Ponad rok po rozpoczęciu barbarzyńskiej napaści rosyjskiej na Ukrainę, wiele spraw wymaga podsumowania, ponownego nazwania, odczytania. Zwłaszcza, że w Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych toczy się intensywna debata o tym, co dalej? Jak znaleźć konieczne rezerwy, siły? Jak zwiększyć wysiłek pomocowy? Jak definiujemy zwycięstwo? Na ile groźne są europejskie egozimy, ślepe na bezpieczeństwo naszego regionu, co jakiś czas niestety dające o sobie znać, także w Berlinie? O tym mówi premier na wykładzie na Uniwersytecie w Heidelbergu. Towarzyszy mu m.in. minister Szymon Szynkowski vel Sęk, ambasador Dariusz Pawłoś, prof. Andrzej Przyłębski.
Europa znajduje się w jednym z punktów zwrotnych historii, nawet poważniejszym niż podczas końca komunizmu, kiedy na większości terenów przebiegało to pokojowo
— zaczął premier.
Polskie doświadczenia
Następnie zarysował ważne konteksty z polskiego punktu widzenia: szybkie gospodarcze gonienie Zachodu ale i duże zapóźnienie wynikające z 50 lat komunizmu. Mocno podkreślił kwestię reparacji za zbrodnie wojenne i zniszczenia dokonane przez niemieckiego najeźdźcę, które nigdy nie zostały zapłacone.
Polski premier mówił zdecydowanie o roli suwerennego państwa narodowego, które jest najlepszą obroną praw obywateli, ich zamożności.
Zobaczyliśmy to wszyscy w trakcie pandemii, kiedy to państwa okazały się najbardziej efektywne w zwalczaniu zarazy
— podkreślił. Wymienił w tym kontekście także obronę naszej granicy wschodniej. Dodał, że docenia wagę instytucji takich jak Unia Europejska ale nie są one w stanie zastąpić państw narodowych. Państw, które wyrastają z naszej cywilizacji. I które - mocno podkreślił - są w stanie walczyć o swoją wolność, jak czynią to obecnie Ukraińcy.
Ale Ukraina walczy nie tylko o swoją wolność, ale także o wolność całej Europy, naszego świata. Ich porażka byłaby straszliwą klęską, większą niż ta w Wietnamie, natychmiast zachęciłaby Putina do dalszej eskalacji. Historia dzieje się na naszych oczach
— mówił.
WNIOSKI Z HISTORII
I zapytał: „Czy wyciągnęliśmy konieczne lekcje z historii?”.
Ostrzegł, że niestety wielu polityków chciałoby kontynuować handel z Rosją, jaki prowadzili wcześniej. I że nie dostrzegają iż Ukraińcy walczą nie o pokój za wszelką cenę, ale o wolność, która jest dla nich cenniejsza niż wartości materialne. Wskazał, że wizja Putina jest równie cyniczna: przedstawia Zachód jako niezdolny do postawienia wartości moralnych ponad zyski, nawet brudne pieniądze. Ocenił, że Putin zachowuje się jak „diler narkotyków” - daje uzależnianym państwom pierwszą i drugą działkę za darmo, następnie je zniewala.
Polski premier wskazał na obrzydliwe metody propagandowe rosyjskich najeźdźców.
Oskarżają Ukraińców o faszyzm. Ale prawdziwym faszystą dzisiaj jest Władimir Putin
— mówił, dodając, że prawdziwa demokracja może funkcjonować tylko na poziomie narodowym, gdzie istnieje silna tożsamość, identyfikacja ze wspólnymi wartościami.
Pamiętajmy, że naród jest wspólnotą już umarłych, żyjących i tych, którzy dopiero się narodzą
— mówił premier RP.
Walka Ukraińców
Ostrzegł, że dziś Ukraińcy płacą za wolność krwią ale wszyscy musimy mieć świadomość, że jeśli Rosja nie zostanie zatrzymana, jutro może to być krew litewska, polska.
Nawiązując do prawdziwych wartości europejskich użył porównania, że dawna grecka agora, miejsce wymiany opinii, jest w Unii Europejskiej często zastępowana decyzjami podejmowanymi przez brukselską demokrację, bez konsultacji z zainteresowanymi, bez woli prawdziwej dyskusji.
Wpisują się w to dążenia do utworzenia europejskiego superpaństwa, rządzonego przez wąskie elity, z transferem władzy w kierunku najsilniejszych państw unijnych. To spowoduje opór bardzo wielu narodów
— ostrzegł.
