Szczury we Wrocławiu mnożą się na potęgę. Gryzonie próbują zdobyć pożywienie, wychodzą do ludzi, piwnic i mieszkań. Są bardzo niebezpieczne, gdyż przenoszą wiele bakterii, wirusów i grzybów, które mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Chyba władze Wrocławia to zlekceważyły.
Trwa to już od wielu miesięcy. Plaga szczurów gnębi stolicę Dolnego Śląska, szczury wylęgły do piwnic, wychodzą z kanalizacji, próbują wchodzić do domów, toalet, samochodów, opanowały śmietniki. Leża nawet na ulicach. Mają podobno okres godowy, choć - jak mówią specjaliści – rozmnażają się przez cały rok na okrągło. Problem ten miasto dotyka od lat. Ale od czasu do czasu ma miejsce obecna plaga. Prezydent Jacek Sutryk, popierany przez Koalicję Obywatelską reaguje na problem raczej nerwowo niż metodycznie. Wizerunek lansowany w społecznościówkach, już których raz z rzędu zawalił mu się na głowę.
Popełnił zresztą fatalny błąd. Na początku roku miasto zdecydowało, że wywóz śmieci gabarytowych będzie odbywał się dwa razy w roku, podnosząc jednocześnie cenę za ich wywóz. Wcześniej kontenery z takimi odpadami wyjeżdżały co najmniej raz na dwa miesiące lub częściej. Szukano więc oszczędności, których nie znaleziono i tam gdzie ich szukać nie można. I choć szczury pojawiły się już w ubiegłym roku przeforsowano głupią i nieodpowiedzialną decyzję. Większa ilość odpadów zagraciła śmietniki a w nich zagnieździły się gryzonie.
Jak relacjonuje „Gazeta Wrocławska” na jednym ze spotkań z mieszkańcami Wrocławia prezydent Jacek Sutryk obciążył winą za taki, a nie inny stan rzeczy mieszkańców. Zarzucono im, że śmiecą, wyrzucają na trawniki resztki jedzenia, a w piwnicach trzymają rupieci, a nawet słoiki czy ziemniaki. Czyli sami dają pożywkę dla gryzoni. Pewnie jest w tym racja, ale czy ludzie nie mają prawa przetrzymywać w piwnicach ziemniaków?
Prawda jest taka, że to od władz miejskich zależy czy deratyzacja i wszystkie niezbędne działania podjęte dla bezpieczeństwa i zdrowia mieszkańców będą skuteczne, przeprowadzone systemowo i do końca. Szczury przenoszą niebezpieczne choroby z tyfusem włącznie. A to jest już poważny zarzut dla tak dbającego o swoją reputację i wizerunek prezydenta.
Bo problemem tego miasta jest właśnie Sutryk – arogant w typie Trzaskowskiego. Jak celnie określił go jeden z lewicowych publicystów „facebookowy satrapa”. Jeśli nie poradzi sobie z gryzoniami skończy jak król Popiel.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/640498-szczury-zjedza-sutryka-jak-popiela