Elity Rzeczpospolitej Okrągłego Stołu podzieliły się. Gdy Newsweek, Tygodnik „Nie” i TVN ciskają łajnem w biografię Jana Pawła II, „Gazeta Wyborcza”, Tomasz Lis i Roman Giertych uważają atak świętego za prowokację PiS. Wiadomo - ruszać polskie świętości to sprawa ryzykowna, bo się naród obudzi, skonsoliduje i pogoni obrazoburców. W wywiadzie jaki Lis na swoim kanale przeprowadził z Giertychem urządzono dyskretną ustawkę, w której dawny narodowiec mówił, że to z inspiracji arcybiskupa Jędraszewskiego uderzono w Papieża, by wywołać efekt odwrotny, czyli jego powszechną obronę. Redaktor prowadzący łopatologicznie powtarza tę tezę, powoli i z udawanym zdziwieniem, by widzom zapadło to w pamięć. Tak oto część obozu antyPiS odgrodziła się od reszty hunwejbinów III RP, obawiając się, że Zjednoczona Prawica na obronie narodowej tożsamości symbolizowanej przez Jana Pawła II zdobędzie trzecią kadencję.
Tymczasem lewica antypisowska nie luzuje lejców w swojej świętej szarży na Watykan. Pomniki Papieża usuwać, ulicom pozmieniać nazwy, patronów szkół wymieniać, Overbekka kanonizować, reportaż TVNu ponagradzać, a z eSBeckich donosicieli uczynić najbardziej wiarygodnych świadków w dziejach.
Strategia w istocie jest ta sama i polega na wypłukaniu kodu kulturowego Polaków w oparciu o wyssane z palca dowody, ale taktyka obu stronnictw się różni. Jedni chcą tożsamość naszą kroić jak salami, po plasterku, po kawałeczku, by nie wzbudzić protestów, ewolucyjnie rozpuścić nas w europejskiej cieczy, drudzy zaś chcą owe salami trzasnąć młotkiem, by się rozbryzło natychmiast.
Partyjny beton i demokratyczna opozycja
Korzenie obu podejść mają swoich autorów w PRLowskim stosunku do Polaków. Jedni - główny nurt z Bierutem, Jaruzelskim czy Urbanem na czele - chcieli zdepolonizować i zdekatolicyzować gwałtownie. Oczywiście wówczas mieli do dyzpozycji aparat represji, a ich wnuki mają jedynie mass media, ale esencja metody jest ta sama: przez szok, obrzydzenie, paraliż obronców wartości raz na zawsze wpoić niechęć do najświętszych dla nas rzeczy.
Drudzy chcą działać subtelniej - jak Michnik i Kuroń umizgiwali się do Kościoła katolickiego od lat 70-tych, szukając dialogu, szukając elementów wspólnych, by katolików i patriotów kolonizować stopniowo, dyskretnie wypłukiwać z nich najważniejsze treści, tak i dzisiaj wartości polskie mają być atakowane nie wprost.
Mamy więc istne przedłużenie starego podziału - partyjny beton PZPR (Urban) chciał twardo i stanowczo, a opozycja demokratyczna (Michnik, Kuroń) zarządzać Polską chcieli jednak z udziałem części społeczeństwa.
Urbanoidy i Michnikowcy
Do rozstrzygnięcia pozostaje na ile obecny podział jest koncesjonowany. Czy taki Michnik, Lis i Giertych naprawdę są negatywnie nastawieni do twórców antypapieskiej kampanii czy tylko wzięli na siebie rolę „dobrego policjanta”. Gdy Urbanoidy będą nas pałowali chamskimi atakami, Michnikowcy czule będą mówili: „rozumiemy waszą sympatię do Papieża, chodźcie do nas”.
Jest w tym sporze o Polskę jeszcze jedna grupa. To Wojtyłowcy - i to oni muszą się teraz precyzyjnie i stanowczo policzyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/638555-wnuki-urbana-i-michnika-podzieleni-ws-ataku-na-jana-pawla-ii