„Kościół hierarchiczny, jak przekonuje PO, niepotrzebnie sprzyja Prawu i Sprawiedliwości (co zresztą nie jest prawdą) i dlatego prawdziwi katolicy, prawdziwi chrześcijanie kochający Pana Boga i ceniący działalność i nauczanie św. Jana Pawła II nie powinni głosować na Prawo i Sprawiedliwość - ot, taka logika, w której chce się ‘zjeść ciastko i mieć ciastko’ - czyli z jednej strony być chrześcijańskim i katolickim, z drugiej - gdy nie ma się tam znaczącego poparcia, wysyłać sygnały do ludzi, żeby odwrócili się od Prawa i Sprawiedliwości i zobaczyli również ten „otwarty na ludzi” sposób myślenia Platformy Obywatelskiej” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Arkadiusz Jabłoński, socjolog, wykładowca KUL.
wPolityce.pl: Przewodniczący PO Donald Tusk w ostatnim czasie chętnie odwołuje się do katolicyzmu: „Jesteś katolikiem? Rozumiesz Jezusa Chrystusa? Nie możesz zagłosować na PiS” (ostatnio także na Konfederację. Do kogo właściwie kieruje tego rodzaju wypowiedzi?
Prof. Arkadiusz Jabłoński: Mam takie wrażenie, że Donald Tusk stara się uderzać w grupy wyborców Prawa i Sprawiedliwości poprzez przekonywanie ich, że prawdziwy chrześcijanin, katolik, nie jest tak do końca związany z Kościołem, ale chcąc być wiernym zasadom chrześcijańskim na pewno nie powinien głosować na PiS.
Jest to chyba próba zniechęcenia, zwłaszcza młodych ludzi, do Kościoła, ale teraz czyniona w imię wartości chrześcijańskich. I jeśli mamy tu jakąś sprzeczność, to już nie moja wina. Najwyraźniej piarowcy Donalda Tuska wymyślili, że nie można bezpośrednio uderzać w Kościół, w katolików, ale za to można, w imię zasad chrześcijańskich zniechęcać ich do Kościoła, który kojarzą z PiS-em.
A może Platforma Obywatelska przestraszyła się efektów ostatniego ataku TVN i Agory na św. Jana Pawła II?
Platforma za wszelką cenę chce pokazać, że nie jest antychrześcijańska, antykatolicka, ale tylko przeciwko patologiom w Kościele. A te patologie wynikają m.in. z funkcjonowania hierarchów i duchowieństwa, zatem - z Kościoła hierarchicznego. Z kolei Kościół hierarchiczny, jak przekonuje PO, niepotrzebnie sprzyja Prawu i Sprawiedliwości (co zresztą nie jest prawdą) i dlatego prawdziwi katolicy, prawdziwi chrześcijanie kochający Pana Boga i ceniący działalność i nauczanie św. Jana Pawła II nie powinni głosować na Prawo i Sprawiedliwość - ot, taka logika, w której chce się „zjeść ciastko i mieć ciastko” - czyli z jednej strony być chrześcijańskim i katolickim, z drugiej - gdy nie ma się tam znaczącego poparcia, wysyłać sygnały do ludzi, żeby odwrócili się od Prawa i Sprawiedliwości i zobaczyli również ten „otwarty na ludzi” sposób myślenia Platformy Obywatelskiej.
Donald Tusk również już w przeszłości próbował pokazywać, że nie jest antykatolicki czy antychrześcijański - dość wspomnieć ślub kościelny przed wyborami czy sesje zdjęciowe z domowym ołtarzykiem.
Tak, tylko że wtedy on faktycznie grał na elektorat konserwatywny. Teraz nie ma już złudzeń co do poparcia w obozie konserwatywno-liberalnym. Widzi, że ci ludzie od niego uciekają i raczej próbuje schlebiać tej stronie lewicowej, idąc w tej narracji, która też nie jest obca Lewicy - że gdyby Chrystus żył w dzisiejszych czasach, pochyliłby się nad wszystkimi upokorzonymi, wszystkimi, których traktuje się niesprawiedliwie, których się wyklucza. I to jest narracja bliska Tuskowi.
