„Nie wierzę w to, że Platforma Obywatelska, jeśli wygra wybory, zaproponuje Polakom jakąś pomoc w tych trudnych czasach. Dlaczego? Ponieważ to tzw. ‘elity’, które mają ludzi za nic. Czują się arystokracją, nieszanującą zwykłego człowieka. A taka postawa nie świadczy zbyt dobrze o tych politykach” - mówi portalowi wPolityce.pl poseł Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, Anna Milczanowska.
wPolityce.pl: Czy Pani zdaniem jest możliwe, że lidera PO Donalda Tuska w roli kandydata Koalicji Obywatelskiej na premiera zastąpi prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski?
Anna Milczanowska: Znowu podmianka? Mieliśmy to już w 2020 r., kiedy były wybory na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Pamiętamy, że Platforma wystawiła wówczas wicemarszałek Sejmu Małgorzatę Kidawę-Błońską i były tak niskie notowania, że zaczęto blokować nam wybory korespondencyjne.
Zrobiono wokół tego wielki szum, zmanipulowany, zakłamany. A wszystko dlatego, że ich kandydatka miała bardzo niskie poparcie w sondażach. Została więc wymieniona na Rafała Trzaskowskiego. Wygląda na to, że Platforma znowu się szykuje na taką podmiankę. To zresztą ruch typowy dla Platformy. Zawsze, gdy coś idzie jej nie tak - a widzimy, że działalność pana Donalda Tuska nie przynosi zamierzonych efektów. Wręcz przeciwnie, notowania w sondażach są coraz niższe, sam pan Tusk natomiast posługuje się kłamstwem, bo jednego dnia mówi coś innego, następnego znów zmienia zdanie, jak gdyby miał rozdwojenie jaźni. I Polacy to widzą, obserwują politykę i pamiętają rządy Donalda Tuska, stąd jego coraz niższe notowania.
Jeżeli natomiast chodzi o pana Rafała Trzaskowskiego, to, cóż… Widzimy, jakim jest prezydentem Warszawy. Tej prezydentury praktycznie nie ma, pan Trzaskowski praktycznie nie ma się czym pochwalić, nie zrobił właściwie nic, co mogłoby zadowolić warszawiaków. Choć sama warszawianką nie jestem, kiedy przyjeżdżam na obrady Sejmu, poruszam się taksówkami bądź innymi środkami lokomocji i również z rozmów z mieszkańcami stolicy wiem, jak narzekają na rozkopane ulice i mnóstwo nieprzemyślanych inwestycji drogowych. A teraz jeszcze afera z odpadami komunalnymi, w które zamieszani są przedstawiciele Platformy Obywatelskiej i to w sposób taki dość przestępczy.
Ale jednak w wyborach prezydenckich w 2020 r. Rafał Trzaskowski poradził sobie chyba całkiem nieźle?
Rzeczywiście, poradził sobie nieźle. Trzeba przy tym pamiętać, że było wówczas prawdziwe „pospolite ruszenie” całej opozycji. Całej - czyli kilka partii politycznych przeciwko prezydentowi Andrzejowi Dudzie.
Polska jest spolaryzowana politycznie. Widzimy dziś, co robią inne ugrupowania polityczne, że też w tę narrację się włączają: „wszyscy przeciwko PiS-owi i żeby PiS przegrał wybory”.
Nie patrzą na to, ile osiągnęliśmy przez te osiem lat i jak wiarygodny rząd potrafiliśmy stworzyć. Ile dobrego zrobiono dla Polaków, dla rodzin polskich, poprzez programy społeczne, jak bardzo rozwinęła się Polska pod względem gospodarczym. Także od strony bezpieczeństwa - dotyczy to nie tylko naszych działań na rzecz bezpieczeństwa Polaków, ale w ostatnim czasie, po bestialskim ataku Rosji na Ukrainę, to Polska jest krajem nr 1 w Europie, głównym „hubem” pomocy dla Ukrainy.
I wzrasta także nasza pozycja na arenie międzynarodowej?
Pomimo tych wszystkich czynników, jak kryzys energetyczny wywołany szantażem Kremla czy wojna na Ukrainie, my sobie radzimy. Radzimy sobie również z inflacją, pomagając Polakom obniżając podatek VAT do 0 - a niżej przecież się nie da, ale także wprowadzając tarcze osłonowe, aby nie drenować kieszeni polskich rodzin. Polska stanęła bardzo na nogi gospodarczo, agencje ratingowe dają nam bardzo wysokie notowania.
