Niezbędnym, chociaż niewystarczającym warunkiem narodowego pojednania jest rozliczenie obecnej władzy za złe czyny, kradzieże, śmierć ludzi – mówił w Sosnowcu przewodniczący PO Donald Tusk. Za niezbędne uznał zadośćuczynienie krzywd ludziom skrzywdzonym przez władzę PiS.
Zapamiętać – rozliczyć – pojednać, i zadośćuczynić krzywdy tym, którzy zostali skrzywdzeni przez władzę przez te ostatnie lata
— mówił lider Koalicji Obywatelskiej, pytany o możliwość zgody na spolaryzowanej polskiej scenie politycznej.
Niestety, nie będziemy mieli przez najbliższy czas komfortu „pogódźmy się”. Ja bym tego bardzo chciał, ale nie wierzcie, że jest możliwe z dnia na dzień ogłoszenie: jest zgoda narodowa i Kaczyński będzie łagodny jak baranek, Czarnek będzie wzorem delikatności i czułości wobec uczniów itd.
— powiedział Tusk.
Tusk patronem pojednania?
Przewodniczący Platformy uczestniczył w Sosnowcu w spotkaniu z młodzieżą w ramach Campus Academy – zainicjowanego przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego ogólnopolskiego forum edukacyjno-szkoleniowego i mentoringowego, podczas którego młodzi ludzie uczestniczą w warsztatach i mają okazję do bezpośrednich spotkań z politykami i ekspertami.
Lider PO ocenił, że warto robić wszystko, by wygaszać emocje dzielące społeczeństwo, nie może to jednak oznaczać braku odpowiedzialności władzy za jej działania.
Odpowiedzialność za złe czyny, odpowiedzialność za kradzieże, odpowiedzialność za śmierć ludzi – ona musi się wypełnić. Moim zdaniem, jeśli pojednanie ma się stać faktem – a wierzę, że jest możliwe - to rozliczenie jest prawdopodobnie warunkiem niezbędnym, chociaż niewystarczającym
— powiedział Tusk.
Jak ocenił, „Polacy są skłóceni (…) bo znaleźli się politycy i siły polityczne, które z ostrego konfliktu i podziału uczyniły sposób na wygrywanie”, a z konfliktu zrobiono istotę polityki. Polityk przekonywał, że zło nie jest ideą, ale tym, co realnie dzieje na co dzień, w formie m.in. przemocy czy pogardy.
Nie mówię, że każdy wyborca PiS-u to jest ktoś, kto robi złe rzeczy. Naprawdę, nie ma takiego zdania, ale wiem, że PiS jako formacja polityczna postawiła na zło; zło, które dzięki rozpętaniu różnych emocji daje im szansę na przedłużenie władzy
— ocenił szef PO, tłumacząc konieczność pokonania PiS w wyborach.
„Wpierw muszę wygrać wybory”
Wolałbym wpierw ich pokonać, a następnie wprowadzić zasady i przepisy, które utrudnią złym ludziom dochodzenie do władzy. Ale wpierw muszę z nimi wygrać wybory. Bo jak oni wygrają wybory, to będzie gorzej, a nie lepiej
— argumentował przewodniczący Platformy.
Pytany o brutalny język polskiej polityki – po obu stronach politycznego konfliktu – Tusk ocenił, że język „jest wynikiem bardzo poważnego konfliktu wartości”. Nie zgodził się z opinią, że za brutalizację języka w takim samym stopniu odpowiadają wszystkie partie.
Mam wewnętrzny bunt, kiedy słyszę takie pozornie obiektywne diagnozy: coś się dzieje z naszym językiem, trzeba naprawić sytuację – to jest właśnie wymarzony krajobraz dla PiS-u, to znaczy dla oprawcy w tej kwestii
— mówił polityk, zapowiadając, że w tej sprawie „nie zostawi pola”.
Podkreślił, że złe czyny nie wynikają z obiektywnego, abstrakcyjnego konfliktu, ale odpowiadają za nie „konkretni ludzie, konkretne instytucje, konkretni liderzy, którzy zamawiają tego typu usługi”.
Ja nie będę wobec nich delikatny, chociaż ja nie będę nikogo zaszczuwał; ale ja nie skapituluję tylko dlatego, że jest takie poczucie, że ten konflikt jest trudny do wytrzymania
— zadeklarował Tusk.
Jak mówił, on sam i jego rodzina każdego dnia są ofiarami „wodospadu pomyj i oszczerstw we wszystkich możliwych rządowych mediach”.
Musimy podjąć walkę i nie możemy dać sobie wmówić, że wszyscy są po trochu winni, prawda leży pośrodku, ustąpmy, to może będzie OK. Nie ja, nie zamierzam ustąpić, bo ja wiem, kto w Polsce robi złe rzeczy
— zapewnił Donald Tusk.
Stara polaryzacja
W Polsce – dodał – „utarło się, że jak jesteś dobrze wychowany, przeczytałeś trochę książek, masz wyższe wykształcenie, jesteś człowiekiem rodzinnym, to musisz być zupełnie bezradny wobec tego, kto jest umięśniony, przyjdzie, da ci w łeb i ty nie masz szans w tym starciu”.
Bardzo bym chciał, żeby po stronie kultury, inteligencji, wrażliwości była też siła. Nie zgodzę się nigdy na to, żeby ludzie uczciwi, fajny, mądrzy, kulturalni byli równocześnie słabi i bezsilni. My też musimy bić się o swój świat, bo inaczej nam go zabiorą
— przekonywał w Sosnowcu Tusk.
Pytany, o szanse wyborcze i rolę Konfederacji w polskiej polityce, lider PO powiedział, że nie sądzi, iż Konfederacja będzie „odkryciem sezonu w tym sensie, że zdobędzie władzę”. Wyraził przekonanie, że „istnieje niepisana umowa między PiS-em a Konfederacją”.
Traktuję Konfederację jako cwany pomysł Kaczyńskiego, jak te przestrzenie, które PiS stracił bezpowrotnie w tym sezonie politycznym, stara się częściowo odzyskać (…). Konfederacja z hasłami nacjonalistycznymi, a jednocześnie trochę liberalnymi jest takim pomysłem Kaczyńskiego; w tym sensie jest to groźne i w tym sensie trzeba dawać autentyczną odpowiedź
— ocenił Tusk.
Przytoczył hasła jednego z polityków Konfederacji o Polsce bez podatków, bez Żydów, bez gejów, bez aborcji i bez Unii Europejskiej.
Według Tuska partie demokratyczne również powinny myśleć taktycznie, aby – jak mówił – „nie dać się ograć”.
Nie trzeba rezygnować z własnych ideałów, żeby równocześnie być bardzo pragmatycznym i zagrać sprytnie (…). Warto być co najmniej tak samo sprytnym jak nasz przeciwnik
— ocenił.
CZYTAJ TEŻ:
pn/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/639840-tusk-patronem-pojednania-czy-dintojry-wpierw-musze-wygrac