Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Arkadiusz Gruszczyński postanowił sprawdzić, czy wysoka inflacja przenosi się na standard życia w Warszawie. W tym celu udał się przed kilka restauracji w stolicy. Okazało się, że są przed nimi tłumy.
Chodzę po Warszawie i szukam kryzysu. A widzę kolejki przed knajpami. Klasa średnia ma swój bal na Titanicu
— to znamienny tytuł wspomnianego tekstu.
Dziennikarz „GW” podczas swojej podróży zauważył kolejkę ponad 20 osób przed znaną restauracją na pl. Zbawiciela, serwującą śniadania. Zagadnął stojącego w kolejce 35-latka
Powiem szczerze, że chodzę do knajp równie często jak przed skokiem cen. Dostałem podwyżkę, a moja żona awans, mamy więc pieniądze na przyjemności
— odpowiedział zagadnięty mężczyzna.
Kolejki przed kolejnymi knajpami
Przed dwiema knajpami na ul. Żurawiej także widać było kolejki.
Część zagadniętych osób przyznawała, że obecnie jest w gorszej sytuacji finansowej jak wcześniej, ale chodzenie do restauracji to część ich stylu życia.
Kiedyś jadłem codziennie na mieście, teraz raz w tygodniu. Mimo że zarabiam mniej więcej tyle samo. Dla mnie wyjście do restauracji, w której dostanę dobrze przygotowane jedzenie, jest częścią stylu życia
— mówił pan Piotr, spotkany przez dziennikarza „GW” w modnej restauracji na Woli.
Skoro za chwilę będzie ogromna recesja i pewnie wiele z moich ulubionych knajp upadnie, to mam ostatni moment na nieco szaleństwa. Jeszcze mnie na to stać
— podkreśliła z kolei znajoma dziennikarza „GW”, tłumacząc dlaczego nie zamierza rezygnować z jedzenia na mieście.
Jak widać, dziennikarz „GW” mógł zobaczyć, że ludzie mieszkający w Warszawie wcale nie mają obecnie tak źle pod wzglęem finansowym, skoro wciąż pojawiają się kolejki w restauracjach.
tkwl/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/641976-dziennikarz-szukal-kryzysu-znalazl-kolejki-przed-knajpami