Parlamentarzyści Koalicji Obywatelskiej nie będą przyjmować zaproszeń do mediów publicznych. Bojkot ogłoszony tydzień temu przez Tomasza Lenza, ma potrwać do 19.03.2023 roku, a więc jeszcze przez kolejny tydzień. Dłuższy bojkot czy w ogóle jakikolwiek bojkot politykom się po prostu nie opłaca. To tak jak by chcieli na złość babci (może tej w moherowym berecie, którą tak politycy PO gardzą) odmrozić sobie uszy.
Sz.P. Bardzo proszę o nieprzyjmowanie do końca przyszłego tygodnia (19.03) żadnych zaproszeń do mediów publicznych (ogólnopolskich i regionalnych)
— taką prośbę wystosować miał szef klubu KO Borys Budka do parlamentarzystów. Treść wiadomości cytują m.in. „GW” i portal Onet.pl.
Borys Budka i inni politycy PO (i nie tylko) wiedzą, że TVP zwyczajnie nie można lekceważyć, bo jest to kanał dotarcia do wyborców. Dłuższy bojkot odbiłby się zwyczajnie na notowaniach PO. Zdecydowano się więc na bojkot pokazowy. Skąd ta pewność? Z doświadczenia innych partii.
Gdy w 2018 roku PO ogłosiła bojkot TVP, propozycję zastąpienia jej miejsca w programach publicystycznych przyjął SLD (wówczas nie było jeszcze Nowej Lewicy). Partia znajdowała się wówczas poza parlamentem i mało kto sądził, że lewica do Sejmu wróci. Jednak w wyborach parlamentarnych 2019 roku SLD zdobył ponad 12 proc. głosów, 49 mandatów i w ten sposób Sojusz wrócił do Sejmu jako trzecia siła. Żadnej partii nie udało się wcześniej wypaść z Sejmu, a później do niego wrócić. Nie twierdzę, że to wyłączna zasługa tego, że SLD wykorzystał bojkot mediów przez PO i chętnie ruszył do mediów publicznych. W tamtym czasie liderzy tego ugrupowania przejechali Polskę wszerz i wzdłuż, odbyli setki jeśli nie tysiące spotkań z Polakami. Jednak powrót do TVP na pewno nie pozostał bez wpływu na wyborczy wynik. Politycy Lewicy czy PSL doskonale o tym wiedzą, bowiem część z nich zapowiedziała, że do bojkotu ogłoszonego przez Platformę zwyczajnie się nie przyłączy. Politycy PSL czy Lewicy pojawili się zresztą na przykład w piątkowym programie „Forum”, a wcześniej w „Minęła 20”, rozumiejąc, że do wyborców nie można się odwracać plecami.
O to, dlaczego politycy muszą bywać w mediach publicznych w lipcu 2022 roku zapytał Włodzimierza Czarzastego portal NaTemat. Na pytanie czy współprzewodniczący Nowej Lewicy lubi chodzić do mediów publicznych padła odpowiedź:
Uważam, że jak się jest politykiem, to trzeba chodzić do telewizji publicznej, niezależnie od tego, co się o niej myśli. Wszyscy to rozumieją – nie ma partii, która by się tam nie pojawiała. Do dziś mam w pamięci spotkanie z działaczami SLD w Wągrowcu. To było już kilka lat temu. Atmosfera jest dobra, robię, co mogę, by rozruszać towarzystwo, tańczę, śpiewam, podskakuję, staram się wycisnąć łzy, a w pewnej chwili ktoś pyta: „panie przewodniczący, a dlaczego pana w mediach nie ma?”. Trochę zdziwiony odpowiadam, że przecież byłem: wczoraj, przedwczoraj… Ale pojawiają się kolejne takie głosy. W tym momencie moja stara głowa zaczyna pracować: proszę, by ci, którzy oglądają TVN24, podnieśli rękę. Nic. Potem mówię: Polsat News. Trzy dłonie w górze. „No to co wy oglądacie?” – pytam. „Telewizję publiczną” -relacjonował marszałek Czarzasty.
Ten więc kto media publiczne bojkotuje, ten sam sobie szkodzi. Ale czy można Borysowi Budce tego zakazać? A niech sobie odmraża uszy.”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/637952-politycy-po-chca-na-zlosc-babci-odmrozic-sobie-uszy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.