W numerze 169-170 Dwumiesięcznika Arcana profesor Kazimierz Dadak, ekonomista wykładający na zachodnich uczelniach, analizuje sytuację polityczną Polski po roku trwania rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Uczony w Arcanach publikuje od lat, wielokrotnie odsłaniając przed polskim czytelnikiem nieoczywiste perspektywy finansowe, nowe możliwości albo stracone szanse naszego kraju w zmaganiach o dobrobyt i sprawną gospodarkę. Tym razem naukowiec wyraża zasadną troskę o to, czy rząd w należyty sposób wykorzystuje rosnącą rolę RP w obecnym kryzysie. Debata na temat sposobów wzmocnienia naszej pozycji jest konieczna i głos profesora Dadaka jest tu jak najbardziej wartością dodaną, ale jednak z jedną tezą Autora zgodzić się nie sposób - na łamach Arcanów bowiem bardzo uspokajająco zabrzmiał ten głos, że przy obecnej słabości Federacji Rosyjskiej, imperium Putina, swoją ekspansją militarną nam nie zagraża.
Tymczasem sprawa nie jest taka oczywista.
Przyjrzyjmy się argumentom Profesora:
Pomimo nadzwyczaj mizernych wyników dotychczasowych zmagań, nad Wisłą ciągle jest powtarzane zdanie, że jeśli Rosja pokona Ukrainę, to potem niezwłocznie rzuci się dalej na zachód. Jakim sposobem Rosja, która nie jest w stanie pokonać państwa, które w rankingu Global Firepower 2022 było wyżej od Polski zaledwie o dwie pozycje, miałaby napaść na całe NATO (bo atak na Polskę automatycznie oznacza rozpoczęcie działań zbrojnych przeciw całemu Sojuszowi)?
Uczony przyznaje, że istnienie Ukrainy jest w naszym interesie narodowym, ale zbliżenie się wojsk rosyjskich do naszych granic w kwestii bezpieczeństwa nic by nie zmieniło:
Wszak graniczymy z Rosją i jakoś nikt nie głosi, że grozi nam rosyjska inwazja z Enklawy Królewieckiej.
W wypadku konfrontacji, jak zapewnia ekonomista,
Choć zapewne dla Rodaków brzmi to niewiarygodnie, w tej chwili wygrana Polski jest bezsprzeczna.
W Arcanach czytamy zatem o „przecenianiu potęgi Rosji”, która ze swoimi słabościami nie miałaby środków na dodatkową wojnę.
von Clausewitz jeszcze dobitniej wyraził tę myśl stwierdzając, że „nikt nie rozpoczyna wojny – a raczej nikt będący przy zdrowych zmysłach nie powinien tego czynić – bez, wpierw, uświadomienia sobie tego co on chce osiągnąć poprzez dane działania zbrojne i jak zamierza je prowadzić (tłum. K.D.)”
Rosja specyficzna
Profesor Dadak wielokrotnie na łamach krakowskiego Dwumiesięcznika racjonalnie wyliczał mechanizmy gospodarcze różnych stron świata, jednak w sprawie Rosji, inwazji na Ukrainę i bezpieczeństwa polskiego „mędrca szkiełko i oko” widzi tylko i wyłącznie liczby, które nie wystarczają do opisy specyficznej rosyjskiej polityki. Na pytanie jakim sposobem Rosja miałaby rzucić się na zachód, skoro nie jest w stanie pokonać Ukrainy, warto więc odpowiedzieć. Po przestawieniu gospodarki na tryb wojenny, po łatwym osądzeniu sytuacji, w której Polska jawi się jako kluczowy zwornik bezpieczeństwa regionu, po odbudowaniu swoich możliwości bojowych a przede wszystkim z powodu ideologicznej nienawiści wobec nas, Polaków, Kreml mógłby na Polskę uderzyć różnymi metodami. A Pan Profesor Kazimierz Dadak nie docenia w decyzyjności rosyjskiej tamtejszych, uwarunkowanyh cywilizacyjnie, emocji, nienawiści i ideologii. Takiej samej nienawiści, która niedorzecznie z racjonalnego punktu widzenia nakazywała Hitlerowi zabierać pociągu z frontu wschodniego, gdzie były tak dramatycznie potrzebne, by wysyłać Żydów do Auschwitz. Nie logika w totalitarnych głowach decyduje lecz ich fanatyczne racje.
