„Staram się wspierać PiS, wskazując chociażby, co należy zrobić ze zbożem z Ukrainy, wspierając też przynajmniej przez jakiś czas kolejnych ministrów rolnictwa, natomiast widzę też ogromną ilość błędów popełnianych przez PiS. Nie mogę siedzieć i milczeć. Jestem prawie 22 lata związany z PiS-em, byłoby mi bardzo ciężko zmienić barwy polityczne, ale też zaczynam coraz bardziej dostrzegać, ile błędów wobec polskiej wsi popełnia PiS” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Krzysztof Ardanowski, poseł PiS, szef Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP, były minister rolnictwa.
wPolityce.pl: Dziennikarz Krzysztof Lech Łuksza zamieścił na Twitterze sensacyjną wiadomość, jakoby Przemysław Wipler miał prowadzić negocjacje m.in. z Panem w sprawie startu z listy Konfederacji. Czy były takie rozmowy, ten temat faktycznie się pojawił?
Jan Krzysztof Ardanowski: Nie, to nie miało miejsca. Jestem dość stabilny w swoich poglądach politycznych i wielokrotnie dawałem temu wyraz, kiedy były próby przeciągnięcia mnie przez różne partie czy tworzenia nowych partii, również po „Piątce dla zwierząt”. Chcę pomóc PiS-owi. Co prawda widzę, że czasami moja oferta nie jest dobrze widziana. Zastrzegam sobie prawo jakiejś swojej decyzji politycznej, natomiast nikt z Konfederacji ze mną nie rozmawiał i nawet nie oczekuje takich rozmów.
Gdyby jednak przyszła do pana oferta startu wyborczego z Konfederacji, to z definicji odmówiłby pan?
To pytanie, na które nie mam odpowiedzi. Staram się wspierać PiS, wskazując chociażby, co należy zrobić ze zbożem z Ukrainy, wspierając też przynajmniej przez jakiś czas kolejnych ministrów rolnictwa, natomiast widzę też ogromną ilość błędów popełnianych przez PiS. Nie mogę siedzieć i milczeć. Jestem prawie 22 lata związany z PiS-em, byłoby mi bardzo ciężko zmienić barwy polityczne, ale też zaczynam coraz bardziej dostrzegać, ile błędów wobec polskiej wsi popełnia PiS. Atmosfera na wsi jest zła i niechętna PiS-owi. Nie widzę żadnych działań, które miałyby to poprawić. Problem zboża z Ukrainy to nie jest tylko kwestia tego, jak rozładować magazyny przed żniwami, ale ważniejszym problemem jest kolejne stracenie zaufania wsi. Na napływie zboża z Ukrainy określone firmy zarobiły kilka miliardów złotych, a stracili na tym polscy rolnicy. To podważa zaufanie do PiS-u. Słyszę głosy, że każda krytyka PiS-u to włączenie się do chóru przeciwników prawicy, ludzi którzy chcą Polsce zaszkodzić. Chcę PiS naprawiać, a nie mu szkodzić. Natomiast jeżeli widzę, że moje propozycje nie są brane pod uwagę, to też zastrzegam sobie prawo do podejmowania samodzielnych decyzji.
W dużej części wypowiedzi brzmi pan tak, jakby już obecnie był poza PiS-em – przypuszczam, że wiele osób tak odbierze pana słowa.
Jeżeli ktoś uważa, że w PiS-ie potrzebni są tylko pochlebcy, to nie rozumie, na czym polega polityka. Jeśli ktoś odbiera moje zdania, w których pokazuję, co należy robić, a nie tylko krytykuję… nie mam zdolności profetycznych, ale wszystko o czym mówiłem, spełniło się co do joty. Tak było i z „Piątką dla zwierząt”, i z różnymi potknięciami ze strony kolejnych ministrów rolnictwa. Polityka to nie jest tylko mamienie obietnicami, ale konkretne działanie w trudnych warunkach. Nie widzę w PiS-ie jakieś wielkiej refleksji. Słyszy się o powrocie do jakichś fragmentów „Piątki dla zwierząt”, problem zboża w dalszym ciągu jest nierozwiązany.
