„Jest to jeden z elementów, o których będziemy rozmawiać jutro. Zresztą już w tej chwili mamy ogromną liczbę polskich firm zainteresowanych odbudową i z całą pewnością Polska będzie jednym z głównych aktorów w tej sprawie” - mówi portalowi wPolityce.pl wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
wPolityce.pl: Czego możemy oczekiwać po wizycie prezydenta Zełenskiego w Polsce - pierwszej od początku rosyjskiej agresji wizycie oficjalnej, z pełnym ceremoniałem?
Paweł Jabłoński: To jest rzeczywiście wyjątkowa wizyta, bo nawet w warunkach pokojowych rzadko zdarza się, że oprócz tej części politycznej, rozmów pomiędzy prezydentami czy też spotkania prezydenta Zełenskiego z premierem Morawieckim, będzie też dodatkowy aspekt w postaci tej części publicznej, otwartej dla naszych obywateli, ale też dla obywateli Ukrainy, którzy przebywają w Polsce jako uchodźcy. Jest to istotny element dodatkowy, który też spowodował, że te przygotowania trwały nieco dłużej.
Sądzę, że będzie to bardzo istotna wizyta w rozwoju naszych dwustronnych relacji. Nie chcę uprzedzać faktów, ale uważam, że jutrzejszy dzień przejdzie do historii relacji polsko-ukraińskich.
Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę, że prezydent Zełenski przyjeżdża do Polski „dopiero” po ponad roku od rosyjskiego ataku na Ukrainę. Czy to w jakimś sensie istotny fakt, czy zważywszy także na bezpieczeństwo ukraińskiego przywódcy oraz rolę jaką pełni Polska, raczej nie powinniśmy przywiązywać wagi do tego, że pierwsza oficjalna wizyta po wybuchu wojny następuje dopiero teraz?
Szczerze mówiąc do końca nie rozumiem takich dywagacji, bo przecież prezydent Zełenski był już kilka razy w Polsce, choć te wizyty miały raczej roboczy charakter. Przygotowanie tej wizyty w takiej właśnie, oficjalnej formule, zajęło trochę więcej czasu. Nikt chyba jednak nie ma wątpliwości, ani w Polsce, ani na Ukrainie, ani chyba nigdzie w Europie, że Polska i Ukraina to są najbliżsi sojusznicy. Łączą nas w tej chwili wyjątkowe relacje, związane ze wspólną walką. Oczywiście, w sensie dosłownym tę walkę prowadzą Ukraińcy, a my ich w tym wspieramy. To walka we wspólnym interesie, nie tylko o bezpieczeństwo Ukrainy, ale również Polski.
A co więcej, Polski prezydent Zełenski nie musiał uświadamiać ani w kwestii zagrożenia ze strony Rosji, ani co do tego, że Ukraina broni bezpieczeństwa całej Europy
Z pewnością. Po naszej stronie nie było od samego początku żadnych wątpliwości, zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jak dużym zagrożeniem jest Rosja, przestrzegaliśmy przed tym zagrożeniem innych, i z pewnością dalej będziemy to robić, żeby być bezpieczni, będziemy konsekwentnie robić to, co robiliśmy. Bo Ukraina tę wojnę może wygrać i jeśli będziemy dalej ją wspierali, to z całą pewnością będziemy w stanie do tego doprowadzić.
Czy zgodziłby się Pan ze stwierdzeniem byłego ambasadora RP w Ukrainie, p. Jana Piekły, który dostrzega w tej wizycie „wprowadzenie do kontrofensywy ukraińskiej na terytoriach okupowanych, a może się okazać, że ta wizyta będzie się pokrywała z początkiem tejże kontrofensywy”?
Nie chciałbym wchodzić w te kwestie dotyczące taktyki wojskowej, bo to będzie już przedmiotem różnych rozmów i działań ludzi, którzy bezpośrednio się tym zajmują.
Wszyscy chcemy natomiast, aby Ukraina tę wojnę wygrała, odzyskała kontrolę nad całym swoim terytorium, Ukrainą wschodnią, a także Krymem. Tak trzeba działać, aby Ukrainie w tym pomóc, bo jeśli Rosja cokolwiek by tutaj zyskała, byłoby to bardzo złym znakiem. Wówczas bowiem Kreml uznałby, że może atakować i że atak mu się opłaci. Jeśli chcemy być bezpieczni, to musimy temu zapobiec.
