Przewodniczący PO Donald Tusk odwiedził w domu kibica Ruchu Chorzów, sprezentował jego dzieciom piłki, a filmik z tej wizyty zamieścił w mediach społecznościowych. Jednak gdy kilka dni później ten sam mężczyzna zadawał szefowi PO niewygodne pytania na spotkaniu w Strzelcach Opolskich, Donald Tusk odebrał mu głos. W końcu usunął też wspomniany filmik. „Ze strony Donalda Tuska występuje brak elastyczności. Szef PO posługuje się pewnymi schematami, których jest uczony, natomiast nie uczą go już tego, jak może odpowiedzieć na ewentualne reakcje widowni” - komentuje całą sytuację w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Henryk Domański, socjolog z PAN.
Niedobre było to z punktu widzenia wizerunku Donalda Tuska, kiedy powiedział: „odbieram panu głos”. Samo to stwierdzenie było obraźliwe, tym bardziej, że wcześniej był w domu u tego mężczyzny. To może być odebrane jako kompletnie niezrozumiałe. Z tego względu ten główny zarzut w tej sytuacji, jaki można wysunąć w taki potocznym myśleniu, jest taki, że to pójście do domu tego mężczyzny było sztuczne i nieprawdziwe, wybitnie pod publiczkę i że Donald Tusk wcale taki nie jest, a jedyna rzecz, na której mu zależy, to odzyskanie władzy. Natomiast wszystkie jego gesty wobec wyborców są udawane, sztuczne, nieprawdziwe
— mówi socjolog. Zestawia działanie szefa PO z zachowaniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Tutaj Tusk dużo traci w porównaniu z Jarosławem Kaczyńskim. Prezes PiS nie chodzi do domów wyborców, ale to co mówi na spotkaniach z mieszkańcami danych miejscowości, jest bardzo autentyczne
— podkreśla.
Jest duże prawdopodobieństwo, że Donald Tusk już nie zgodzi się pójść do nieznanego mu człowieka do domu, bo będzie się bał
— przewiduje prof. Domański.
„To można nazwać brakiem samokontroli”
Socjolog odpowiada na pytanie, czy odebrania głosu kibicowi Ruchu Chorzów na spotkaniu z Donaldem Tuskiem odbiera jako w pełni świadome, racjonalne działanie szefa PO, czy raczej jako efekt błędu i kierowania się emocjami.
Raczej to efekt błędu, to jest w ogóle dziwne. On wielokrotnie pokazuje, że nie do końca się kontroluje. Zarzut, który się pojawia ostatnio wobec niego, że o 180 stopni potrafi zmienić stosunek do danej kwestii, zaprzecza sam sobie. To można nazwać brakiem samokontroli, że w gruncie rzeczy wszystko co Donald Tusk robi i mówi, nawet te gesty w stosunku do ludzi, to jest to pewien schemat działania, którego on się uczy na pamięć. Ja za coś takiego stawiam studentom dwójkę. Gdyby Donald Tusk zastanowił się dwie minuty, to nie odebrałby głosu temu człowiekowi. To w ogóle jest działanie bez sensu – pójść do kogoś do domu, może jeszcze usiąść przy jego stole i zjeść obiad, a później odebrać mu głos
— zaznacza socjolog.
not. as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/640261-tylko-u-nas-prof-domanski-tuskowi-brakuje-samokontroli