Wraz z wojną na Ukrainie, świat wkroczył w długotrwały okres jawnych konfliktów i rywalizacji mocarstw na polu ekonomicznym, technologicznym i energetycznym. W okres zawirowań, napięć i wojen o nowy kształt świata. Skończył się bowiem porządek ustanowiony w latach 1990-1992 wraz z upadkiem komunizmu i początkiem hegemonii USA. Ta hegemonia była kwestionowana już wcześniej, ale w sposób pokojowy i nie naruszała fundamentów ówczesnego ładu. Ale czas tej hegemonii już się skończył - weszliśmy w okres swoistej „wojny trzydziestoletniej”, której konsekwencje doprowadzą do całkowitej przebudowy światowego porządku. Filary obecnego systemu nie przetrwają w takim kształcie, w jakim zostały ukształtowane zarówno po II wojnie światowej, jak i po upadku komunizmu.
Główna batalia o przyszły kształt świata rozegra się pomiędzy obecnym hegemonem, broniącym swojej pozycji, a mocarstwami rewizjonistycznymi - przede wszystkim Chinami i Rosją. Ale także inne państwa będą miały wpływ na kształtowanie się i wynik tej zasadniczej rywalizacji. Pierwszy etap tej światowej batalii ma miejsce w Europie i od odpowiedzi USA i państw europejskich zależy i wynik tej rywalizacji na naszym kontynencie, jak też późniejsze ukształtowanie się europejskiego systemu, który określi miejsce i rolę poszczególnych państw i narodów. A sukces lub porażka Ukrainy będą miały zasadniczy wpływ na późniejsze etapy rywalizacji mocarstw i kształt porządku europejskiego. Wojna na Ukrainie rozpoczęła proces ujawniania podstawowych konfliktów na kontynencie. Bo do tej pory te konflikty wydawały się pasywne lub nie ujawniały swojego potencjału. Natomiast wojna uruchomiła procesy, które je aktywują i stawiają na porządku dziennym europejskiej polityki. A Europa jest podzielona na dwa podstawowe obszary - Europę Zachodnią i Wschodnią. Ten jej historyczny podział przebiega mniej więcej na linii Łaby, części Dunaju i Adriatyku. Granica na Łabie dzieli Europę ekonomicznie i historycznie lepiej rozwiniętą i z aspiracjami do kolonizacji Europy Wschodniej. A wschodnią granicę Europy tworzy historyczny zasięg cywilizacji łacińskiej - pokrywający się mniej więcej ze wschodnimi granicami I Rzeczpospolitej i z dorzeczami Bałtyku i Morza Czarnego. Natomiast Rosja, zarówno w sensie geograficznym, jak i cywilizacyjnym, nie należy do Europy. A XIX-wieczna granica Europy, ogłoszona przez Rosjan na Uralu, jest propozycją sztuczną i nie mającą żadnego uzasadnienia. Natomiast koncept Europy Środkowej ma charakter literacki, a nie geograficzny czy geopolityczny. W tym sensie jest on sztuczny i nie ma istotnego znaczenia w kształtowaniu przyszłej geopolityki europejskiej. A nawet może być szkodliwy, bo zaciera istotę europejskiego układu sił - przyznając Rosji prawo do obecności w Europie. W tym sensie autonomiczny porządek europejski istnieje wtedy, gdy żadne mocarstwa pozaeuropejskie nie mają wpływu na kształtowanie układu sił w Europie.