Jakieś działania, by ten problem rozwiązać, zostały jednak już podjęte. Był rolniczy „okrągły stół”. Z kolei premierzy kilku państw, w tym Mateusz Morawiecki, wysłali list do Ursuli von der Leyen, w którym domagają się interwencji ws. napływu ukraińskiego zboża do UE.
Podczas „okrągłego stołu” minister Kowalczyk zobowiązał się do kilkunastu działań, z których część jest poza jego kompetencjami. Trzymam za niego kciuki, ale będą też obserwował, jak będzie w stanie te zapisy realizować. W partii oczywiście trzeba iść na pewne kompromisy, natomiast jeżeli się nie uwzględnia głosów bardzo wielu posłów, którzy sygnalizują kierownictwu partii czego nie należy robić, albo jakie działania należy podejmować, to trudno się dziwić, że rozgoryczeni posłowie PiS-u mogą myśleć o jakichś innych konstrukcjach politycznych. Traktowanie posłów jak żołnierzy do podnoszenia ręki za jakimiś rozwiązaniami zaproponowanymi przez centrum polityczne, gdzie wszyscy mają to popierać, a wcześniej nie było żadnej wewnętrznej debaty, która zminimalizowałaby ryzyka podejmowanych decyzji, nie nastraja posłów dobrze. Znam dziesiątki posłów PiS-u, którzy są zwiedzeni, że ich zdanie się nie liczy. W Sejmie okazuje się, że głosujemy różne ustawy, które trzeba potem wycofywać, korygować, przyjmować wiele poprawek Senatu, autopoprawek. To nie jest dobry sposób uprawiania polityki. Natomiast jednoznacznie zgłosiłem, że w wyborach chciałbym kandydować z PiS-u. Jeśli PiS nie będzie tym zainteresowane, to życie pustki nie znosi, może się okazać, że np. będę startował jako kandydat niezależny do Senatu.
Szczerze mówiąc po tym, jak publicznie krytykuje pan działania PiS-u, to otrzymanie oferty startu wyborczego od tej partii może być trudne.
Przez lata PiS był partią pluralistyczną. Nasz program w 2015 roku był naprawdę dobry i akceptowany przez społeczeństwo. To była wówczas partia bardzo dobra, otwarta. Teraz dzieje się coś złego, bo wszyscy, którzy mają inne zdanie, a przecież też chcą służyć Polsce, są marginalizowani. Chcę pozostać przy PiS-ie, ale PiS też musi zrozumieć, jaką masę błędów popełnia. Wyborów nie wygrywa się tylko i wyłącznie zaklęciami, mówieniem ile dobrego zrobiliśmy i że za to ludzie powinni nas kochać. Zrobiliśmy sporo dobrego, ludzie to dostrzegają, ale w podejmowaniu bieżących decyzji politycznych to często to, co już zrobiliśmy, nie jest brane pod uwagę. Przede wszystkim trzeba słuchać ludzi z terenu, bo oni mają faktyczną wiedzę, jakie są nastroje społeczne.
Zapewne temu ma służyć ten obecny objazd posłów, europosłów i ministrów PiS-u po Polsce. Co weekend jest sporo takich spotkań z wyborcami.
Możliwe. Mnie się wydaje, że na tego typu spotkaniach, również ze względu na ich formę, nie ma czasu na dłuższe wywody uczestników. Natomiast gdy ludzie przychodzą do danego posła do biura, spotykają się z nim gdzieś na targu, spotkaniu w gminie, wtedy jest więcej czasu, by wysłuchać uwag ludzi.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/640849-nasz-wywiad-ardanowski-zdradza-swoje-plany-polityczne