Myśliwce MiG-29 od Polski to samoloty, które Ukraińcy znają; mogą nimi od razu latać, a w razie potrzeby wykorzystać jako magazyn części zamiennych – powiedział PAP Bartosz Głowacki ze „Skrzydlatej Polski”.
W czwartek prezydent Andrzej Duda zapowiedział przekazanie Ukrainie w najbliższych dniach czterech MiGów-29; mają to być samoloty z partii podarowanej Polsce przez Niemcy w latach 2003-04.
Samoloty, które dobrze znają
Według Głowackiego, Ukraińcy zyskają w ten sposób „dodatkowe samoloty, które już znają i nie będą mieli problemów z eksploatacją, z bojowym lataniem, z obsługa techniczną”.
W razie potrzeby można by te samoloty „skanibalizować” jako źródło części zamiennych. I odwrotnie - jeżeli MiGi ex-polskie potrzebowałyby części zamiennych do bieżących napraw, w wyniku uszkodzeń technicznych lub bojowych, to można by kanibalizować ukraińskie MiGi, by samoloty podarowane przez Polskę były zdatne do lotu
— dodał ekspert.
Za trafne uznał wytypowanie do przekazania samolotów ofiarowanych przez Niemcy, które w Polsce nie przeszły takiej modernizacji jak maszyny kupione bezpośrednio w ZSRR i otrzymane w zamian za śmigłowce od Czech.
Trochę szkoda samolotów, które jeszcze mogą polatać, szkoda pracy włożonej w modernizację, żeby teraz demontować urządzenia. Nie oszukujmy się, samolot, który trafi na Ukrainę, może wylecieć raz i nie wrócić. Obrona powietrzna obu stron jest bardzo silna
— zauważył Głowacki.
Według niego trudno powiedzieć, czy przekazanie MiG-ów odbije się na szkoleniu polskich załóg tych samolotów. Zwrócił uwagę, że według wcześniejszych deklaracji wojska MiGi miały w Polsce latać do 2025 r.
Teraz się mówi o roku 2026, ale niedawno ukazało się ogłoszenie o zakupie symulatora, który ma służyć do 2030 roku
— podkreślił ekspert.
Jak zaznaczył, zależy to także od tempa dostaw samolotów nowych typów – koreańskiego FA-50 i amerykańskiego F-35.
Może uda się je przyspieszyć, ale jeżeli okazałoby się, że dostawy są opóźnione, szkoda byłoby pozbywać się samolotów bojowych, może nie stuprocentowo odpowiadających wymaganiom współczesnego pola walki, ale mogących się przysłużyć obronie przestrzeni powietrznej
— powiedział Głowacki.
Dodał, że MiGi-29 poza dyżurami w polskiej przestrzeni powietrznej mogłyby znów uczestniczyć we wspólnej misji nad krajami bałtyckimi.
Od kilku lat w Baltic Air Policing uczestniczą polskie F-16, ale w razie bardzo palącej potrzeby, w sytuacji alarmowej, MiGi-29 też można by jeszcze wysłać do tej misji
— ocenił.
Szybkie wzmocnienie
MiG-29 to maszyny, które ukraińscy piloci znają; będą mogły one właściwie z marszu wejść do walki, stanowiąc szybkie ilościowe wsparcie dla ukraińskiego lotnictwa, nie jest to jednak żaden skok jakościowy - powiedział PAP ekspert „Wojska i Techniki” Andrzej Kiński.
Kiński zapytany przez PAP, jakie wsparcie dla zaatakowanej przez Rosję Ukrainy będzie stanowić przekazanie przez Polskę i Słowację myśliwców MiG-29 podkreślił, że MiGi-29 to konstrukcja jeszcze z czasów sowieckich, która obok samolotów Su-27 stanowi obecnie podstawowy typ samolotu ukraińskiego lotnictwa myśliwskiego.
To samolot opracowany jeszcze w latach 70., który w latach 80. wszedł do seryjnej produkcji. I te ukraińskie, i polskie należą do pierwszych wersji tego samolotu - jeszcze nie wielozadaniowych, a przeznaczonych przede wszystkim do zadań myśliwskich, zwalczania celów powietrznych, a w mniejszym stopniu do zwalczania celów naziemnych. Nie mogą przenosić np. kierowanego uzbrojenia +powietrze-ziemia+. Zatem zadania polegające na zwalczaniu celów naziemnych są tu drugorzędne wobec walki z celami powietrznymi przeciwnika
— powiedział.
Ekspert podkreślił, że Ukraińcy używają tych samolotów od kilkudziesięciu lat, a bojowo od początku rosyjskiej agresji, więc doskonała znajomość sprzętu znacząco ułatwi szybkie przeszkolenie pilotów na maszyny dostarczone z Polski i Słowacji.
