Czyżby Platforma Obywatelska w swojej strategii związanej z doprowadzeniem do zakończenia bestialskiej wojny Rosji prowadzonej na Ukrainie była bliższa stanowisku Niemiec niżeli żywotnym interesom państwa ukraińskiego, dla których fundamentem jest nie tylko odzyskanie całego jego terytorium, ale posiadania pełnej suwerenności? Zatrważająca dla Ukrainy odpowiedź niespodziewanie znalazła się w niewinnej z pozoru rozmowie z rozgłośnią radiową jednego z liderów Platformy Obywatelskiej Tomasza Siemoniaka. Pełniącego rolę wyroczni tej partii w sprawach bezpieczeństwa, byłym ministrem obrony narodowej w jej rządzie, obecnie jej wiceprzewodniczącym.
Przyznaję, że od dawna niepokoiła mnie perspektywa dalszej pomocy walczącej Ukrainie przez Polskę, po ewentualnym objęciu rządów przez Platformę Obywatelską. Powszechnie wskazywano na możliwość zagrożeń wstrzymania wielu ważnych inicjatyw realizowanych przez obecną władzę, jak choćby rządowe programy wsparcia rodzin, czy rezygnacji z planów dużych inwestycji gospodarczych. Nie pojawiała się kwestia stosunku Platformy Obywatelskiej i zakresu wsparcia Ukrainy w jej bohaterskim oporze przed podbiciem ich państwa przez drapieżną, barbarzyńską, imperialną Rosję.
Pierwszy, niepokojący sygnał pojawił się w opinii Tomasza Siemoniaka, gdy zaczął dowodzić, że obecnie, w momencie, gdy toczą się działania bojowe sprawę przynależności Ukrainy do struktur NATO należy odłożyć.
Nie powinno to być na stole w czasie wojny
— powiedział.
Kolejnym krokiem podważającym zasadność kontynuowania rozpoczętych przygotowań do etapu, w którym stanie się możliwe wstąpienie Ukrainy do Północno Atlantyckiego Sojuszu obronnego, było nawiązanie przez Tomasza Siemoniaka do odległej sytuacji, sprzed aktualnej napaści Rosji.
Ukraina przez wiele lat nie miała u siebie zgody politycznej wokół tego, czy ma być w NATO, czy ma aspirować do NATO
– uzasadniał wstrzymanie obecnego procesu akcesyjnego.
Po chwili jednak padły kluczowe słowa:
Więc ja bym tego tematu, przy całym wsparciu dla Ukrainy, którego udziela Sojusz, w tym momencie nie otwierał. Dla Putina to jeden z powodów wojny.
W tym ostatnim zdaniu kryje się klucz do rozwiązania obecnego etapu działań wojennych, kosztem wyrzeczenia Ukrainy. Tomasz Siemoniak nie mówi tego wprost. Można jego opinię odczytać jako następującą sugestię. - Jeśli Ukraina zrezygnuje z przynależności do NATO są szanse na podjęcie negocjacji, które mogą doprowadzić do zamrożenia działań bojowych i wycofania się Rosji z zajętych po 24 lutym 2022 roku terytoriów.
Wiemy jednak, że to korzystny wariant dla Putina, aby z „twarzą” zakończył obecną agresję. Na jakiś czas. Do momentu, gdy odbuduje swoją armię, czyniąc z niej siłę gotową podbić już nie tylko Ukrainę i na niej nie poprzestać.
O takim sposobie powrotu do dawnych czasów, w których można rozpocząć na pełna parę współpracę – czytaj: zakup rosyjskich surowców - myślą bez przerwy elity polityczne i gospodarcze Niemiec.
Czy Tomasz Siemoniak wychodzi takiej taktyce naprzeciw?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/640126-co-sie-kryje-za-slowami-siemoniaka-o-rezygnacji-ukrainy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.