„Czy młodzi pojmują, że to pokolenie ich dziadków i babć będzie za nich decydować w najbliższych wyborach? Godzą się na to?” - pisze na łamach „Gazety Wyborczej” Agnieszka Kublik. Zapewne w obliczu fiaska „sondażu obywatelskiego” (jak na razie nie udało się bowiem wymóc na liderach mniejszych partii opozycyjnych sprzedania duszy Donaldowi Tuskowi), „GW” postanowiła sięgnąć po „straszak” w postaci seniorów, którzy pójdą i zagłosują na PiS.
„Pokolenie ich dziadków i babć będzie za nich decydować”
Redakcja na Czerskiej najwyraźniej nie może przeboleć faktu, że demokracja każdemu daje prawo wyboru - „nawet” seniorom, którzy z tego prawa chętnie korzystają. Tym razem lewicowo-liberalna inteligencja już jednak nie nawołuje, aby przed wyborami zabrać babci dowód, za to uderza w histeryczne tony, że młodzi ludzie nie chcą głosować.
Czy młodzi pojmują, że to pokolenie ich dziadków i babć będzie za nich decydować w najbliższych wyborach? Godzą się na to?
— pyta dziennikarka „Gazety Wyborczej” Agnieszka Kublik.
Bo niestety najmłodsi, którzy mogliby głosować (18-24 lata), znowu nie chcą iść na wybory
— podkreśla.
Dziennikarka wskazuje, że o ile w wyborach prezydenckich w roku 2020 wyborcy z najmłodszej grupy wiekowej poszli do lokali wyborczych tak licznie jak starsi, to dziś mobilizacja 18-24-latków znów spada, co pokazuje chociażby ostatnie badanie Kantar Public, według którego w wyborach parlamentarnych zamierza wziąć udział zaledwie 54 proc. osób z wyżej wymienionej grupy wiekowej, natomiast jeśli chodzi o wyborców powyżej 65. roku życia, to chętnych jest już 74 proc.
Socjologowie alarmują, to może być groźne dla opozycji zjawisko, bo ci najstarsi popierają PiS
— pisze Agnieszka Kublik.
Niekorzystne tendencje demograficzne
Dziennikarka zaznacza przy tym, że groźne nie tylko dla opozycji, ale również dla samych młodych Polaków, którzy nie wybierają się do lokali wyborczych.
Rezygnując z głosowania, najistotniejsze decyzje o swojej przyszłości oddają w ręce osób starszych o dwa pokolenia. Z innymi potrzebami, z innym światopoglądem, patrzących w przeszłość
— podkreśla.
Jednocześnie Kublik zauważa, że wpływ na zaistniałą sytuację ma również niekorzystna dla młodych struktura demograficzna. W tym kontekście publicystka „Gazety Wyborczej powołuje się na prace socjologów: Mikołaja Cześnika i Piotra Zagórskiego.
Te zmiany demograficzne zasadniczo zmieniają polski elektorat. Wzrasta kategoria osób starszych, w wieku powyżej 60 lat, niepracujących, a więc w dużym stopniu uzależnionych od aktywności państwa (i jej efektywności). Jednocześnie zmniejsza się liczebność osób młodych (do 29. roku życia) – piszą socjologowie. – Obecnie, w 2022 r., ich proporcja w całym społeczeństwie/elektoracie jest nieporównanie mniejsza niż 20 czy 30 lat temu
— podkreślają socjologowie, cytowani przez Kublik.
Dalej dziennikarka nakreśla, jak przez lata wzrastała dysproporcja między liczebnością seniorów i osób młodych.
To z kolei może prowadzić do pojawienia się napięć międzygeneracyjnych, a w związku z tym do konfliktów ekonomicznych, politycznych i społecznych (mających także międzypokoleniowy wymiar). Zmiana proporcji pomiędzy osobami młodymi i starszymi oddziałuje też w sposób oczywisty na cały dyskurs publiczny
— wskazują naukowcy cytowani przez Kublik.
