Wyrok poznańskiej sędzi Joanny Knobel jest oczywistym skandalem. Uniewinnienie bojówkarzy zakłócających religijne nabożeństwo to próba wygumkowania art. 53. ust. 2. Konstytucji. To zielone światło dla anarchii i zachęta do wojny z Kościołem prowadzonej w jeszcze bardziej prymitywny, wulgarny i nieakceptowalny społecznie sposób. Nie wyobrażam sobie, by ostał się w drugiej instancji. Ale bardziej niż rozumowanie rozgrzanej sędzi zastanawia mnie logika wziętych publicystów, którzy ją usprawiedliwiają. Zmierzmy się z nią.
Za przykład niech służą wpisy jednej, ale jakże znaczącej autorki „Gazety Wyborczej”, Dominiki Wielowieyskiej.
W swoich twitterowych polemikach pisze ona tak:
Jeżeli tak to traktujemy, że Kościół to organizacja polityczna, grupa interesu, to też tak jest traktowany i wolność zgromadzeń dopuszcza, że się organizuje pikietę w pomieszczeniu jakiejś organizacji, która lobbuje na rzecz takiego a nie innego rozwiązania.
Ja nie jestem entuzjastką pikiet w kościołach, ale wsadzanie za to ludzi do więzień, to kosmiczny absurd. Kościół daleko wykroczył poza prawo dotyczące rozdziału od państwa, to wzbudziło społeczny gniew. Zmarła dziewczyna w Pszczynie, bo lekarze bali się wykonać aborcję.
Do tego abp Jędraszewski uczynił z Kościoła przybudówkę PiS, i osoby LGBT nazywa „tęczową zarazą”. To nie ma nic wspólnego z religią, Kościół od niej odszedł, więc i obywatele to potraktowali serio: traktują Kościół jak każdą inną organizację polityczną.
Moim zdaniem wierni w tej sprawie powinni mieć pretensje przede wszystkim do Kościoła instytucjonalnego, bo doprowadził do tak potężnego napięcia społecznego.
Szanowna Dominiko!
Nikt tu nikogo nie chciał wsadzać do więzienia, ale to przecież wiesz. Wiesz też, że lekarze z Pszczyny zwlekali z aborcją p. Izabeli nie dlatego, że obawiali się braku rozgrzeszenia w konfesjonale, lecz zarzutów za nieuzasadnione przerwanie ciąży. Wszyscy wiemy, że wykazali się tu nieznajomością prawa i zlekceważyli zagrożenie życia kobiety. Wydaje się, że prokuratura oceniła to należycie i postawiła najcięższe zarzuty, jakie mogła - tak też mówiła o tym pełnomocnik zmarłej.
Ale nie o manipulacje chcę Cię pytać, lecz logikę, którą stosujesz, by usprawiedliwić hucpę na mszy.
Czy Twoją gazetę możemy uznać za „organizację polityczną, grupę interesu”, która „lobbuje na rzecz takiego a nie innego rozwiązania”? Chyba zgodzimy się, że wedle Twoich definicji nie będzie to nadużyciem. A skoro tak, to - według samej Ciebie - wolność zgromadzeń pozwala grupie obywateli „organizować pikietę w pomieszczeniu organizacji”.
Jeśli złoży Wam wizytę grupa, powiedzmy, 50-100 byłych czytelników, zawiedzionych tym, że Wasz kapłan Adam Michnik uczynił najpoczytniejszą i najbardziej opiniotwórczą ongiś gazetę przybudówką takiej czy innej partii, bądź środowiska politycznego, będziesz twierdzić, że mają oni prawo pikietować w Waszym newsroomie? Będziesz usprawiedliwiać ich agresywną obecność na kolegium redakcyjnym, bo wyrażają „społeczny gniew”?
Gdy Twoi koledzy będą dzwonić po Policję, wyrwiesz im telefon i uświadomisz, że „powinni mieć pretensje” do kierownictwa redakcji na przestrzeni lat, „bo doprowadziło do tak potężnych napięć społecznych” (czytaj to tym razem nie jako zarzut, lecz suchy fakt, wszak specjalizujecie się w tym)?
Naprawdę domagasz się takich zasad funkcjonowania naszego państwa?
Wiedz, Dominiko, że jeśli jakaś grupa obywateli zirytowana lobbingiem politycznym Twojej organizacji zechce wedrzeć się do gmachu przy ul. Czerskiej 8/10, stanąć z transparentami na korytarzach poziomych i pionowych, opanować Wasz open space, zakłócić Waszą pracę, wymachiwać Wam transparentami przed nosami, będę bronił „Gazety Wyborczej” przed bezprawnym atakiem i oczekiwał wyroku skazującego, jeśli sprawa trafi do sądu.
Będę bronił „Gazety” przed Tobą samą. Bo rozumiem, że Ty zejdziesz na parter i z uśmiechem wpuścisz rozwrzeszczane towarzystwo przez bramki, by spokojnie mogli skorzystać z ustawy o zgromadzeniach?
Usprawiedliwianie chamstwa i anarchii to szalenie niebezpieczna zabawa. Nie siej wiatru, Dominiko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/638280-czy-mamy-prawo-wbic-sie-do-gw-i-poskakac-im-po-stolach