Do tego, że Donald Tusk odwraca kota ogonem już się zdążyliśmy przyzwyczaić. Nawet do tego, że nie ma takiej sprawy, w której Tusk nie zmieniłby zdania. Okazuje się jednak, że jego dawni koalicjanci, czyli PSL też próbują tego kota odwracać, a najchętniej w ogóle wygumkowaliby z pamięci wyborców lata koalicji PO-PSL.
Od Koalicji Europejskiej PSL Koalicja Polska odpiłowała się już dawno temu. Choćby samą nazwą. Politycy tej partii jak mantrę powtarzają, że teraz, to liczą się dla nich tradycyjne wartości i nigdy nie było inaczej. Z wyborów do Parlamentu Europejskiego Ludowcy odebrali bowiem bolesną lekcję. Stracili wówczas pół milion głosów własnych wyborców, którzy nie okazali się tak postępowi i europejscy, jak się Ludowcom na początku wydawało i nie docenili eksperymentu jednej listy.
Teraz politycy PSL Koalicji Polskiej postanowili się odpiłować od Donalda Tuska i lat rządów koalicji PO-PSL. A przynajmniej z siebie chcą zrobić „tych dobrych”:
Ja przypominam sobie, że kiedy my rządziliśmy z Platformą Obywatelską, też mówiliśmy o dodatku dla strażaków, itd.. A kto? Niejaki pan Rostowski, który nie potrafił odmienić Bydgoszcz, mówił zamiast w Bydgoszczy, to w Bydgoszczu…Nic nie można było wtedy załatwić. Nic! Kosiniak-Kamysz wręcz wyrwał te 1000 złotych dla tych po urodzeniu dzieci. A dziś można było? Można było dać dodatek dla strażaków? A za chwilę będzie można dać dodatek dla sołtysów!
— oskarżał w Radiu Plus Platformę Obywatelską dawno nie widziany Eugeniusz Kłopotek.
Akt oskarżenia wobec PO wystosował także wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski, który powiedział, że Władysław Kosiniak-Kamysz miał plany wprowadzenia świadczenia dla dzieci, które jednak storpedowała Platforma Obywatelska.
Mam wrażenie, że byliśmy także w koalicji z PO mniej przebojowi niż powinniśmy. Nie jest to żadną tajemnicą, że nasz prezes kiedy był ministrem pracy (…) to chciał wprowadzić program nie 500, tylko 300 plus
— powiedział wicemarszałek Sejmu w Poranku Siódma9.
Dlaczego nie udało się wprowadzić tego programu? Winna ma być Platforma Obywatelska.
Nie było przyzwolenia na spojrzenie bardziej społeczne, za co także zapłaciliśmy ogromną cenę
— przyznał Piotr Zgorzelski.
Wyraźnie widać, że PSL chciałby jednej listy z Polską 2050 Hołowni i chciałby wyprzeć z pamięci lata rządów z PO. Władysław Kosiniak-Kamysz zapytany na jednym ze spotkań wyborczych o to, po co mu Hołownia, podkreślał, że nie można bagatelizować kilku milionów głosów, które zdobył Szymon Hołownia w wyborach prezydenckich. I bez wątpienia tych głosów, choć one już znacząco stopniały, potrzebuje PSL-Koalicja Polska.A Szymon Hołownia potrzebuje oczywiście struktur i ludzi PSL, bo sam sobie z kampanią i przygotowaniem list po prostu nie poradzi.
Pewna trudność polega tylko na tym, że Polska 2050 i PSL Koalicja Polska muszą iść do wyborów, jako koalicja, bo inaczej będzie problem z podziałem państwowej dotacji. A próg wyborczy dla koalicji wynosi nie pięć, a osiem procent. Tymczasem ostatnie sondaże nie są dla partii Hołowni zbyt łaskawe. W 2015 roku SLD przekonał się, dogadując się z Palikotem, że sześć plus sześć wcale nie daje dwanaście, w efekcie dało poniżej wymagano progu ośmiu procent, choć wówczas były takie sondaże, które tej koalicji dawały nawet 12 procent. Wówczas SLD zostało poza Sejmem i wrócił do niego w 2019 roku.
Zabawne jest to, że wydaje się, że opozycję bardziej spaja niechęć do Donalda Tuska niż do PiS. Politycy Nowej Lewicy często w mediach zapewniają, że w nowym (potencjalnym) rządzie będą gwarantem tego, iż nic co zostało przez PiS dane, przez Donalda Tuska nie zostanie odebrane. Teraz do chóru obrońców Polaków przed Tuskiem dołączył PSL. A może Polacy przed Tuskiem obronią się sami?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/638830-psl-chce-sie-odpilowac-od-tuska-co-zle-to-jego-wina