„Nie ma chemii między Donaldem Tuskiem i Rafałem Trzaskowskim, nie ma współpracy, a jest rywalizacja o przywództwo w PO. Dzisiaj Donald Tusk traci poparcie we własnej partii. Poprzez swoje liczne niefortunne wypowiedzi, zmianę zdania i kłamstwa, które wytykają mu sami internauci, a już w szczególności, kiedy puszczają mu nerwy i pokrzykuje na uczestników spotkań zaczyna denerwować zaplecze własnej partii, co chce wykorzystać frakcja Trzaskowskiego. To nic innego jak walka buldogów pod dywanem. Słaby Tusk, spadki w sondażach to wszystko może doprowadzić, iż dojdzie do podmiany lidera PO. Metoda na ‘Kidawę 2.0’” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Rafał Bochenek, poseł, rzecznik PiS.
wPolityce.pl: Zapowiedzieli Państwo akcję informacyjną o „prawdziwym programie PO”, nawiązując chociażby do działań Rafała Trzaskowskiego w stolicy. Jak dokładnie ma wyglądać ta akcja, jaką przybrać formę?**
Będziemy informować na spotkaniach z Polakami w poszczególnych regionach nt. rzeczywistego programu PO. To nie jest wcale melodia przyszłości, bo w Warszawie to już się dzieje: zwężane ulice, likwidowane parkingi samochodowe, strefy z wyłączeniem ruchu, czy lobby PO na rzecz wyeliminowania spalinowych pojazdów na drogie elektryki. Oczywiście element związany z lewacką polityką Rafała Trzaskowskiego, którą chce wdrożyć w Warszawie, a w przyszłości w Polsce, to jest jedna część tego programu PO. Będziemy też systematycznie przypominać o decyzjach, jakie zapadają w środowisku PO, chociażby w kontekście podwyżek stóp procentowych. Trójka przedstawicieli Senatu w Radzie Polityki Pieniężnej, reprezentanci PO, wnioskują o radykalne podnoszenie stóp procentowych. Gdyby nie opór pozostałych członków RPP, pewnie te stopy byłyby na dużo wyższym poziomie niż teraz. Pani Joanna Tyrowicz reprezentująca PO w RPP wprost komunikowała, że powinny one być powyżej poziomu inflacji. Dziś mamy stopy procentowe na poziomie 6,75 proc., a pani Tyrowicz chce, żeby były na poziomie 19-20 proc., powyżej wskaźnika inflacji. Wiadomo, jakie to miałoby katastrofalne skutki dla budżetów domowych Polaków, wielu rodzin, które mają pożyczki czy kredyty, a także dla firm, które wzięły kredyty na swoją bieżącą działalność. Skutkiem takich decyzji byłyby gigantyczny skok rat kredytów o 400-500 proc., masowe upadłości, bankructwa firm, a w związku z tym utrata miejsc pracy i bezrobocie. Wielu doradców, polityków PO, chociażby pan Belka czy pan Lewandowski, sugerują, żeby podnosić podatki i że to skuteczny sposób na walkę z inflacją, a do tego należy ciąć programy społeczne. O tym, że prawdopodobnie taka polityka byłaby prowadzona przez opozycję, świadczy również niedawna wypowiedź Bartłomieja Sienkiewicza, który mówił, że pieniądze na programy społeczne służą do finansowania „marginesów społecznych”. PO to partia elit, której nie interesują problemy zwykłych ludzi.
Czy Państwa akcja będzie polegała tylko i wyłącznie na informowaniu o tym wszystkim na spotkaniach z wyborcami, czy jeszcze przyjmie jakieś inne formy, np. akcji billboardowej?
Na pewno będzie w tej kwestii szeroka akcja internetowa i w innych mediach, będziemy chcieli różnymi kanałami dotrzeć do Polaków. Mamy też już pierwszy billboard w Warszawie, przypominający o planach wyborczych Rafała Trzaskowskiego i ograniczeniach jakie deklaruje, że będzie wprowadzał w zakresie spożywania posiłków, korzystania z maksymalnie 8 sztuk ubrań na rok, czy eliminowania pojazdów spalinowych.