A przecież historia Europy nie zaczęła się kilka dekad temu, to są stare korzenie, wywodzące się z tradycji i kultury rzymskiej, z chrześcijaństwa - nie możemy się od tego po prostu odciąć! Nie powinno być w Europie miejsca na cenzurę, ideologiczne opresje. Już komuniści nam mówili, co mamy robić i to się nie może powtórzyć. Także dlatego, że Europa wyrasta z uniwersytetów i katedr. To nasze dziedzictwo musi być chronione. Szanujemy wspólne wartości ale każdy naród ma swoją tożsamość. Komunistyczna „urawniłowka” jest dla nas nie do przyjęcia
— stwierdził Mateusz Morawiecki. Przytoczył też dane o polskiej pomocy Ukrainie i Ukraińcom, co pokazało, jak bliskie Polakom są prawdziwe wartości europejski.
Polska praworządna
Chcę by było tak jasne jak możliwe, że mamy w Polsce taką samą definicję „praworządności” jaka dominuje w Europie. I dziś te wartości są zapewnione dużo mocniej niż przez pierwsze 25 lat po 1989 roku. Nasza walka jest właśnie próbą zwalczenia rozmaitych naruszeń tych zasad, niejawnych wpływów potężnych grup
— jasno stwierdził.
Gdzie więc szukać źródeł? Wskazał na dwie postaci ważne dla współczesnej Europy - Charlesa de Gaulle’a i Konrada Adenauera, którzy chcieli Europy zjednoczonej, jednak nie przychodziło im do głowy kasować tożsamości narodowej i suwerenności państwowej.
Musimy być bardzo uważni, musimy być świadomi jak potężne siły wokół nas, niedemokratyczne, czekają na słabą, pozbawioną tożsamości, zmacdonaldyzowaną Europę. To przyniosłoby tylko potężne konflikty. Utopia zwykle przeradza się w dyktaturę, pozbawiona serca biurokracja nie jest właściwą odpowiedzią na wyzwania współczesności. Właściwą odpowiedzią są kooperacja i konkurencja
— podkreślił.
Bo historia się nie skończyła. Ona przyspiesza. […] Europa nie przegrała tak długo jak my żyjemy. Ale jeszcze nie jest zwycięska
— mówił. Zaapelował nie tylko zamrożenie rosyjskich zasobów finansowych na Zachodzie, co się stało, ale o użycie ich na odbudowę barbarzyńsko niszczonej przez wojska Putina Ukrainy.
Jaka Unia?
Ostatnie akapity polski premier poświęcił na konieczność kontynuacji rozszerzania Unii Europejskiej, do jej pełnych, geograficznych granic. Polemizował z tezą, że wymaga to pełnej unifikacji Europy, w tym przejścia na głosowania większościowe w samej Unii.
Skupmy się na tych obszarach, które na mocy Traktatów unijnych już dzisiaj są przekazane wspólnym instytucjom
— zaproponował.
Mówił, że także stosunek do Putina - gdzie Polski i innych państw opór zablokował pójście za daleko w kooperacji z Moskwą - powinien być ważnym przypomnieniem, że w Unii warto słuchać wszystkich. Wpisuje się w to także konieczność zbrojeń do których Polska nawołuje od dawna. Dzisiaj, podkreślił Morawiecki, bez Stanów Zjednoczonych Europa sama jest zbyt słaba jak na wyzwania czasu. Mateusz Morawiecki przypomniał też o swojej osobistej walce o likwidację „rajów podatkowych”, które naprawdę powinny być nazywane „piekłem podatkowym”.
One rabują europejską klasę średnią, podmywają finansową pozycję rodzin
— powiedział.
Czy mamy w sobie zatem odwagę, by uczynić Europę wielką i zwycięską? Wierzę, że tak
— zakończył.
Wykład, przeprowadzony w języku angielskim w historycznej auli Uniwersytetu w Heidelbergu, był rejestrowany i relacjonowany przez liczne niemieckie redakcje.
DLA ZAINTERESOWANYCH - SKRÓT WYSTĄPIENIA:
REPARACJE
Polska do dziś zmaga się z okrutną spuścizną II wojny światowej. Straciliśmy wtedy naszą niepodległość, wolność, ponad 5 milionów obywateli. Polskie miasta legły w gruzach a ponad tysiąc wsi zostało bestialsko spacyfikowanych. Kiedy zachodnie Niemcy mogły normalnie się rozwijać, Polska, na skutek II wojny światowej, utraciła 50 lat swojej historii. Nie poświęcam tej kwestii całego mojego wystąpienia, ale muszę to wyraźnie podkreślić - Polska nigdy nie otrzymała od Niemiec rekompensaty za zbrodnie II wojny światowej, za zniszczenia, wykradziony majątek i skarby narodowej kultury. A przecież pełne pojednanie między sprawcą a ofiarą możliwe jest tylko wtedy, gdy nastąpi zadośćuczynienie. W momencie zwrotnym historii Europy, bardziej niż wcześniej, takiego pojednania potrzebujemy, bo wyzwania przyszłości są przeogromne.
