Nie ma mowy o „wymianie” Donalda Tuska na Rafała Trzaskowskiego, to bajki – zapewnia Borys Budka, który już kiedyś dokonał dość gwałtownej wymiany kandydatki na prezydenta. Jednak „im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było”, zatem pojawiające się coraz częściej zapewnienia polityków Platformy Obywatelskiej, że nawet przez myśl im nie przychodzi taka wymiana i Rafał Trzaskowski jest – jak zapewnia Budka – naturalnym kandydatem PO w wyborach prezydenckich w 2025 roku, należy traktować z dużą podejrzliwością.
Czy Tusk popełnił strategiczny błąd?
Donald Tusk zapewnia, że wrócił do krajowej polityki dla dobra opozycji i nie może się tłumaczyć z tego, że udało mu się odbudować siłę Koalicji Obywatelskiej. Siłę, której boją się pozostali liderzy opozycji i dlatego nie chcą jednej listy w jesiennych wyborach. Ale bez jednej listy pozycja lidera PO i marzenia o dotrzymaniu słowa danego Ursuli von der Leyen, że wróci na brukselskie salony jako premier, pękają w kawałków stos, jak zwierciadło.
Zdecydowane stanowisko i odmowę prezentowania KO w wyborach prezydenckich w 2020 roku Tusk tłumaczył świadomością tego, jak duży ma negatywny elektorat, źle wspominający okres jego premierowania. Dlaczego zatem rok później zdecydował się wrócić i przyjąć na tacy szefowanie PO dołującej jak nigdy dotąd w sondażach i dlaczego Platforma nie postawiła po wyborach prezydenckich w 2020 na Rafała Trzaskowskiego, który wówczas osiągnął imponujący wynik? Czy nie miałby większych szans odbudowania znaczenia i roli PO po opozycyjnej stronie sceny politycznej? Spiskowa teoria głosi, że Tusk wrócił do kraju, bo otrzymał zadanie odsunięcia prawicowego rządu od władzy, lecz oprócz tego musiały być jakieś inne przesłanki tej decyzji. Odsunięcie na boczny tor po skończeniu kadencji szefa Rady Europejskiej i zajęcie dekoracyjnej funkcji przewodniczącego EPL, który w ludowej partii nie miał nic do powodzenia, musiało być bardzo frustrujące. Z kolei nawoływania przyjaznych mu mediów „Tusku, wróć”, opowieści o triumfalnym wjeździe na białym koniu, a i gorące zapewnienia partyjnych towarzyszy, że to wszystko zmieni i jak tsunami zmiotą nienawistną konkurencję polityczną musiało mocno łechtać ego tego polityka, które do najmniejszych nie należy. Decydując się na powrót i stanięcie na czele Platformy Obywatelskiej, a więc nieformalnie Koalicji Obywatelskiej, było strategicznym błędem Donalda Tuska i jego zaplecza. A jeszcze większym zaniechanie prób stworzenia przed jego powrotem wspólnego frontu wszystkich partii politycznych z żelazną deklaracja wspólnej listy w wyborach. Czy było to wówczas możliwe? Wdaje się, że tak, bowiem liderzy opozycji bardzo się tego powrotu obawiali i mit wybitnego europejskiego polityka jeszcze na nich działał.
Już więcej nie „uciągnie”?
Po powrocie Tusk zaczął się zderzać z rzeczywistością, którą z perspektywy kilku lat pobytu w Brukseli źle ocenił. Wyjeżdżał z innej Polski i do innej wrócił. Bez parasola ochronnego i monopolu sprzyjających mu mediów został zmuszony do konfrontacji z przeszłością i pamięcią obywateli nie tylko o polityce ciepłej wody w kranie i uległości wobec decyzji brukselskich elit, ale przede wszystkim naruszeniu interesu narodowego resetem z Rosją. W miarę upływu czasu zaczął zderzać się z coraz większym oporem innych liderów opozycji, coraz mniej chętnych do oddania mu rządu dusz swoich członków i elektoratu. Okazało się także, że program w postaci jednego punktu - odsunąć PiS od władzy - nie jest bodźcem powodującym gwałtowny wzrost poparcia i zyskania nowych wyborców. Słabe zaplecze eksperckie i marketingowe też okazało się kulą u nogi przewodniczącego, bowiem kampania, jaką prowadzi, oparta na atakach, oskarżeniach, szerzeniu negatywnych emocji i radykalnych hasłach rozliczania, wsadzania do więzienia i likwidowania różnych instytucji demokratycznego państwa wcale pożądanych efektów nie przynosi. Dzisiaj Donald Tusk ma rekordowo wysokie negatywne oceny obywateli, ponad 58 procent mu nie ufa, o czym przypomina prof. Antoni Dudek w najnowszym wywiadzie dla Onetu: „Tusk ma ogromny elektorat negatywny. On już więcej dla tej formacji nie uciągnie”. Prof. Dudek uważa, że to Rafał Trzaskowski jest szansą dla PO: „Mamy do czynienia z jakimś uporem Donalda Tuska, który nie chce przyjąć do wiadomości tego, że Rafał Trzaskowski ma znacząco większe poparcie niż Donald Tusk”.