Lider PO raczej nie będzie występował już w żadnym kontekście liturgicznym - na uroczystościach kościelnych czy spotkaniach wyjazdowych w Częstochowie, ale raczej, po swojemu, erystycznie przekrzywiony, będzie starał się budzić przekonanie, że prawda chrześcijańska wcale nie jest po stronie tych, którzy należą do Kościoła Katolickiego.
W ostatnim czasie politycy PO coraz częściej mówią o koalicji PiS z Konfederacją, a i ze strony PiS słyszymy o takim rozwiązaniu jako o pewnej ewentualności. Na ile jest to możliwe i czy w ogóle powinno mieć miejsce?
Myślę, że to, czy do takiej koalicji dojdzie, czy też nie, to zobaczymy. Wszystko zależy oczywiście od wyników wyborów i jeżeli będzie konieczność stworzenia koalicji, to zdaje się, że Konfederacja byłaby jedną z alternatyw, która stanie przed Prawem i Sprawiedliwością, gdy nie uda mu się zdobyć potrzebnej większości.
Ze strony Platformy natomiast próba połączenia Konfederacji z Prawem i Sprawiedliwością dokonuje się na zasadzie „argumentum ad faszyzmum”, czyli robienia z Konfederacji faszystów po takich czy innych nieszczęsnych wypowiedziach któregoś z liderów, a następnie wskazywanie, że ten styl myślenia będzie także wykorzystywany lub realizowany przez Prawo i Sprawiedliwość.
Konfederacja, poza głupimi wypowiedziami niektórych liderów, nie do końca przemyślanymi, może celowo też tak radykalnymi, aby zaistnieć w mediach społecznościowych, dzisiaj zbiera raczej elektorat liberalny, ludzi, którzy mają dosyć zarówno PO, jak i PiS-u i wcale nie jest to elektorat ludzi zacietrzewionych, radykalnych.
Jak mógłby wyglądać taki rząd? Czy nie mielibyśmy do czynienia z czymś w rodzaju koalicji z LPR i Samoobroną z czasów „pierwszego PiS”?
Myślę, że takie ryzyko oczywiście zawsze istnieje, ale dzisiaj myślę, że to, co prezentują dziś politycy Konfederacji jest na nieco wyższym poziomie niż Samoobrona. Proszę przy tym zwrócić uwagę, że dziś nieco inaczej postrzegamy śp. Andrzeja Leppera, niż to było za czasów jego obecności w polityce. Wówczas przedstawiano go jako niebezpiecznego demagoga, a dziś wiele kwestii, które już wtedy podnosił - jak np. sposób traktowania polskiego rolnictwa, różnego rodzaju łupieżcze działania środowisk związanych z finansami czy bankami, okazują się wcale nie tak dalekie od prawdy, jak wtedy się wydawało.
Andrzej Lepper rozbijał pewien konsensus polityczny, a jako człowiek również, niestety, miał wiele wad. Wydaje się, że dzisiaj wśród polityków związanych z Konfederacją, choć pewne ich wypowiedzi mogą drażnić, da się dostrzec takie propaństwowe myślenie.
A może PiS wciąż ma szansę na samodzielną wygraną - bez konieczności wchodzenia w koalicje, które mogą być dla partii rządzącej ryzykowne, z ugrupowaniami, z którymi tak fundamentalnie się różni np. w kwestii pomocy Ukrainie?
Wszystkie sondaże wskazują na to, że Prawo i Sprawiedliwość balansuje w granicy przekroczenia lub nieprzekroczenia tej szansy zdobycia bezwzględnej większości. Jest więc duża szansa, tym bardziej, że obóz opozycyjny jest wyraźnie pogubiony i nie ma tam żadnych sygnałów wzrostu poparcia, a raczej bardzo dla nich niebezpieczne sygnały utraty elektoratu. Spotkało to już pana Szymona Hołownię, i to w znaczący sposób, podobnie - Lewicę. W tej chwili jeszcze tylko Platformie udaje się utrzymać mniej więcej stałe poparcie na poziomie 25+, ale też jest zauważalna taka tendencja spadkowa.
Przy utrzymowaniu swojej pozycji 35+ proc. poparcia jest szansa dla PiS-u, że uzyska potrzebną większość.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Rozm. JJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/640040-teologia-wg-tuska-jablonski-zjesc-ciastko-i-miec-ciastko