Czytając kolejne, z każdym dniem bardziej osobliwe i nerwowe, wpisy Romana Giertycha w mediach społecznościowych, da się wyczuć zapach paniki. I myliłby się ktoś, kto myśli, że chodzi jedynie o władzę dla Donalda Tuska i jego współpracownika adwokata, który spędza swój przymusowy urlop (inni twierdzą, że uchodźstwo) na włoskiej ziemi.
PiS szykuje się do sfałszowania wyborów. Jeżeli jednak to zrobią, to wyjdziemy na ulice i ich przepędzimy. A to że się do sfałszowania szykują świadczy o tym, że wiedzą iż przegrają. #kaczastrofa już blisko
– napisał Roman Giertych na twitterze.
Odnotowałem próbę włamania na moje konto na Facebook z użyciem prawdziwego hasła. Zatrzymaną przez dwuskładnikową autoryzację. Hasło skradziono najprawdopodobniej programem zbliżonym do Pegasusa lub samym Pegasusem
– dodał niecałą godzinę później.
Oba wpisy można oczywiście traktować jako emanację jego stanu emocjonalnego, ale prawda jest dużo bardziej złożona. Pan mecenas jest bacznym analitykiem polskiego rynku politycznego i tego mu nie odbieramy. On wie, że akcja TVN i „Gazety Wyborczej” dotycząca ubeckich bredni na temat Jana Pawła II, otworzyła serca polskich katolików i wywołała naturalny sprzeciw. Ten sprzeciw ma polityczne tło i żadne zaklęcia temu nie zaprzeczą. Do tego nastąpił wiosenny wzrost sondażowy Prawa i Sprawiedliwości. Dlaczego? Tu trzeba podziękować Donaldowi Tuskowi i jego medialnej stajni. Poziom jesienno-zimowej histerii był odwrotnie proporcjonalnym do rzeczywistych bolączek Polaków. Nikt nie zamarzł z powodu braku węgla. Co „gorsza”, ten węgiel palił się w polskich piecach. Oczywiście, są ogromne problemu uderzające w rząd. To inflacja, drożyzna i brak pewności jutra. Ale nawet wyborcy opozycji rozumieją, że wojna na Ukrainie i gospodarcze problemy świata nie zależą od działań premiera Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego.
To wszystko rozumie także Roman Giertych i widzi w tym zagrożenie. Walec medialny nie działa tak jakby sobie tego życzył pan mecenas i Donald Tusk. „Symetryści” punktują plany obecnej opozycji i nawet Leszek Balcerowicz nie zostawia na demagogii Tuska suchej nitki. W tym wszystkim oddala się także szansa na mityczną, przypominającą bestie Yeti, wspólną listę. Połajanki, nauki i groźby nie działają. Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz wiedzą swoje i sprytnie grają na przetrwanie. Czy im się uda? To temat na zupełnie inny felieton:Sondaż wPolityce.pl bezlitosny dla Hołowni. Za moment może się okazać, że Lider Polski 2050 nie jest potrzebny nawet Kosiniakowi-Kamyszowi
W tle tej, coraz bardziej przesyconej paniką, narracji Romana Giertycha, da się wyczuć jeszcze inne strachy. Chodzi o styczniowe postanowienie Sądu apelacyjnego w Warszawie, który oddalił skargi znanego adwokata ws. rzekomej przewlekłości postępowania. Mało tego, jak informował portal Tvp.info, Romana Giertycha można już nazywać podejrzanym w sprawie. Portal wPolityce.pl dotarł do pełnej treści postanowienia sądu w tej sprawie:Postępowanie ws. Giertycha było przewlekłe? Sąd zmiażdżył argumentację adwokata i wysoko ocenił pracę prokuratury
Postanowienie źle wróży narracji Romana Giertycha, który neguje wszystkie ustalenia prokuratury w jego wielowątkowej sprawie. Nie może już liczyć na nietykalność, której sprzyjały dotychczasowe decyzje sądów. Wie też, że jeśli Zjednoczona Prawica utrzyma władzę w jesiennych wyborach, jego problemy nie rozpłynął się w aktach, które mogliby dostać przyjaźni mu prokuratorzy. Oczywiście, nikt nie przesądza o jego winie lub niewinności, ale sprawa wciąż będzie żyła i nie musi skończyć się dla niego szczęśliwie.
Wszystko to sprawia, że Roman Giertych wydaje się być wyjątkowo rozdrażniony. Konstrukcja polityczno-medialna, którą współtworzył, zaczyna się niebezpiecznie chwiać. Czy runie? Po części już tak się stało, ale przyszłość jest dla niego bardzo niepewna. Wciąż biegnie on oczywiście po peronie polskiej polityki, ale pociąg do władzy odjeżdża i to coraz szybciej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/641081-czego-boi-sie-giertych-i-dlaczego-sypie-sie-jego-narracja