A opozycja próbuje to wszystko zaprzepaścić, oddając suwerenność naszego kraju w ręce obcych państw. Wiemy przecież, że jest taka zależność między PO a Niemcami. Szefem Rady Europy Donald Tusk został tylko po to, aby prowadzić taką, a nie inną politykę. Kiedy po dwóch kadencjach odchodził z tej funkcji, usłyszał od przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, że jeszcze wróci do Brukseli - jako szef przyszłego rządu Polski. Składa się na to wiele czynników i ja mówię to z takim ostrzeżeniem dla Polaków - albo chcemy żyć w zamożnym, suwerennym, liczącym się na arenie międzynarodowej kraju, gdzie liczy się polska racja stanu, albo będziemy - tak jak wcześniej, za rządów PO-PSL, takim „podnóżkiem” dla wielu krajów Unii Europejskiej.
Warto wspomnieć jeszcze, że główne telewizje - m.in. we Francji - przez długi czas pokazywała na pasku pytanie: „Czy Polska będzie liderem Europy?”. Tak, Polska może być liderem Europy, a opozycja dobrze, żeby na to popatrzyła. I oni wiedzą, ci politycy, że mamy na to szansę. Warto więc, aby zechciała pomagać, bo w wielu sprawach możemy stać ponad podziałami i w wielu dziedzinach zrobić mnóstwo dobrego.
Tak jak już pani poseł wspominała - rządy Zjednoczonej Prawicy, szczególnie obecna kadencja, przypadły na trudne czasy - pandemia, wojna, kryzys energetyczny, inflacja… W takich okolicznościach potrzebni są odpowiedzialni przywódcy. Czy Donald Tusk lub Rafał Trzaskowski byliby gotowi, aby przyjąć na siebie odpowiedzialność za losy Polaków?
Nie. Przypomnę, że np. w latach 2008-2009 Polska również mierzyła się z kryzysem. Panowało wówczas ogromne bezrobocie. Przez 9 lat byłam samorządowcem, prezydentem miasta Radomsko. Z tamtych czasów pamiętam, z jakim bezrobociem miasto musiało się mierzyć przez ileś lat. Problemy były również z pozyskiwaniem funduszy zewnętrznych - mimo iż miałam bardzo dobry zespół złożony z ludzi świetnie przygotowanych merytorycznie, ciężko było o te środki. My je zdobywaliśmy, robiliśmy wszystko, pracując dzień i noc. Wtedy też był kryzys, jednak nie było pomocy dla Polaków. Rządzący nie przejmowali się tym, co dzieje się w polskich rodzinach.
W dodatku nigdy i na nic nie było pieniędzy. Te słynne słowa „pieniędzy nie ma i nie będzie” w wykonaniu byłego wicepremiera i ministra finansów, pana Rostowskiego, do dzisiaj brzmią nam w uszach. Do dzisiaj słyszymy krytykę naszych programów społecznych, słyszymy np., że to rozdawnictwo.
Nie, inwestycja w polskie rodziny to nie rozdawnictwo. Te pieniądze zostają na polskim rynku, zasilają krajowych przedsiębiorców, nasze polskie sklepy, nie można mówić więc o „rozdawnictwie”. Tymczasem Platforma próbuje licytować się z nami na niektóre programy w sposób bardzo populistyczny. My jednak mamy to wszystko wyliczone, opracowane z wieloma fachowcami. Przykładem może być np. propozycja programu mieszkaniowego.
Konkurencyjna dla propozycji przedstawianych ostatnio przez Donalda Tuska?
Owszem, nie do końca nam kiedyś wyszło tych parę rzeczy, ale teraz ta propozycja z kredytem 2 proc., bez wkładu własnego, możliwość budowy domów bez pozwoleń. Mamy więc młodym ludziom wiele do zaproponowania, aby rzeczywiście było ich stać na to wymarzone własne mieszkanie. Mamy też Społeczne Inicjatywy Mieszkaniowe, do których przystąpiło już wiele samorządów.
Nie wierzę więc w to, że Platforma Obywatelska, jeśli wygra wybory, zaproponuje Polakom jakąś pomoc w tych trudnych czasach. Dlaczego? Ponieważ to tzw. „elity”, które mają ludzi za nic. Czują się arystokracją, nieszanującą zwykłego człowieka. A taka postawa nie świadczy zbyt dobrze o tych politykach.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Rozm. JJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/640578-milczanowskapo-to-tzw-elity-majace-zwyklych-ludzi-za-nic