PO zaczęła jednak teraz składać jakieś obietnice wyborcze, jest chociażby „babciowe”.
Obietnice, które składa PO, rozjeżdżają się z tym, co robią. Ostatnio Donald Tusk mówił o „babciowym”, a kilka dni później skwitował go w jednym z programów telewizyjnych Grzegorz Schetyna mówiąc, że więcej żadnych programów społecznych nie będzie, bo nie ma na to pieniędzy. Oni sami między sobą się nie zgadzają, nie ma żadnej spójności i jednej wizji. Poza tym dziś mają problem, by porozumieć się co do jednej listy, a co dopiero, jakby mieli wspólnie rządzić i podejmować jakiekolwiek decyzje czy to w sprawach społecznych, gospodarczych albo wojskowych. Polacy nie mogą marnować czasu na takie przepychanki opozycji i ciągły chaos.
Jakiś czas temu w portalu Onet pojawił się tekst, oparty o anonimowych informatorów, w którym napisano, że podobno PiS zamierza „wytoczyć najcięższe działa” przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu, tak by finalnie zastąpić go na fotelu prezydenta stolicy rządowym komisarzem. Szykują Państwo taki plan?
Ten artykuł to najprawdopodobniej jakiś efekt walki wewnętrznej w PO. Nie od dziś wiadomo, że PO w posadach trzeszczy. Nie ma chemii między Donaldem Tuskiem i Rafałem Trzaskowskim, nie ma współpracy, a jest rywalizacja o przywództwo w PO. Dzisiaj Donald Tusk traci poparcie we własnej partii. Poprzez swoje liczne niefortunne wypowiedzi, zmianę zdania i kłamstwa, które wytykają mu sami internauci, a już w szczególności, kiedy puszczają mu nerwy i pokrzykuje na uczestników spotkań zaczyna denerwować zaplecze własnej partii, co chce wykorzystać frakcja Trzaskowskiego. To nic innego jak walka buldogów pod dywanem. Słaby Tusk, spadki w sondażach to wszystko może doprowadzić, iż dojdzie do podmiany lidera PO. Metoda na „Kidawę 2.0”. Najpierw wszyscy zaprzeczali, że to nieprawda, a jak przyszło co do czego upokorzyli kobietę, na konferencję wysłali w osamotnieniu i podmienili kandydata na urząd prezydenta bez mrugnięcia okiem. Od pewnego czasu Donaldowi Tuskowi ewidentnie nie idzie.
W „Gazecie Wyborczej” właśnie pojawił się tekst niejako nawiązujący do tego tematu. Opiera się o anonimowe komentarze polityków PO, a wynika z niego, że Rafał Trzaskowski może mocno wejść do kampanii PO, jeśli w ciągu kilku najbliższych tygodni nie poprawi tendencja sondażowa, która jest niekorzystna dla. Na razie główną twarzą kampanii PO jest zdecydowanie Donald Tusk.
To jest spójne z tym, co powiedziałem. Obserwując politykę i widząc, jak wygląda sytuacja w PO, to tak można to oceniać. Trzaskowski i frakcja młodych wilków będzie chciała przejąć inicjatywę, co de facto będzie świadczyło o marginalizacji Tuska.
Szef klubu PiS Ryszard Terlecki w wywiadzie dla „Sieci” powiedział, że w każdej partii opozycyjnej są ludzie, którzy chcą współpracować z PiS-em w przyszłym Sejmie. To może być sposób PiS-u na utrzymanie władzy po przyszłych wyborach?
My teraz przede wszystkim skupiamy się na własnych działaniach, chcemy skonsolidować jak najszerszy obóz polityczny, który pójdzie razem do wyborów. Wszystkie decyzje, jeżeli chodzi o nasze listy i jak szczegółowo będzie to wyglądało, zależą od kierownictwa PiS-u, ale również od potencjalnych partnerów, czy wyrażą wolę na współpracę z nami. Do tanga trzeba dwojga, ale bądźmy dobrej myśli.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/641107-nasz-wywiad-bochenek-w-po-moze-dojsc-do-podmiany-lidera