Mówimy więc o wizycie przełomowej, która zostanie zapewne dostrzeżona na całym świecie. Czy może to spowodować, że również Bruksela w jakiś sposób zmieni swój stosunek do Polski?
Mamy nadzieję, że przede wszystkim będzie bardziej intensywna współpraca w ramach Unii Europejskiej i NATO. Że ta pomoc będzie jeszcze bardziej intensywna - zarówno dla Ukrainy, jak i państw, które Ukrainie pomagają.
Bo to również jest bardzo istotne - aby Europa wspierała tych, którzy bronią europejskich wartości. Obrona europejskich wartości to jest dziś przede wszystkim odpór rosyjskiej agresji, powstrzymanie tego zagrożenia, które wisi nad całym kontynentem. Bo nie dotyczy ono tylko Ukrainy czy nawet Ukrainy i Polski. To, co chce zrobić Putin, to jest próba podporządkowania sobie całej Europy Środkowej, wciągnięcie jej na powrót do tej sowieckiej strefy wpływów. Jeśli UE chce, aby jej wartości były chronione, to musi wspierać tych, którzy to bezpośrednio robią.
Rozumiem, że wizyta prezydenta Zełenskiego w Polsce raczej na Kremlu się nie spodoba. Czy możemy spodziewać się jakichś „nerwowych reakcji”, „niezadowolenia”, „zaniepokojenia” czy nawet prowokacji?
To my jesteśmy niezadowoleni z tego, co robi Rosja. Chcemy, aby przestała atakować, przestała być agresywnym państwem. Jeśli przestanie atakować, to wszyscy będziemy mieć powody do zadowolenia. Tak naprawdę do tego cały czas trzeba dążyć. A do tego, że agresor cały czas będzie nam wygrażał, straszył, już się przyzwyczailiśmy. Wiemy, że to zagrożenie jest tym bardziej realne, im Rosja jest silniejsza, im więcej może. Jeżeli Ukraina ją powstrzymuje, to jesteśmy bezpieczniejsi, a zagrożenie - mniejsze.
Z wypowiedzi przedstawicieli zarówno Kancelarii Prezydenta, jak i Kancelarii Premiera można wnioskować, że podczas wizyty prezydenta Zełenskiego poruszone zostaną także kwestie trudne. Czy możemy spodziewać się np. rozmów dotyczących obecnego kryzysu zbożowego?
Oczywiście, nie ukrywamy tego, że nie wszystko w naszych relacjach dwustronnych jest idealne. Nie ma dwóch państw, które w stu procentach zgadzają się ze sobą. Rozmowy dotyczące eksportu zbóż już się zresztą toczą i z pewnością będziemy kontynuować je także jutro. Będziemy rozmawiać na temat sposobu, w jaki możemy współpracować, aby zabezpieczyć interes polskiego rolnika, polskiego rynku, ale jednocześnie pomagać Ukrainie w wyeksportowaniu tego zboża tam, gdzie Ukraina chce je eksportować - do krajów Afryki i Bliskiego Wschodu.
Będziemy więc współpracować ze stroną ukraińską, aby również oni po swojej stronie granicy zapewniali odpowiednie środki gwarantujące, że to zboże trafi tam, gdzie powinno.
I pomimo, że - jak już Pan wspomniał - nie ma sąsiadów i sojuszników, którzy zgadzają się ze sobą zawsze i we wszystkim, to jednak nasze relacje z Ukrainą są dziś lepsze niż kiedykolwiek wcześniej. Dobry prognostyk na przyszłość?
Zdecydowanie. Mamy w tej chwili historyczny czas w naszych relacjach i bardzo ciężko pracujemy, żeby to wykorzystać, także jeśli chodzi o relacje gospodarcze na kolejne miesiące, lata, a nawet dekady. Głęboko wierzymy w to, że będziemy budować z Ukrainą pozytywne relacje z korzyścią dla Polski, polskiej gospodarki, naszych firm. I oba nasze narody będą na tym zyskiwać.
Czy możemy zatem liczyć na istotną rolę w procesie odbudowy Ukrainy po wojnie?
Z całą pewnością. Jest to jeden z elementów, o których będziemy rozmawiać jutro. Zresztą już w tej chwili mamy ogromną liczbę polskich firm zainteresowanych odbudową i z całą pewnością Polska będzie jednym z głównych aktorów w tej sprawie.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/641251-wizyta-zelenskiegojutrzejszy-dzien-przejdzie-do-historii