Profesor cytuje Clausewitza, jakby racjonalne spojrzenie działało w rosyjskim przypadku. Przypomnijmy, ze rok temu Putin z wojskiem liczącym 150 tys. ludzi napadł na 40-milionowy rozległy kraj i chciał jego upadku w trzy dni, bez właśnie „uświadomienia tego, co on chce osiągnąć poprzez dane działania zbrojne i jak zamierza je prowadzić”. Pruski teoretyk wojskowy zakładał - jak wynika z cytatu - „zdrowych zmysłów” decydenta, gdy w tej chwili obserwujemy jak Rosjanie stracili dziesiątki tysięcy ludzi by zająć część obróconego w totalne gruzy miasteczka, zamieszkiwanego przez może dwa tysiące żyjących w piwnicach starszych mieszkańców. Takie to są „zdrowe zmysły” na Kremlu.
Upadek Ukrainy byłby katastrofą
Profesor twierdzi też, że z „enklawą królewiecką” nie ma wojskowego problemu, gdy jest dokładnie odwrotnie. Leżąca między nią a Białorusią Suwalszczyzna jest achillesową piętą całego NATO, a troskę o niemożliwość obrony tego terytorium, które jest pomostem Zachodu do państw bałtyckich, wyrażali np. gen. Hodges, prezydent Toomas Ilves czy analitycy Instytutu RAND.
To znaczy że bliskość od białoruskiej granicy do Kaliningradu jest autentycznym zagrożeniem dla wschodniej flanki NATO. Wydłużenie granicy z Rosją o 535 kilometrów w wariancie upadku Ukrainy oznaczałoby, że Polska popadłaby w permanentne zagrożenie od Przemyśla po Olsztyn, od bieszczadzkich gór przez poleskie lasy po warmińskie jeziora i nowa sytuacja zmusiłaby nas do jeszcze większych nakładów na ochronę granicy, rozbudowę armii i przeszkolenia wojskowego mężczyzn. Upadek Ukrainy zmieniłby w Polsce wszystko, uczyniłby nas Izraelem Europy, z wściekłym, nieobliczalnym wrogiem na setkach kilometrów wzdłuż granic.
Różne rodzaje wojny
Także „bezsprzeczna wygrana Polski” nie wydaje się taka bezsprzeczna. Owszem, sami Ukraińcy - a słyszałem to dziesiątki razy podczas 160 dni pobytu na wojennej Ukrainie - wyobrażają sobie nas jako militarne mocarstwo, które samodzielnie pokonałoby Rosję, ja ich z tego błędu nie wyprowadzam, ale są też potężne czynniki naszej słabości. Przypomnijmy, że nasze elity najeżone są agenturą, głupcami i politycznymi karierowiczami, którzy dołączą do każdego, byle sprzeciwić się obecnym władzom. Jedna europosłanka z Polski wspiera Łukaszenkę w nielegalnym przerzucie imigrantów przez wschodnią granicę, jedna koalicja partii w sejmie jest przeciwna wspieraniu Ukrainy w tej wojnie, a miażdżąca większość opozycji broni bardzo podejrzanej i niepokojącej dwuznaczności niemieckiej polityki wobec tej wojny.
Rosyjski napad na Polskę wyglądałby inaczej niż ten na Ukrainę - może ograniczyłby się do małego terytorium, po czym lokalna obstrukcja w Warszawie załatwiłaby naszą obronność od wewnątrz? Może szereg prowokacji przed jesiennymi wyborami wywróci nasz system polityczny do góry nogami? Może atak hybrydowy pomógłby naszym niemieckich partnerom uniknąć zaangażowania w ramach Art. 5 NATO, który wcale nie brzmi tak jednoznacznie, jak byśmy chcieli.
Konkludując tekst profesora Dadaka, w którym wskazuje on wiele słusznych kroków, jakie należałoby podjąć, warto doprecyzować, że nie o przecenianie potęgi Rosji tu chodzi, ale o docenienie potęgi rosyjskiej nienawiści i ideologii. Logika i kalkulacja nie są dobrą miarą do oceniania fanatyków z Kremla.
ZOBACZ KONIECZNIE:
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/640223-polemika-z-prof-dadakiem-ws-przeceniania-potegi-rosji