„To chodzi po mieście…”
Szymon Hołownia, pytany w programie Wirtualnej Polski, czy możliwe jest zastąpienie Tuska Trzaskowskim mówi: „Słyszę takie informacje (…) To chodzi po mieście”. Twierdzi, że w razie takiej zmiany, były premier ma zostawić sobie rolę „king makera”. Szef Polski 2050 twierdzi, że wobec spadających sondaży KO są dwa wyjścia: „Mogą na partnerskich zasadach poukładać się z resztą opozycji (…), wtedy pojawi się nadzieja, zapach zwycięstwa. Mogą też próbować wypchnąć Rafała Trzaskowskiego jako niezużyte ogniwo”. Po mieście także „chodzi”, że politycy PO obawiają się, iż zastosowanie tego drugiego manewru uruchomi atak na Trzaskowskiego, zostaną mocno nagłośnione wszystkie afery, łącznie z tą ostatnią, „śmieciową”, które pośrednio lub bezpośrednio obciążają warszawski ratusz, a więc i prezydenta stolicy.
Rafał Trzaskowski opublikował wczoraj na Facebooku mail ze szczegółami akcji „9 Trzasków”, który - jego zdaniem - jest dowodem na to, jak chcieli go zdyskredytować przed wyborami prezydenckimi w 2020 roku politycy obozu rządzącego. Katastrofa w oczyszczalni ścieków Czajka, podejrzenie korupcji w Urzędzie Dzielnicy Włochy, padnięte kozy na łąkach przy Wiśle, rozdawanie lubrykantów w szkole na Ursynowie, strefa relaksu na Placu Bankowym, przypominanie dzikiej reprywatyzacji i śmierci Jolanty Brzeskiej – to wszystko, zdaniem Trzaskowskiego, było „infantylną akcją naparzania w politycznego konkurenta”. Wytrawny polityk, „od zawsze” biorący udział w politycznych rozgrywkach, jak dziecko z bajki Andersena krzyczy „król jest nagi” i dziwi się, że w kampanii wyborczej, która bywa brudna, wykorzystuje się wszystko, co może zaszkodzić konkurentowi. Niestety, brzmi to cynicznie, ale jest metodą stosowaną na całym świecie. To, co wymienia Trzaskowski, to są fakty, a ich interpretacja i wykorzystanie w walce politycznej może budzić oburzenie, ale jeśli nie są to oszczerstwa, kłamstwa i pomówienia, należy przyjąć do wiadomości, że takie są barwy kampanii – czasem bardzo czarne.
Czy ta publikacja Trzaskowskiego, żalącego się prawie trzy lata po wyborach prezydenckich na „naparzanie” w kampanii ma jakiś związek z tym, co „chodzi po mieście” w kwestii zastąpienia Tuska kandydatem z większym społecznym poparciem? Być może jest to próba rozminowania przedpola - jeśli by do takiej zamiany doszło - i mówienia wyborcom: zobaczcie, już raz takie brudne metody stosowali, to wszystko „infantylne naparzanie”. Wydaje się jednak, że Donald Tusk nie jest skłonny ustąpić pola i stać się „king makerem”, bo chwila, w jakiej mógł to zrobić, dawno minęła.
Pozostaje zatem przyłączyć się do pytania prof. Dudka ze wspomnianego wyżej wywiadu: „Rodzi się pytanie, czy Donaldowi Tuskowi naprawdę zależy na tym, żeby odsunąć PiS od władzy, czy też raczej na tym, żeby zostać po raz kolejnym premierem. Odnoszę wrażenie, że to drugie”.
Tylko, że może się okazać, iż ani jeden, ani drugi cel nie zostanie przez Donalda Tuska osiągnięty.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/640546-trzaskowski-zamiast-tuska-nie-ta-rzeka-nie-ta-woda
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.