Chór wzorowany na tych z tragedii greckich (media, politolodzy, tzw. autorytety kultury masowej, czyli celebryci) nie ustaje w napominaniu, apelowaniu, wzywaniu do zjednoczenia opozycji. Chórzyści nie pochowali jeszcze ukradkiem idei jednej listy, zawsze jakiś się wyrwie w jej obronie, przekonując że tylko to może dać zwycięstwo w rywalizacji z PiS, choć kolejne sondaże pokazują, że opozycji nie rośnie a PiS-owi nie spada i większość Polaków jest przekonana, że to prawica wygra wybory. Gdyby uczestnicy tego współczesnego chóru mieli jakieś pojęcie o greckich tragediach, wiedzieliby że zawsze charakteryzował się on względną bezradnością i brakiem wpływu na przebieg zdarzeń.
Najwierniejsi zwolennicy idei porozumienia się opozycji musieli doznać gwałtownego szoku, kiedy lider Polski 2050, Szymon Hołownia, wyznał z rozbrajającą szczerością, że nigdy o koncepcji jednej listy z Tuskiem nie rozmawiał, bo „nigdy nie było konkretnej propozycji”. Kosiniak-Kamysz zaś tuż przed Świętami Wielkanocnymi wyznaje, ze w tej sprawie „każdy musi uderzyć się we własne piersi”, z ubolewaniem stwierdza, że „opozycja musi otrząsnąć się i wziąć do roboty” i wierzy, że wkrótce nastąpi „przełomowy moment”. Nieśmiało zauważę, że już kilka takich momentów ustami różnych polityków było wcześniej zapowiadane.
Do greckiego chóru dołączył politolog z Uniwersytetu Śląskiego Marek Migalski, wzywający w TVN24 w tonie zbliżonym do Kosiniaka-Kamysza, choć innymi słowy, by wreszcie opozycja „wzięła się do roboty”. Jego zdaniem kluczowe znaczenie ma formuła startu opozycji w wyborach:
Tutaj nie można popełnić błędu. Już wiemy, że pójście czterema blokami to jest scenariusz klęski. Pójście trzema, czyli tak jak to wygląda dzisiaj, jest bardzo ryzykowne. W moim przekonaniu gwarancję zwycięstwa i przejęcia władzy daje nie jedna lista, bo tu jest mnóstwo niebezpieczeństw, tylko dwie listy. Koalicja Obywatelska, PSL, Polska 2050 na jednej liście a na drugiej Lewica to zdaniem dr Migalskiego gwarancja, że : „żadnego wyborcy anty-PiS-owskiego nie zostawia się na lodzie, nie daje się mu dyskomfortu psychicznego”.
Politolog z Uniwersytetu Śląskiego udziela także rad programowych opozycji:
Jeśli opozycji udałoby się przekonać ludzi, żeby głosowali ekonomicznie, to opozycja wygra wybory. Natomiast jeśli rządowi uda się przekonać ludzi, żeby głosowali emocjami, aksjologią, robakami, aborcją, Janem Pawłem II, to wygra rząd.
„Ekonomiczne” głosowanie na opozycję, która poza „babcinym”, kredytem „0” i ostatnią propozycją Hołowni moratorium na podnoszenie podatków, z wiszącym nad głową jak miecz Damoklesa pamiętnym stwierdzeniem „pieniędzy nie ma i nie będzie” oraz kategorycznym sprzeciwem ekonomicznych pretorian PO wobec programów socjalnych brzmi zatem jak ponury żart.
Jeżeli Migalski mówi o emocjach, którymi jego zdaniem zarządza prawica, czyli „robakami, aborcją i Janem Pawłem”, to warto również wspomnieć o emocjach, którymi zarządza opozycja - także aborcją, także Janem Pawłem II, „łamanymi” prawami kobiet, osób LGBT, nadzwyczajnymi „przywilejami” katolików, które trzeba im odebrać, żeby już nie podnosili głowę. Jakie prawa kobiet (oprócz „prawa” do aborcji na życzenie), osób LGBT są łamane – odpowiedzi na to pytanie już nie uzyskamy. A także na to, jakież to nadzwyczajne przywileje mają w naszym kraju katolicy.
Ekonomia i emocje
Ekonomia i emocje – tak, one będą odgrywały kluczową rolę w tych wyborach. Ekonomia przekładająca się na zawartość naszych portfeli i refleksję, czy żyje nam się – pomimo inflacji – lepiej czy gorzej niż za czasów rządów poprzedników. Odpowiedź na pytanie, czy w dobie kryzysu pandemicznego i energetycznego, wojny za granicą, państwo potrafi zadbać, na ile to jest możliwe, o obywateli czy też mówi „radźcie sobie sami”. Emocje , dobre emocje odwołujące się do tego, co narodową wspólnotę powinno łączyć, a nie dzielić – troska o niepodległe, suwerenne i samostanowiące o sobie państwo, odwaga, by przeciwstawić się wszelkim próbom działania na szkodę Polski. Uczciwa odpowiedź na te pytania przesądzi o wyniku wyborów.
A na opozycji, jak w „Weselu” Wyspiańskiego –„ Wyście sobie, a my sobie. Każden sobie rzepkę skrobie”. Nie ma poczucia jedności i celu.
I nawet, dalej cytując poetę, jeśli: ”panowie duza by juz mogli mieć, ino oni nie chcom chcieć!” jawi się wątpliwość, czy oni „nie chcą chcieć” czy po prostu nie potrafią.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/642177-opozycja-musi-wziac-sie-do-roboty-czy-jej-chce-sie-chce