Nie musi Donald Tusk zapewniać, że szczucie na Kościół, które uskutecznia on sam i jego medialni sprzymierzeńcy, to „nie jest tylko gra słów”. W niszczeniu jest dobry, bez dwóch zdań. Jak kiedyś mówił, że armię okroi, to wojska niewiele, jak zapowiadał, że majątek narodowy wyprzeda, to to zrobił. Teraz też da radę.
Nikt nie ma też wątpliwości, że trwa casting na nowego Urbana i wielu bierze w nim udział. Także niedawnych „publicystów katolickich”, co kiedyś kasę trzepali na książeczkach o świętości Jana Pawła II. Szczyty obrzydliwości zdobywane są codziennie. Coraz częściej myślę, że niektórzy z nich muszą. Że tam są jakieś straszliwe haki uruchomione. Inaczej tego zrozumieć się nie da.
Wycierają sobie wspólnie i codziennie twarze rzekomą „pisowską propagandą”, która ponoć wymysłami straszy ludzi. Nawet gdyby coś takiego jak „pisowska propaganda” istniało, jej twórcy nie musieliby niczego kreować. Wystarczy notować, co sami proponują, co zapowiadają. Podkreślając, że „to nie gra słów”.
Idą szybko. Kampania dopiero się rozkręca, a my już wiemy, o co będą te wybory - parafrazując słynną groźbę Rafała Trzaskowskiego.
Będą więc - jak chciał ówczesny kandydat na prezydenta - o wolność (nie tylko) słowa, o trudne pytania do wszystkich, o TVP Info rozumiane jako symbol realnego pluralizmu, w zasięgu pilota każdego Polaka. Nagonka na młodego studenta też pokazuje, że te środowiska zamordyzm mają we krwi.
O dobre imię świętego Jana Pawła II, największego z naszego rodu, współtwórcy naszej wolności, wspaniałego człowieka, z którego medialni funkcjonariusze próbują dziś zrobić „bestię z Wadowic”, którego chcą splugawić. Trzecie pokolenie esbeków podejmuje bez wstydu dzieło IV Departamentu SB i zamachowców słanych na Niego przez KGB.
O prawo do normalności, gdzie patologie i deprawacje nie są promowane, a to, co na stole, jest wyborem człowieka a nie wynikiem ustaleń rządów światowych i ideologicznych szaleństw.
O bezpieczeństwo państwa, każdego z nas i naszych bliskich - także od mordów i gwałtów sowieckich sołdatów - które dziś Polska wzmacnia, a które infantylni politycy znowu mogą zdemontować.
O godność dzielnych obrońców polskich granic, plugawie atakowanych przez Janinę i niestety wielu innych. Co za tym idzie, o stabilne granice.
O prawdę o polskiej historii, bo grozi jej zakłamanie zgodne z życzeniami sprawców straszliwych zbrodni II Wojny Światowej.
O pozycję niemieckich ambasadorów, którzy już otwarcie nawiązują co poprzedników z XVIII wieku, czując się właścicielami potężnych mediów wydawanych dla Polaków i kilku partii.
O należne nam, nigdy nie zapłacone reparacje, których „moralne mocarstwo” europejskie płacić nie zamierza.
O utrzymanie - mimo pandemicznych i okołowojennych problemów - kursu na budowanie polskiego bogactwa, silnej gospodarki. Tu się wygadali w pełni: wszystko, co jeszcze polskie, wyprzedać, wszystko przyciąć do kości.
O trzymanie z daleka od polskiego budżetu mafii vatowskich i paliwowych, bo do powrotu szykują się ci, którzy na wielkie złodziejstwo pozwalali.
I kilka innych jeszcze spraw w tym oczywiście - to już na dekady będzie ważna bitwa - o zatrzymanie planów budowy niemieckiego państwa europejskiego, które zredukowałoby nas do roli może nieco większego landu.
Każdego tygodnia coraz bardziej odsłaniają karty. Nikt nie będzie mógł mówić, że nie wiedział.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/637778-a-wiec-juz-wiemy-o-co-beda-te-wybory
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.