„Sondaż obywatelski jak lodowaty prysznic. Tylko jedna opcja skuteczna - wspólna lista opozycji” - czytamy w „Gazecie Wyborczej”. Tak dziennik Adama Michnika opisuje badanie Kantar Public przeprowadzone na zlecenie Fundacji Forum Długiego Stołu. Pojawiają się jednak poważne wątpliwości.
Demokratyczna opozycja ma tylko jedną opcję, by rządzić po jesiennych wyborach. Tak wynika z wielkiego sondażu, który sfinansowali obywatele
— donosi „GW”.
Z sondażu wynika, że najbardziej korzystny dla opozycji byłby start z jednej listy.
Tylko wtedy Tusk, Hołownia, Kosiniak-Kamysz oraz Czarzasty i Biedroń mogą liczyć na większość w Sejmie - 245 mandatów. W takiej sytuacji PiS miałby 167 mandatów, a Konfederacja – 48 (razem 215)
— czytamy.
Według tego wariantu KO, Lewica, Polska 2050 i PSL mogłyby uzyskać 50,9 proc. poparcia, PiS - 36,1 proc., a Konfederacja - 13,1 proc.
Wątpliwości wokół sondażu
Okazuje się jednak, że wokół badania pojawia się sporo znaków zapytania. Prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej Łukasz Pawłowski pisze w tym kontekście nie o sondażu, lecz „szantażu obywatelskim”.
Badacz zadał w tej sprawie kilka pytań:
Jakie są dokładne wyniki sondażu? Dlaczego nie opublikowano wyników (tak jak robi się to normalnie) a opublikowano tylko wyliczenia i przeliczenie Andrzeja Machowskiego?
Ile było odpowiedzi na poszczególne partie, ile odpowiedzi „nie wiem” ile osób odpowiedziało „inna partia” i czy zapytano „jaka?” (jak robi się to w każdym sondażu) ile było odmów? Dlaczego nie zapytano o inne komitety wprost np o komitet Bezpartyjnych Samorządowców?
Dlaczego Andrzej Machowski liczy odpowiedzi tylko osób, które deklarują, że „zdecydowanie pójdą na wybory” i czy uzyskał od firmy Kantar informacje, że dokładniejsze wyniki dają odpowiedzi łączne osób mówiących „raczej pójdę i zdecydowanie pójdę na wybory” (tak Kantar informuje innych klientów) a jeśli taką informacje uzyskał to dlaczego zignorował te informacje?
Jaka była ostateczna metodologia badania (informacja o planowanej metodologii znikła ze strony zbiórki) O jakie komitety ostatecznie pytano, w jakiej kolejności i czy na metodologie badania wpływ miała firma Kantar czy jedynie zlecający?
Jak były liczone mandaty, czy przeliczano je w okręgach wyborczych czy za pomocą jakiegoś ogólnodostępnego narzędzia, które przelicza mandaty w skali kraju?
Jak podkreśla:
Jeśli GW zamierza prowadzić debatę na temat wyników tego badania, powinno odpowiedzieć na te naprawdę podstawowe pytania.
gah/wyborcza.pl/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/638970-watpliwosci-wokol-tekstu-gw-sondaz-czy-szantaz