Podział Europy
Podział Europy na Wschodnią i Zachodnią od początku XVIII wieku był zacierany przez procesy zdominowania naszej części Europy przez Prusy, a na południe i zachód od Karpat przez państwo Habsburgów. A także przez powierzchowną europeizację Rosji. Od upadku Rzeczpospolitej, a na południu od upadku Węgier, ten obszar nie był samodzielnym podmiotem polityki europejskiej - był kolonizowany i porządkowany przede wszystkim przez Niemcy. Ale Niemcy nie były na tyle silne, żeby samodzielnie zdominować ten obszar - dlatego współpracowały z Rosją nad podziałem wpływów. Dopóki ta nasza część Europy wykazywała ambitne dążenia do podmiotowości, to współpraca niemiecko-rosyjska rozkwitała. Dopiero gdy Niemcy w czasie I i II wojny światowej poczuły się wystarczająco silne, to przeciwstawiały się Rosji, dążąc do samodzielnego zdominowania całej Europy Wschodniej, a nawet samej Rosji. Po upadku sowieckiego komunizmu Niemcy wrócili do kooperacji z Rosją w podziale dominacji w Europie Wschodniej. Ale wojna na Ukrainie wywróciła tę politykę, co nie znaczy, że już nie będzie niemieckich prób powrotu do porozumienia się z Rosją. W przeciwnym razie Europa Wschodnia mogłaby odzyskać swoją podmiotowość, utraconą w początkach XVIII wieku, a to by oznaczało kres nie tylko wschodnioeuropejskiej dominacji Niemiec, ale także kres ich pozycji w Europie Zachodniej i w międzynarodowym podziale pracy. Odzyskanie podmiotowości przez kraje Europy Wschodniej, której podstawą jest odbudowa bloku krajów byłej Rzeczpospolitej w porozumieniu z państwami skandynawskimi i bałkańskimi, oznaczałaby kres dotychczasowej pozycji Niemiec w polityce i gospodarce europejskiej. To byłaby klęska Niemiec. Więc podstawowym celem polityki polskiej musi być emancypacja Europy Wschodniej, a to oznacza fundamentalny konflikt z interesami i polityką niemiecką.
Wojna o podmiotowość Europy Wschodniej
Wojna na Ukrainie zapoczątkowała wojnę o podmiotowość naszej części Europy, której celem jest nie tylko wypchnięcie Rosji z polityki europejskiej, ale także Niemiec z polityki w Europie Wschodniej. Sukces Ukrainy w wojnie z Rosją jest warunkiem zapoczątkowania procesu emancypacji i budowania podmiotowości całej Europy Wschodniej. A jej klęska byłaby radykalnym wzmocnieniem rosyjsko-niemieckiej dominacji w naszej części kontynentu. Dlatego sukces Ukrainy jest sprzeczny z dalszymi celami polityki niemieckiej. Bo zbudowanie ścisłego sojuszu państw leżących na terenie dawnej I Rzeczpospolitej, poszerzonej o państwa skandynawskie i bałkańskie, oznaczałby geopolityczny przewrót nie tylko w Europie Wschodniej, ale w całym porządku europejskim. W tym sensie strategiczne cele Polski i Niemiec są głęboko sprzeczne i nie dają się pogodzić. A wszelka polityka zmierzająca do pogodzenia celów polityki polskiej i niemieckiej musi oznaczać klęskę jednej lub drugiej strony.
Dziś porządek europejski jest zbudowany na dwóch filarach. Pierwszy to NATO, dzięki któremu Washington dominuje nad państwami europejskimi, będąc też gwarantem ich bezpieczeństwa. Drugi to Unia Europejska - zdominowana przez Niemcy, dla których Unia jest podstawą ich europejskiej pozycji. Oba te filary są dziś w kryzysie, który wynika głównie z dążeń niemieckich i francuskich do odzyskania pozycji światowej i autonomicznej wobec USA. Pomimo niemieckich i francuskich aspiracji przeciwstawienia się dominacji USA, obecnie nie są one w stanie skutecznie realizować swoich celów i są zmuszone do stopniowego podążania za polityką amerykańską. Dlatego, pomimo początkowego sprzeciwu Paryża i Berlina wobec militarnej pomocy Ukrainie, Waszyngton wywierając na te rządy systematyczne naciski, wymusza korzystną dla siebie zmianę polityki tych mocarstw. Jednak efektywność każdego sojuszu zależy od wspólnego postrzegania wroga. A tymczasem Berlin i Paryż mają całkowicie inny pogląd dot. wspólnego wroga. Dla Berlina i Paryża Rosja nie jest wrogiem, a pożądanym partnerem w koncepcji podważenia pozycji USA w systemie światowym. To powoduje, że sojusz NATO w sytuacji jakiejś zasadniczej próby może okazać się tak samo skuteczny, jak sojusze Polski w roku 1939. Zwłaszcza, gdyby USA musiały skoncentrować swój wysiłek militarny na Dalekim Wschodzie i tym samym osłabić swoją pozycję militarną w Europie. Na pomoc Niemiec czy Francji w sytuacji konfliktu z Rosją nikt rozsądny liczyć więc nie może. Nie znaczy to, że należy podważać pozycje sojuszu NATO. Póki co, jest on użyteczny dla Amerykanów i tym samym dla bezpieczeństwa Polski. Ale nie należy sądzić, że w chwili próby, gdyby amerykańskie wojska były mocno zaangażowane na Dalekim Wschodzie, to ten sojusz będzie nas bronił. Dlatego nie dezawuując go, należy budować alternatywę w postaci sojuszu państw realnie zagrożonych rosyjskim ekspansjonizmem. Byłby to sojusz mniejszy, ale bardziej skutecznie odpowiadający na rosyjskie zagrożenie - powiększony o Wlk. Brytanię mógłby skutecznie powstrzymać ewentualne zagrożenie rosyjskie.