Obrona suwerenności, obrona państwa narodowego, różnorodność narodowa, tożsamość narodowa
Walka zniewolonych narodów Europy Środkowej była walką o narodową suwerenność. Ta sprawa łączyła wszystkich patriotów - z prawicy i z lewicy - ponieważ widzieliśmy, że nasze swobody i prawa mogą się realizować tylko w granicach suwerennych, odzyskanych państw. W Europie nie ma bowiem lepszego gwaranta wolności narodów, ich kultury, nie ma lepszego gwaranta bezpieczeństwa socjalnego, gospodarczego, politycznego, militarnego niż państwa narodowe. Mogą one być wzmocnione przez organizacje miedzy-, a nawet po części ponad-narodowe, jak Unia Europejska, ale państwa narodowe w Europie nie mogą być przez nie zastąpione. Polityka, która nie wychodzi od uszanowania suwerenności innych, od demokracji, od elementarnej woli narodu, czyli suwerena – prędzej czy później musi prowadzić do utopii lub do dyktatury.
Chrześcijańska Europa zrodziła najbardziej życzliwą człowiekowi cywilizację i jest ona warta ochrony. Zwłaszcza wobec twardych i coraz silniejszych cywilizacji, dla których wartości demokratyczne i wolnościowe się nie liczą. Chcemy budować Europę silną na miarę globalnych wyzwań XXI w. To skala Unii Europejskiej czyni ją znaczącą siłą w świecie, a nie coraz bardziej niezrozumiały system podejmowania decyzji. Potrzebujemy Europy silnej siłą państw narodowych, a nie Europy zbudowanej na ich gruzach. Taka Europa nigdy nie będzie silna, ponieważ siła polityczna, gospodarcza, kulturowa Europy bierze się z jej korzeni, o którą dbają państwa narodowe. Alternatywą jest albo utopia technokratyczna, o której chyba marzą niektórzy w Brukseli, albo neoimperializm, który już w naszej nowożytnej historii przerabialiśmy. Nie chcemy ani utopii, ani neoimperializmu. Kiedyś symbolem Europy była antyczna agora. Miejsce, gdzie każdy obywatel na równych prawach mógł zabrać głos. Dziś zbyt często europejską agorę zastępują gabinety brukselskich instytucji, gdzie decyzje podejmowane są za zamkniętymi drzwiami.
Siłą Europy była przez wieki jej różnorodność. Mamy wspólne wartości, ale każdy naród ma własną tożsamość.
Naszą podstawową tożsamością jest tożsamość narodowa. Jestem Europejczykiem, bo jestem Polakiem, Francuzem, Niemcem, a nie dlatego, że zaprzeczam swojej polskości czy niemieckości.
Polacy chcą przynależeć do Europy jako suwerenny partner. Nie chcemy Europy, która traktuje polskość, niemieckość, francuskość, włoskość, czeskość jako problem. Nie chcemy Europy, która przywiązanie do własnego narodu i jego suwerenności traktuje jak chorobę. Nie chcemy Europy, która stawia ultimatum: albo dobrowolnie będziesz leczył swoją narodową przynależność, albo my zastosujemy wobec ciebie wszelką presję polityczną i gospodarczą.
Polska doświadcza tej dyskryminacji także ze względu na kompletny brak zrozumienia reform, które potrzebuje państwo wychodzące z postkomunizmu i ze względu na wplątanie instytucji europejskich w wewnętrzne spory w państwie członkowskim pod hasłem „obrony praworządności”. Chcę w tym miejscu wyraźnie podkreślić: mamy w Polsce to samo rozumienie słowa „praworządność” co w Niemczech. I niewielu spraw jestem tak pewien jak tej, że w dużo większym stopniu mój obóz polityczny broni realnej praworządności niż miało to miejsce w pierwszych 25 latach po 1989 r.
Często słyszę, że aby UE mogła się poszerzyć powinna się zreformować. Pod tą tezą kryje się najczęściej zakamuflowana propozycja federalizacyjna, czyli propozycja w istocie centralizacyjna. Pod hasłem „federalizacji” kryje się bowiem narzucona odgórnie koncentracja podejmowania decyzji.
W założeniach autorów tej centralizacji proces decyzyjny musi ulec zmianie poprzez odejście od zasady jednomyślności na rzecz głosowania większością kwalifikowaną w szeregu nowych obszarów. Argumentem za tym rozwiązaniem ma być fakt, że uzyskanie jednomyślności w gronie ponad 30 państw będzie jeszcze trudniejsze i blokować będzie proces decyzyjny.
Dokonajmy przeglądu obszarów podległych Brukseli i w duchu zasady subsydiarności, przywróćmy właściwe proporcje. Więcej demokracji, więcej konsensusu, więcej równowagi między państwami. Zmniejszmy liczbę obszarów podległych kompetencjom unijnym, wtedy Unia nawet z 35 państwami będzie sterowna i bardziej demokratyczna.