I dodają: „W obecnej sytuacji osoby nieaktywne zawodowo, będące w większym stopniu beneficjentami i klientami państwa opiekuńczego (służba zdrowia, opieka społeczna, polityka senioralna), zaczynają stanowić większościową (czy wręcz dominującą) część polskiego elektoratu. Politycy próbują więc wykorzystywać zaistniałą sytuację: chętnie zaczynają sięgać po komunikaty, apele, hasła i programy, które odwołują się do partykularnego interesu grupy wiekowej, kohorty lub pokolenia. A to (zwrotnie) podsycać może międzygeneracyjne napięcia i konflikty
— pisze dziennikarka „GW”, a powyższy cytat wiąże z faktem, że „prawie 60 proc. wyborców w wieku 65 lat i powyżej deklaruje głosowanie na PiS”. Doprawdy, „straszne”! i to niemal tak straszne, jak fakt, że Prawo i Sprawiedliwość jako pierwsze upomina się o tę akurat grupę wiekową i w odróżnieniu od polityków KO, którzy cieszą się z „determinacji”, która objawia się w ich ocenie tym, że niektórzy seniorzy deklarują na spotkaniach chęć przekazania Platformie połowy dziwacznie niskiego świadczenia emerytalnego, aby wygrała wybory. Co więcej, pisanie o seniorach, którzy pobierają emerytury i renty jako o „niepracujących” jest tylko częściowo prawdziwe, ponieważ mówimy o ludziach, którzy zdążyli już się w życiu napracować, nieraz bardzo ciężko, fizycznie, a aktywność zawodową nierzadko musieli zaczynać w bardzo młodym wieku.
Radykalizacja i liberalizacja
Agnieszka Kublik zwraca również uwagę, że młodzi Polacy nie do końca są w stanie określić, w jakiej Polsce chcieliby żyć.
W najnowszym badaniu Kantar Public w grupie najmłodszych wyborców (18-24 lata) aż 30 proc. wskazuje „trudno powiedzieć”. To dramatyczny wskaźnik ich pogubienia, bo przecież młodzi czują, jakiej Polski nie chcą, a o jakiej marzą
— ubolewa dziennikarka.
Zwraca przy tym uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość ma wśród młodych zaledwie 3 proc. poparcia.
Gdyby to oni nam wybierali przyszłość, wygrałaby Koalicja Obywatelska z poparciem 24 proc. Ale tuż za nią z aż 19 proc. wylądowała Konfederacja (w tym badaniu wśród ogółu Polaków z poparciem 7 proc.). Lewica ma tu 11 proc., a PL2050 – 8 proc. Polską nie rządziłaby brunatnopodobna koalicja Kaczyńskiego z nacjonalistami z Konfederacji
— podkreśla Kublik, zapominając, że jak na razie nikt poza środowiskiem „Gazety Wyborczej” i politykami Platformy Obywatelskiej nie planuje na poważnie koalicji PiS-Konfederacja.
I choć to właśnie ugrupowanie, które pokrzykuje „stop ukrainizacji Polski”, krytykuje Unię Europejską dużo mocniej niż PiS i w większym stopniu niż partia rządząca zajmuje się kwestiami światopoglądowymi jest drugą najczęściej wybieraną przez młodych opcją polityczną, to, według dziennikarki, „młodzi nie chcą, tradycyjnej katolickiej Polski, przaśnej i kołtuńskiej w wersji Kaczyńskiego” (czyli w wersji Konfederacji jest już ok? Abstrahując od faktu, że dla dziennikarzy „Gazety Wyborczej” niemal wszystko co „tradycyjne” czy „katolickie” jest „przaśne i kołtuńskie”).
Dalej dowiadujemy się, że wg badań socjologicznych młodych Polaków „interesuje świat, są otwarci na zmiany, na innych, na obcych, są tolerancyjni, a patriotyzmu nie chcą mierzyć przelaną krwią, lecz dbałością o godność ludzi i czystość natury”. O to „mierzenie patriotyzmu przelaną krwią” warto byłoby zapytać np. młodych Ukraińców… Jednocześnie młodzi, jak pisze dalej Kublik, uważają homoseksualizm za normalny, chcą legalnej aborcji i edukacji seksualnej w szkole.
PiS się radykalizuje, a młodzi się liberalizują
— i to zapewne dlatego, zaraz po Koalicji Obywatelskiej, najchętniej wybierają Konfederację pokrzykującą o „ukrainizacji Polski”?
PiS u nas wygrywa, bo ci młodzi nie chcą zajmować się polityką, choć ta polityka włazi w ich życie z buciorami. By wziąć ich pod but
— przestrzega Kublik.
A może wypadałoby znaleźć jakiś sposób, by dotrzeć do młodych? Ubolewanie nad tym, że seniorzy chodzą na wybory, raczej frekwencji wśród 18-24-latków nie przysporzy, a w dodatku brzydko pachnie pewnym „napuszczaniem” jednej grupy wiekowej na drugą.
aja/Wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/641085-zabierz-babci-dowod-w-nowej-wersji-histeria-w-gw