UE transmisją polityki niemieckiej w Europie
Tak jak NATO jest transmisją polityki USA, tak Unia Europejska jest transmisją polityki niemieckiej w Europie. Jej celem jest wyłączenie Polski i innych państw naszego obszaru z procesu kształtowania przyszłego porządku europejskiego. W tym celu Niemcy dążą nie tylko do zainstalowania u władzy w Polsce niemieckiej agentury wpływu, która, tak jak w roku 2014, będzie realizowała w stosunku do Rosji i Ukrainy niemiecki punkt widzenia. Dążą też do całkowitego podporządkowania państw naszej części Europy interesom Berlina, co oznacza faktyczne pozbawienie nas suwerenności i możliwości samodzielnego kształtowania naszego rozwoju. W wymiarze gospodarczym już w znaczącym zakresie zostało zrealizowane podporządkowanie gospodarki polskiej gospodarce niemieckiej. Niemcy narzuciły Polsce model gospodarki zależnej, który, ze względu na nasze zapóźnienie gospodarcze, do niedawna sprzyjał rozwojowi naszego kraju. Ale w miarę wzrostu naszej gospodarki, jej możliwości rozwojowe wyczerpują się i Polska staje przed wyzwaniem przezwyciężenia tego, jeżeli chce osiągnąć poziom podobny do poziomu gospodarek państw Europy Zachodniej i zapewnić ekonomiczne podstawy naszego narodowego bezpieczeństwa. Jednak Berlin, sprzeciwiając się różnym polskim inwestycjom, jak np. CPK, budowie elektrowni jądrowej, energetyce węglowej, czy narzucając nam szaleńczą politykę klimatyczno-energetyczną, blokuje Polsce przezwyciężenie modelu gospodarki zależnej. Bo przezwyciężenie tego modelu oznaczałoby nie tylko stworzenie konkurencji dla gospodarki niemieckiej, ale przede wszystkim utratę przez Niemcy taniej siły roboczej, warunkującej konkurencyjność niemieckich przedsiębiorstw. Byłoby to załamanie jednego z najważniejszych czynników przyczyniających się do konkurencyjności niemieckich produktów. Stąd też blokowanie przez Niemcy, poprzez instytucje UE, rozwoju konkurencyjnych polskich produktów - przede wszystkim poprzez znaczne podniesienie kosztów polskiej produkcji przy pomocy unijnej polityki klimatyczno-energetycznej. Więc bez likwidacji unijnej polityki „Fit for 55”, czy innych polityk UE blokujących polski rozwój gospodarczy, Polska nie będzie w stanie sfinansować swojej polityki obronnej tak, żeby skutecznie wypchnąć Rosję poza teren Europy Wschodniej.
