„Posługiwanie się kłamstwem weszło opozycji w krew tak mocno, że zupełnie już nie liczą się z tym, co Polacy myślą o tej sytuacji, jak ją oceniają. Uczciwość nie ma dla nich żadnego znaczenia. To jest pokazanie, że jesteśmy po dwóch całkowicie przeciwnych stronach” - mówi portalowi wPolityce.pl była minister rodziny, pracy i polityki społecznej, obecnie europoseł PiS, Elżbieta Rafalska.
wPolityce.pl: „Przed Państwem największy hipokryta polskiej polityki” - tak Prawo i Sprawiedliwość scharakteryzowało lidera PO Donalda Tuska, prezentując w mediach społecznościowych nowy spot, tym razem dotyczący wcześniejszej emerytury byłego premiera. Jak oceniłaby Pani Minister tę sytuację, zwłaszcza w kontekście decyzji odnośnie do wieku emerytalnego, którą w 2011 r., wbrew wyborczym deklaracjom, podjął rząd Donalda Tuska?
Elżbieta Rafalska: Donald Tusk już całkowicie się skompromitował. To już jest całkowita utrata wiarygodności, której zresztą nigdy nie miał. Wielki reformator systemu emerytalnego, który z gronem ekspertów przekonywał, że system nie wytrzyma, jeśli nie wydłuży się wieku emerytalnego, dlatego zrówna się wiek i wydłuży kobietom o siedem lat, mężczyznom o dwa, skwapliwie sam korzysta z tego zmniejszonego, przywróconego wieku emerytalnego.
Naprawdę naraził się na śmieszność. Pokazał również, że nie chce nawet zachować jakichkolwiek pozorów.
Z jednej strony cieszę się, że ta sprawa ujrzała światło dzienne. Możemy bowiem zrobić też krok przypominający przywrócenie wieku emerytalnego i to, w jaki sposób Prawo i Sprawiedliwość potraktowało ten aspekt społeczny wieku emerytalnego, że właściwie wszystkie kobiety, które decydują się przejść na emeryturę w wieku 60 lat, a mężczyźni - 65 lat, podejmują te decyzje także dzięki naszej regulacji - przywróceniu wieku emerytalnego, bo część osób już o tym zapomniała.
Gdyby tamten system wciąż obowiązywał, kobiety do minimalnego wieku emerytalnego musiałyby mieć staż 25 lat. W innym wypadku dostawałyby znacznie niższe świadczenia, a 800 tys. Polaków, które w tej chwili pobiera emeryturę i pracuje, nie mogłaby już z tego korzystać, ponieważ po 67. roku większość przechodzi już na emeryturę.
Donald Tusk przechytrzył całą tę sytuację - przecież doskonale poradziłby sobie finansowo, nie pobierając tego świadczenia. Dla niego wiarygodność i rzetelność nic nie znaczą. Posługiwanie się kłamstwem weszło opozycji w krew tak mocno, że zupełnie już nie liczą się z tym, co Polacy myślą o tej sytuacji, jak ją oceniają.
Uczciwość nie ma dla nich żadnego znaczenia. To jest pokazanie, że jesteśmy po dwóch całkowicie przeciwnych stronach.
Wczoraj, podczas wizyty na Śląsku, Donald Tusk poczynił kolejną ciekawą zapowiedź - stwierdził, że chce wydobywać polski węgiel i że nie stoi to w sprzeczności z transformacją energetyczną. Sam jednak twierdził jeszcze w 2019 r., że należy jak najszybciej odejść od węgla, bo opóźnianie transformacji energetycznej powoduje „śmierć od smogu kolejnych tysięcy polskich dzieci”.
Tupet Donalda Tuska jest absolutnie bezgraniczny. Sam przyjazd na Śląsk, który przez polityków opozycji traktowany jest tak, jak doskonale wiemy. Kwestionowano fakt, że górnicy, podczas protestów pot JSW w 2015 r., doznali obrażeń wskutek brutalności policji, a dzisiaj próbuje się kolejny raz wmawiać jakieś kłamstwa, zupełnie rozbieżne z tym, co realizował Donald Tusk, kiedy jego partia sprawowała w Polsce władzę.
Dziś można określić tego rodzaju wypowiedzi jako kolejne „gruszki na wierzbie”. Z jednej strony to próba ustawicznego straszenia Polaków, z drugiej - próba okłamywania.
To zupełnie błędna droga. Tuskowi niedługo zapewne wyczerpią się pomysły na kolejne kłamstwa. Polacy są już mocno zmęczeni tymi jego burdami i wywoływaniem kolejnych wojen. W trudnych czasach potrzebne są kompromisy i próba porozumienia, a on wybrał inny wariant na kampanię wyborczą. Mam wrażenie, że wiedzie go to na manowce, co mnie wcale zresztą nieszczególnie martwi.
Również była premier Beata Szydło powiedziała w wywiadzie, który ukaże się jutro w najnowszym numerze Tygodnika „Sieci”, że trudno o wiarygodność Donalda Tuska także w kwestii programów socjalnych. Premier Szydło zadała pytanie retoryczne: „Ktoś chce ryzykować, zagrać w tej loterii?”. Czy również z programami socjalnymi może być tak jak kiedyś z wiekiem emerytalnym?