Chociaż to też nie jest takie proste, bo jednak i maszyny słowackie, i polskie były modyfikowane. Mają np. inaczej wyskalowane przyrządy, pewne systemy pokładowe, których nie było oryginalnie w tych samolotach. Ale niewątpliwie przeszkolenie na odmianę używaną w Polsce lub Słowacji jest znacznie prostsze, niż gdyby mieli przeszkalać się na F-16; do opanowania tych modyfikacji wystarczą im dni czy tygodnie
— zauważył.
Kiński wskazał, że polskie i słowackie MiGi-29 nie stanowią skoku jakościowego i nie oferują ukraińskim pilotom nowych możliwości.
To nie są samoloty, które różnią się możliwościami bojowymi od tych ukraińskich
— ocenił. Jak podkreślił, w obsłudze czy usprawnianiu polskich MiGów-29 korzystano z kompetencji firm ukraińskich, a także sprowadzanych z Ukrainy części zamiennych.
Jak tłumaczył, polskie MiGi-29 do końca ubiegłego roku były eksploatowane przez dwie bazy - w Mińsku Mazowieckim i Malborku.
16 samolotów, które były eksploatowane przez bazę w Mińsku Mazowieckim przeszły jeszcze jeden etap modyfikacji - bo tego nie można nazwać modernizacją - którą przeprowadzono w latach 2013-2015. I te samoloty pozostaną nadal w służbie, ale już w bazie w Malborku. W grudniu ubiegłego roku wszystkie MiG-i-29 Sił Powietrznych skupiono w bazie w Malborku. Już w ubiegłym roku przekazaliśmy Ukrainie część uzbrojenia i części zapasowe. Obecnie planujemy przekazanie samolotów wciąż nadających się do wykonywania zadań bojowe, ale to będą samoloty spośród tych o uboższym wyposażeniu, tych „malborskich”
— powiedział Kiński.
Ekspert podkreślił, że decyzja o przekazaniu MiGów-29 nie ma nic wspólnego z debatą nad przekazaniem Ukrainie myśliwców produkcji zachodniej.
To jest po prostu szybkie wzmocnienie. Żeby nauczyć się latać na samolotach zachodnich, zupełnie odmiennych, wystarczy na to kilka miesięcy, ale by nauczyć się na nich walczyć, miesięcy potrzeba kilkanaście. Żeby opanować różnice między wyposażeniem samolotów ukraińskich a polskich czy słowackich, wystarczą dni albo tygodnie
— zaznaczył.
To dalej są samoloty sowieckiej produkcji, które Ukraińcy po prostu dobrze znają. We Lwowie są zakłady remontowe, które specjalizowały się w obsługach, a nawet modernizacjach takich maszyn. Notabene na Ukrainie realizowany był w ostatnich latach proces głębszej modernizacji tych samolotów, szerzej zakrojony niż prace realizowane w Polsce i na Słowacji
— dodał Kiński.
Polska przekaże myśliwce Ukrainie
Andrzej Duda poinformował w czwartek, że w ciągu najbliższych dni przekazujemy Ukrainie cztery samoloty, w pełni sprawne i wykorzystywane obecnie przez polskie Siły Powietrzne.
„Pozostałe są serwisowane, przygotowywane i pewnie będą sukcesywnie przekazywane”
— dodał prezydent. Poinformował, że chodzi o samoloty przekazane Polsce za symbolicznego euro przez Niemcy.
W środę premier Mateusz Morawiecki powiedział, że przekazanie Ukrainie polskich MiGów może nastąpić w ciągu najbliższych czterech-sześciu tygodni. Gotowość do przekazania Ukrainie tych samolotów prezydent Duda zadeklarował w ubiegłą środę w wywiadzie dla CNN.
„Jesteśmy gotowi, by dostarczyć te samoloty, i jestem pewien, że Ukraina byłaby gotowa, by natychmiast ich użyć”
— powiedział. Szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot dodał dzień później, że „nie będzie to duża liczba”, a Polska jest w tym przypadku gotowa działać w ramach szerszej międzynarodowej koalicji. Szef MON, wicepremier Mariusz Błaszczak zapewnił, że w kwestii samolotów MiG-29 „jest pełna spójność między prezydentem a rządem”.
Przed kilku laty, gdy wojsko wskutek awarii, wypadków i katastrofy, w której zginął pilot, utraciło cztery maszyny, Polska dysponowała 32 tymi myśliwcami. Dwanaście zostało kupionych w 1989 r. od ZSRR, 10 Polska otrzymała w 1995 r. od Czech w zamian za 11 śmigłowców W-3 Sokół, na początku wieku za symbolicznego euro Polska przejęła od Niemiec 22 samoloty, z których do służby weszło 14 w najlepszym stanie technicznym, trzy z nich zostały później wycofane.
CZYTAJ TAKŻE:
olnk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/638606-polskie-migi-dla-ukrainy-eksperci-moga-od-razu-nimi-latac