcanie rosyjskich służb do dalszego przerzucania na nasz teren swoich terrorystów i dywersantów.
Ostatnio podczas wizyty na Podlasiu Krzysztof Gawkowski przekonywał, że ludzi podrzuconych przez Łukaszenkę trzeba wpuszczać:
Jeżeli w Polsce przebywa obywatel innego kraju, obojętnie jakiego, to ten obywatel ma być zaopiekowany.
Zaopiekować się putinowskim Specnazem? Jak to skomentować?
Posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek powtarza sugestie rosyjskiej propagandy o masowych grobach na polsko-białoruskiej granicy. Polskojęzyczną autorką tej tezy jest Janina Ochojska. Inna polityk, znowu z Lewicy, warszawska radna Paulina Piechna-Więckiewicz próbuje zdobyć popularność na Łukaszenkowskiej prowokacji.
Ponieważ niektórzy nie chcą wiedzieć to trzeba przypominać, że ludzie umierają na naszej granicy i że mieli imiona, nazwiska, zawody, mogli mieć przyszłość…mogli ale nie dostali szansy
— pisze, publikując nekrolog jakiegoś Ibrahima.
Było to wszystko szkodliwe już przed rosyjską inwazją, teraz jest śmiertelnie niebezpieczne, bez względu na szlachetność przykrywki, pod jaką działają uczestnicy operacji „Śluza”.
Jesienią zeszłego roku problemowi Łukaszenkowsko-Putinowskiej rozgrywki z Polską wokół tematu tzw. „uchodźców” poświęciłem osobną książkę: Wewnętrzny front. Łukaszenki wojna informacyjna i kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej, Warszawa 2022, PIW. Na ponad dwustu stronach pojawiają się dziesiątki nazwisk i organizacji, które są zaangażowane w tworzenie owego „wewnętrznego frontu” rosyjskiego świata w Polsce. By podkreślić skalę zagrożenia trzeba uwypuklić dwie tezy:
1 W kryzys na polsko-białoruskiej granicy zaangażowane są służby Putina.
2 Wśród nielegalnych imigrantów są rosyjscy terroryści i dywersanci.
Putin pcha tzw. uchodźców do Polski
Zachód jest zgodny co do tego, że Kreml macza palce w aferze granicznej. Pozwolę sobie na kilka cytatów z „Wewnętrznego frontu”:
Nawet liberalnie nastawiony „The New York Times” publikował teksty, w których właśnie Moskwę oskarżano o inspirację tego typu prowokacji: „Ilkka Kanerva, były minister spraw zagranicznych Finlandii, przewodniczący parlamentarnego komitetu obrony: «Są bardzo zręczni w wysyłaniu sygnałów. Chcą pokazać, że Finlandia powinna być bardzo ostrożna, gdy podejmuje własne decyzje w sprawach takich, jak ćwiczenia wojskowe, nasze partnerstwo z NATO i sankcje Unii Europejskiej przeciwko Rosji»”. O udział rosyjskiej FSB w całej operacji oskarżał również szef litewskich służb granicznych Renatas Požėla, a także minister spraw zagranicznych Litwy. Dziennikarz, powołując się na anglosaskich autorów, stwierdził ponadto, że „celem rosyjskiej «wielkiej strategii», jak zauważają Lionel Beehner i Liam Collins, autorzy raportu przygotowanego przez Modern War Institute, nie jest wojskowe zajęcie terenów państwa przeciwnika, lecz stworzenie sytuacji trwałego, kontrolowanego konfliktu na jego terenie”.
Polskie ośrodki analityczne takie jak OSW czy PISM także nie mają wątpliwości. O rosyjskim zaangażowaniu milczą jednak „humanitaryści” z Lewicy i Janina Ochojska.
„Wpuśćmy terrorystów. Później się sprawdzi kim są”
Powyższa parafraza słów posłanki Hartwich jest dobrym opisem postulatu prouchodźczych działaczy na Podlasiu i Lubelszczyźnie. Bo to że Rosja w tłum nieelgalnych imigrantów wmieszała swoich funkcjonariuszy żaden z ekspertów nie ma wątpliwości. To zresztą stary proceder Kremla, o czym także pisałem szerzej w książce:
Rosja Sowiecka tworzyła osobne instytucje do szkolenia i przerzucania terrorystów do innych krajów. Zieliński w swojej książce wspomina na przykład o kursach kierowanych przez GRU, zorganizowanych przy granicy chińskiej, na których uczestnicy m.in. „dowiadywali się, «jak dokonywać przewrotów»”. Moskwa przygotowywała też do zadań specjalnych w Hiszpanii Brygady Międzynarodowe, w 1951 roku opracowano plan „zakładający przeszkolenie 1500 Kurdów w zakresie technik dywersji”, a „wydział V KGB planował wyszkolenie w ciągu 1968 roku grup dywersyjno-wywiadowczych, których działania doprowadzić miały do obalenia rządów wojskowych”.
Tacy sami dywersanci i terroryści są dzisiaj obecni na Ukrainie, choć ukraińska obrona w dużej mierze już sobie z nimi poradziła.
Przykładowo w Kijowie, na skrzyżowaniu ulicy Wasylenki i alei Zwycięstwa (Peremohy) doszło na przełomie lutego i marca 2022 roku do ataku około 15 dywersantów na obiekty wojskowe, z użyciem karabinów i granatów. Sprawców pokonano i później schwytano, a w wyniku przesłuchania i sprawdzenia ich telefonów wysnuto wnioski zaskakująco podobne do stanowiska MON i MSWiA w sprawie części nielegalnych imigrantów. Jak przekonywał pułkownik Jurij Maksimow z tamtejszej ukraińskiej obrony terytorialnej (Terobrony): „Czasem łapiemy takich dywersantów za dnia. Wielu pochodzi z Azji Środkowej, np. jako obywatele rosyjscy pochodzenia tadżyckiego czy turkmeńskiego. Tutaj zapewniają, że przyjechali do pracy i zastała ich wojna, ale wystarczy zajrzeć w ich telefon…”. Wbrew pozorom zatem zwykłe sprawdzenie telefonów podejrzanych łatwo demaskuje związki z Rosją.
Bezpieczeństwo Polaków i Ukrainy jest zagrożone
W tym kontekście znowu nierozsądną zabawą są kpiny z odkrycia polskich służb, że w telefonach „uchodźców” odnajdowano ślady kontaktów z rosyjskimi szkoleniowcami czy islamskimi terrorystasmi.
Rzecz w tym, że uczestnicy wesołych zabaw wokół trupów imigrantów nie dyskutują w ogóle o bezpieczeństwie Polski. Ich deklarowane i medialne wsparcie dla przybyszy Łukaszenki zachęca kolejnych mieszkańców Bliskiego Wschodu do dołączenia do „sztucznego tłumu” potrzebnego dla przerzutu terrorystów. Ostatnio polskie służby zapobiegły zamachowi terrorystów na infrastrukturę transportową Podkarpacia - czyli na obszarze, po którym idzie cała pomoc wojskowa i humanitarna dla Ukrainy. Infantylizm i obca agentura ścigają się tutaj z życzliwością dla nielegalnej imigracji. Ofiarami operacji Putina i Łukaszenki mają być Polacy i broniąca się Ukraina ale to, zdaje się, wyżej wspomnianych polityków w ogóle nie interesować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/642364-czy-lewica-i-ochojska-chca-wpuszczac-rosyjskich-terrorystow