Wojna na Ukrainie uruchomiła mechanizm przezwyciężenia niemieckiego projektu „Mitteleuropa” w dziedzinie politycznej. Ścisła współpraca Polski ze Stanami Zjednoczonymi w pomocy dla Ukrainy i ukraińskie aspiracje stworzenia sytemu bezpieczeństwa chroniącego przed rosyjskim zagrożeniem spowodowały, że w wymiarze politycznym Polska przezwyciężyła redukcje naszej pozycji - przewidziane w niemieckiej koncepcji. Jednak w wymiarze ekonomicznym jesteśmy nadal uzależnieni od gospodarki niemieckiej. Ale przebudowa ładu europejskiego wymaga przezwyciężenia nie tylko modelu gospodarki zależnej, ale także modelu integracji opartej na obecnej Unii Europejskiej. Bo ten model pracuje i będzie pracował w przyszłości głównie dla Niemiec. Dla państw naszego obszaru dostęp do rynku krajów UE, na którego zamknięcie Niemcy nie mogą sobie pozwolić, bez poniesienia dużych strat przez niemiecki przemysł, jest ważny. Ale też państwom naszej części kontynentu jest potrzebna polityka emancypacji spod niemieckiej dominacji. Nie tylko emancypacji politycznej, ale także gospodarczej i uniezależnienia się w zakresie bezpieczeństwa od niemieckich możliwości blokowania NATO. Tym bardziej, że Niemcy rozszerzenie UE w 2004 r. i w 2007 potraktowały jako przyłączenie tych krajów, a nie jako unię równoprawnych państw. I choć w latach 2004-2008 samo przystąpienie do UE, ze względu na gospodarcze zapóźnienia państw naszego regionu, było atrakcyjne i korzystne, to jednak korzyści z przystąpienia do Unii systematycznie się wyczerpują, a coraz bardziej rosną rozwojowe bariery narzucane nam przez Berlin za parawanem unijnej Brukseli. Najbardziej korzystna byłaby reforma Unii - przywracająca jej traktatowy i partnerski charakter jako forum państw narodowych współpracujących ze sobą i wzajemnie się wspierających w rozwoju. Niestety, jest to już niemożliwe - przede wszystkim z powodu politycznych celów Niemiec. Gdyż powrót do takiej formuły oznaczałby rezygnację Berlina z polityki dominacji, która jest już trwałym elementem niemieckiej polityki. Dzisiejsze koncepcje polityki niemieckiej, w tym plany likwidacji zasady jednomyślności w decyzjach Rady UE, jest zagrożeniem nie tylko dla państw naszego regionu w zakresie rozwoju ekonomicznego, ale także w zakresie naszego bezpieczeństwa. Bo posiadając dominację polityczną w instytucjach UE, Berlin byłby w stanie wymusić każdą decyzję korzystną dla siebie i sprzeczną z interesami państw Europy Wschodniej - także co do współpracy z Rosją i co do podziału wpływów w naszej części kontynentu.
UE czynnikiem destrukcji europejskiej cywilizacji
Jednak w Unii Europejskiej, ze względu na dominującą w niej pozycję lewicowych władz Niemiec i Francji, już nie ma możliwości reformy Unii w kierunku ograniczania brukselskiej biurokracji i przywrócenia kompetencji narodowym państwom. UE stała się już czynnikiem destrukcji nie tylko narodowych państw, będących gwarantem narodowych i obywatelskich wolności, ale także europejskiej cywilizacji i jej chrześcijańskich tradycji. Polityce stopniowego likwidowania suwerenności Polski i innych państw towarzyszy polityka niszczenia kulturowej tożsamości poszczególnych narodów. Jest to polityka niszczenia tego, co decyduje o naszej tożsamości. To przejaw szaleństwa, które w pierwszym rzędzie uderza w narody mniejsze i słabsze. Dziś opór wobec polityki władz UE oznacza więc także obronę naszej tożsamości - tego wszystkiego, co decyduje o tym, kim jesteśmy, w co wierzymy i co jest dla nas cenne.