Większa centralizacja to więcej tych samych błędów. To brak słuchania głosów tych państw, które miały rację co do Putina. To oddanie władzy ludziom, takim jak Gerhard Schroeder, którzy wpędzili Europę w uzależnienie od Rosji i wystawili cały kontynent na egzystencjalne zagrożenie.
Ukraińcy to naród, który ma prawo do wolności i niepodległości Putin zbyt mocno uwierzył we własną wizję świata. Nie był w stanie dostrzec tego, że Ukraińcy są narodem. I że wreszcie mają swoje państwo narodowe. Być może słabe i niedoskonałe, ale takie za której gotowi są oddać życie.
Rosyjska propaganda twierdzi, że nie istnieje coś takiego jak odrębny naród ukraiński. Znamy powiedzenie, że jeśli fakty nie zgadzają się z teorią, tym gorzej dla faktów. Dlatego Rosja za pomocą swojej pięści próbuje wytłumaczyć Ukraińcom, że nie mają prawa do swojej tożsamości narodowej.
A jednak to wnuki żołnierzy, którzy dziś ryzykują życie za wolną Ukrainę, będą kiedyś z dumą mówić w szkole – mój dziadek walczył pod Chersoniem! A mój odpierał szturm na Kijów! Mój dziadek poległ pod Mikołajowem. Mój był jednym z obrońców Mariupola.
A dzisiejsi żołnierze, ci przyszli dziadkowie, wiedzą, że biją się także za to, żeby ich wnuki mogły żyć w wolnym, normalnym kraju. Naród to wspólnota żywych, umarłych i tych, którzy dopiero mają się narodzić.
Ukraińcy przypominają nam dziś, czym powinna być Europa. Naszym celem powinna być Europa wolnych ludzi i Europa wolnych narodów. Każdy Europejczyk ma prawo do wolności osobistej i bezpieczeństwa. Każdy naród ma prawo podejmować kluczowe decyzje o swojej przyszłości na swoim terytorium. Przyszłość Europy będzie tym lepsza również wtedy, gdy zdamy sobie sprawę z błędów przeszłości.
Jak powinna działać Unia Europejska?
Ledwie kilkanaście miesięcy temu, w czerwcu 2021 r., próbowano zorganizować szczyt UE-Rosja i zaprosić do Brukseli Władimira Putina. Jak gdyby żadne agresywne działania Rosji do tego czasu się nie zdarzyły. Gdzie byśmy byli, gdyby nie sprzeciw Polski, państw bałtyckich? Gdyby odrzucono zasadę jednomyślności?
O polskiej polityce zagranicznej decydują w demokratycznych wyborach polscy obywatele – ludzie, dla których agresywny sąsiad jest realnym problemem. Nie ludzie, którzy żyją tysiące kilometrów dalej i przez dekady nie traktowali działań Rosji jako problemu, bo postrzegali Rosję tylko przez pryzmat twórczości Puszkina, Tołstoja lub Czajkowskiego. Dziś nie wystarczy mówić o odbudowie Europy. Musimy myśleć o nowej wizji dla Europy. Tak, aby pokój i bezpieczeństwo stały się trwałymi fundamentami rozwoju na nadchodzące dziesięciolecia.
Wzywam dziś ponownie wszystkich przywódców Unii Europejskiej – czas na pełną i trwałą konfiskatę rosyjskich aktywów i rezerw, czas aby te pieniądze trafiły na sfinansowanie obrony Ukrainy i zmniejszyły koszty energii dla obywateli Europy. Europa jest znacznie silniejsza niż Rosja. Ale oprócz potencjału konieczna jest także wola do tego, aby go wykorzystać. Jeśli pozwolimy Rosji wygrać tę wojnę, ryzykujemy więcej niż tylko utratę Ukrainy i jej bezpieczeństwa. Ryzykujemy marginalizację całego naszego kontynentu.
Wspólne wartości
Naszym zadaniem jako liderów jest organizowanie rzeczywistości tak, żeby każdy był w stanie utrzymać się z uczciwej pracy. Europejski rynek pracy powinien zapewniać godne zarobki, ułatwiać młodym wejście na ścieżkę kariery zawodowej i dawać poczucie stabilności. Naszym celem musi być też stworzenie najlepszych możliwych warunków do zakładania rodzin. Wtedy Europa będzie miała przyszłość. Dobrze funkcjonujące rodziny są podstawową zdrowego, szczęśliwego, bezpiecznego życia. Nie powinniśmy jednak ulegać złudzeniu, że jedynie „byt określa świadomość”. To nasze wspólne wartości – rodzina, wolność i solidarność – wskazują nam kierunek działania.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/639003-polska-i-europa-wobec-wojny-wazny-wyklad-morawieckiego