To nietypowa rocznica tragedii smoleńskiej. Przypadające w tych dniach święta Wielkiej Nocy sprawiły, że z jednej strony obchody są skromniejsze, nawet ciche, a z drugiej, właśnie na tle Zmartwychwstania, sens tej wielkiej polskiej tragedii wybrzmiewa szczególnie wyraźnie. Bo przecież Ich śmierć nie poszła na marne. Polacy wyciągnęli wnioski, i zaczęli poważniej traktować swoje państwo. Zrozumieli, że nie można go powierzać ludziom lekkomyślnym, traktującym geopolityczne wyzwania w kategoriach trampoliny do własnych karier. Oczywiście, nie jest to wybór dokonany raz na zawsze. On musi zostać odnawiany, i tej jesieni także zostanie odnowiony. Jestem o tym głęboko przekonany.
To rocznica szczególna także dlatego, że rosyjska agresja przeciwko Ukrainie sprawiła, że Smoleńsk znalazł się w nowym, pełniejszym świetle.
Wiemy, że Putin jest zdolny do wszystkiego. Wiemy, że zabija i morduje tych, których uzna za przeszkodę na drodze do realizacji swoich imperialnych planów. Wiemy, że od dawna zamierzał podporządkować sobie najpierw obszar dawnego Związku Sowieckiego, później Europę środkową, a na końcu chciał - zapewne razem z Niemcami i Francją - wypchnąć USA z Europy, i uzyskać status współrządcy całego kontynentu. Lech Kaczyński te zamiary odczytał, i nie bał się wyraźnie i głośno o nich mówić. W trudnych warunkach próbował też organizować nasz region. Jego aktywność zatrzymała Putina na co najmniej kilka lat. Wzmacniał też Polskę, czyli kraj, który zdecyduje o losach całej Europy. Jeśli utrzymamy niepodległość i nie zrezygnujemy z naszych ambicji, może upodmiotowić cały region. Jeśli ulegniemy potężnym presjom, wszyscy staną się klientami - albo Rosji, albo Niemiec, albo jednych i drugich jednocześnie.
I Smoleńsk, i wojna na Ukrainie, niosą jedno przesłanie: Polska to bardzo poważna sprawa. Jeśli chcemy Polski, musimy być narodem dojrzałym, poważnie traktującym własne państwo, starannie definiującym nasze interesy. I nie możemy być podzieleni w sposób, który siłom zewnętrznym ułatwia rozgrywanie nas samych, jednych przeciwko drugim. Bo z tego także wyrosła tragedia smoleńska. Niestety, ci, którzy tak bardzo zawinili - czyli przede wszystkim Platforma i Tusk - nie wyciągnęli żadnych wniosków z tej tragedii. Im bardziej przegrywają merytorycznie, im bardziej ich diagnozy w sprawie państwa, gospodarki, relacji międzynarodowych okazują się kompromitująco błędne, tym bardziej brną w stronę nienawiści, podziałów, wojny domowej.
Nigdy nie zapomnimy o tych, którzy zginęli rankiem 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Ale pamięć nie wystarczy, bo ten Testament trzeba zrealizować. I obecna Polska tak właśnie robi. Budujemy silną armię, wzmacniamy gospodarkę narodową, a przede wszystkim wspólnie z Ukrainą zatrzymaliśmy Putina pod Kijowem i w Donbasie. Być może nie byłoby tych sukcesów, gdybyśmy po Smoleńsku nie zrozumieli, że stawka gry, która toczy się wokół Polski i z udziałem Polski, jest najwyższa. To życie lub śmierć naszego państwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/641996-lech-kaczynski-zatrzymal-putina-na-co-najmniej-kilka-lat