Przewaga instytucjonalna Niemiec powoduje, że należy odrzucić wątpliwą drogę reformowania Unii. Byłaby to bowiem polityka niepotrzebnego zużywania energii w ustawicznych konfliktach i sporach - bez żadnych szans sukcesu. Najskuteczniejsza formułą polityki budowy nowego ładu europejskiego byłoby opuszczenie Unii Europejskiej i budowanie alternatywy wspólnie z tymi państwami, dla których największym zagrożeniem jest ekspansjonizm rosyjski, z którym w przyszłości Berlin i Paryż będą chciały współpracować w celu podważenia pozycji USA. Wtedy, gdy USA będą musiały skoncentrować swe wysiłki na Dalekim Wschodzie. Wyjście z UE to nie jest kwestia referendum, a przede wszystkim proces przygotowania naszego państwa i narodu do budowy alternatywnego ładu europejskiego. Pierwszym etapem tego ładu powinno być utworzenie wschodnioeuropejskiego sojuszu wojskowego. To uruchomi dynamikę zmian, która ułatwi współpracę w dziedzinach pozamilitarnych i tym samym ułatwi politykę wychodzenia z Unii i przygotowania polskiego społeczeństwa do zaakceptowania alternatywnego systemu międzynarodowego w Europie.
Blokowanie działań rozszerzających kompetencje UE
Pierwszym zadaniem na dziś jest blokowanie wszelkich działań, które rozszerzają kompetencje UE poza te przyznane jej w traktatach. Wszelkie próby naruszania traktatów powinny być traktowane jako przejaw rażącego naruszenia praworządności, a ich autorzy powinni być ścigani sądownie jako działający na szkodę poszczególnych państw. To wymagałoby stworzenia koalicji państw nie tylko z Europy Wschodniej, ale z całej Unii. Następnie konieczne jest zablokowanie katastrofalnej w skutkach polityki klimatyczno-energetycznej. Bez zablokowania tego „klimatycznego” szaleństwa, Polska nie będzie w stanie zbudować takiego potencjału gospodarczego, który byłby wystarczający do odstraszenia agresji rosyjskiej czy innej. Konieczne jest też zablokowanie wszelkich postulatów UE naruszających tożsamość kulturową Polski i innych państw. Należałoby też opracować program stopniowego uniezależniania się od niemieckiej gospodarki poprzez wzmacnianie współpracy regionalnej i budowanie więzi ekonomicznych z krajami spoza UE. Należałoby też doprowadzić do neutralizacji niemieckiej agentury wpływu - działającej od lat w Polsce i pozostałych państwach naszego obszaru. Budowanie koalicji sprzeciwu wobec niemieckiej polityki w Unii powinno stopniowo przybierać charakter instytucjonalny, prowadzący do kształtowania odrębnego ośrodka współpracy politycznej, który stopniowo zastępowałby instytucje UE. Ten proces może trwać nawet kilkanaście lat, ale wykuwanie współpracy wschodnioeuropejskiej stworzy gwarancje naszego bezpieczeństwa, które nie będzie dezorganizowane przez politykę UE, Berlina i Paryża.
Europa Wschodnia jest odrębnym obszarem geopolitycznym - z odmiennymi, często konfliktowymi z Niemcami i Francją interesami w zakresie narodowego bezpieczeństwa i gospodarki. Obszarem z odmienną tożsamością kulturową. Żeby ten nasz obszar mógł być bezpieczny, zachować swoje tradycyjne wartości i rozwijać się gospodarczo, musi wyemancypować się spod hegemoni niemieckiej i częściowo francuskiej. Musi więc opuścić struktury Unii Europejskiej i zbudować nowy ład na warunkach partnerskich, w których Europa Wschodnia nie będzie przedmiotem ekonomicznej czy politycznej kolonizacji. Dopiero takie zorganizowanie samodzielnej Europy Wschodniej może stworzyć warunki trwałego pokoju na naszym kontynencie - poprzez wypchnięcie Rosji z polityki europejskiej i tym samym likwidację niemiecko-francuskich aspiracji do wspólnego z Moskwą kształtowania systemu europejskiego. Tylko w ten sposób zbudujemy Europę bardziej sprawiedliwą i gwarantującą nasze bezpieczeństwo.
Natomiast jakiekolwiek próby zmierzające do zmiany zasad funkcjonowania Unii Europejskiej - w sytuacji obecnej wielkiej instytucjonalnej przewagi Niemiec i Francji w UE - są skazane na porażkę. A polityka dalszego pozostawania w Unii będzie nieuchronnie prowadziła do unicestwienia naszej suwerenności, do zniszczenia naszej tożsamości kulturowej i zablokowania naszego gospodarczego rozwoju. To droga donikąd.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/640577-emancypacja-europy-wschodniej