Jakiekolwiek kryzysy, które miały miejsce podczas rządów PO i PSL, zawsze były okupione ograniczaniem wydatków na politykę społeczną. Zawsze. To było pierwsze cięcie. Teraz pod byle pretekstem z całą pewnością nastąpi wycofanie się ze wszystkich moim zdaniem inwestycji społecznych realizowanych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Nie mówię już nawet o sztandarowym programie Rodzina 500 Plus, którego, przy wielu zaletach, największą „wadą” w oczach opozycji jest etykietka Prawa i Sprawiedliwości. Mam jednak wrażenie, że dzisiaj program 500 Plus jest również symbolem tego, że można realizować program wyborczy zapowiadany w kampanii. To był pierwszy duży projekt, który pomógł zbudować wiarygodność, odpowiedzialność, rzetelność Prawa i Sprawiedliwości.
Opozycja doskonale zdaje sobie z tego sprawę, w związku z czym zapewne nie zechce nosić naszych sztandarów. Można więc spodziewać się, że „pod nóż” pod pretekstem trudnej sytuacji albo wydatków na inne cele, na pewno poszłyby wydatki społeczne. Jest to zresztą obszar, który opozycji nigdy specjalnie nie interesował i który zawsze był marginalizowany, zapomniany. Bardziej koncentrowano się na tym, czy może dać dużą kasę deweloperów, czy wzmacniać inne obszary, ale na pewno nie programy socjalne.
Kolejną bardzo dużą obawą, o której słyszę na spotkaniach z wyborcami, jest to, czy stan finansów publicznych nie powróci do stanu, który PiS zastało w 2015 r., obejmując władzę po Platformie. Czy luka VAT znów nie urośnie do 20-30 procent i czy - gdy pieniądze będą wyciekały - oni nie powiedzą nam znów „no nie mamy tych środków na realizację programów”, a pieniądze będą zasilały konta jakichś uprzywilejowanych grup.
Tym bardziej, że eksperci PO, od których opozycja później zawsze demonstracyjnie się odcina, mówili już otwarcie o prywatyzacji polskich spółek, likwidacji lub ograniczeniu programów socjalnych, a od polityków PO słyszeliśmy, że 13. i 14. emerytura to „jakieś ochłapy”. Jak interpretować te niepokojące wypowiedzi i to, że Platforma później tak ochoczo się od nich odcina?
Myślę, że przez pomyłkę czasami zdarza im się - również ekspertom - powiedzieć prawdę, a nie tylko mamić wyborców. Oni niekiedy mówią to, co tak naprawdę myślą o dodatkowym wsparciu: że to „ochłapy” albo „korupcja polityczna” albo że te pieniądze nic dla ludzi nie znaczą.
Pokazuje to, po pierwsze - że na pewno nie będą za kontynuacją tych programów, a po drugie - że są całkowicie oderwani od ludzi, nie rozumieją ich rzeczywistej sytuacji i nie wiedzą, że dla emeryta nawet takie jednorazowe wsparcie kwotą w wysokości najniższej emerytury naprawdę dużo waży.
To źle wróży prowadzeniu sprawiedliwej polityki społecznej. Różnie to zresztą bywa, bo dziś już niektórzy eksperci trochę się dystansują albo Platforma Obywatelska dystansuje się od ekspertów, którzy np. mówili, że podniesienie minimalnego wynagrodzenia spowoduje wzrost szarej strefy, że będzie rosło bezrobocie itd. Nic takiego się nie stało, więc na potrzeby kampanii trzeba wycofywać się z niektórych teorii, opinii, ekspertyz.
Nie chcę zresztą przytaczać, jakie były ekspertyzy, gdy wprowadzano świadczenie wychowawcze, budowano politykę rodzinną. To miało zdewastować, zniszczyć finanse publiczne, spowodować wzrost bezrobocia, dezaktywizację. Proszę dziś pokazać mi tych ekspertów i jakie są dziś ich oceny, jak bardzo się mylili. Albo też - skoro mówimy o wieku emerytalnym - jaka jest sytuacja w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Tak zwana stopa pokrycia w FUS wynosi dzisiaj 80 proc. i jest historycznie najwyższą, mimo przywróconego wieku emerytalnego.
Te ekspertyzy rozjechały się całkowicie z rzeczywistością, ponieważ były przygotowywane na potrzeby polityczne, dla uzasadnienia nietrafionych i niesprawiedliwych reform. Także na potrzeby kłamstwa politycznego, którym było wydłużenie wieku emerytalnego, mimo iż Donald Tusk wcześniej zapewniał, że takiej decyzji jego rząd nie podejmie. Dziś widzimy, że sam kazał Polakom pracować dłużej, a teraz uznał, że on jednak nie musi pracować tak długo, jak było w jego reformie. Najpierw więc oszukał Polaków, a później postawił sam siebie w uprzywilejowanej sytuacji.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Rozm. JJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/638910-obietnice-tuskarafalskaklamstwo-weszlo-juz-opozycji-w-krew