Wyobraźmy sobie następującą sytuację.
Sejm postanawia zwołać referendum, w którym Polacy mają zdecydować czy można zabić śmiertelnym zastrzykiem członka rodziny, przykutego do łóżka z powodu choroby.
Posłowie debatują nad tym jak ma zabrzmieć pytanie, które zostanie w takim referendum zadane. Bo, jak wiemy, wyniki referendum mogą całkowicie od tego zależeć.
Na przykład, jeśli parlamentarzyści zdecydują się zadać pytanie w stylu: „Czy jesteś za podreperowaniem domowego budżetu poprzez likwidację chorego członka rodziny?”, możemy oczekiwać, że obywatele polscy nie będą szczególnie zachwyceni i będą głosować przeciw.
Jeśli jednak nasi posłowie zdecydują się na mniej bezpośrednie podejście i zadają pytanie typu: „Czy jesteś za tym, aby chory członek twojej rodziny doświadczył godnej śmierci?”, możemy oczekiwać, że legalizacja zabójstwa będzie miała większe szanse wygrać w referendum obywatelskim.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jeśli liderzy PSL-u i Polski 2050 chcą zabijać dzieci nienarodzone, niech wezmą to na swoje sumienia. Pomysł referendum to próba umycia rąk
Decyzja większości?
Czy tego rodzaju wyobraźnia nie wydaje się Państwu nieznośnie cyniczna? Czy uważają Państwo, że o życiu lub śmierci można decydować siłą politycznej lub społecznej większości?
Czy nie jest tak, że nienaruszalność ludzkiego życia ma być ponad wszystkim grami politycznym i relacjami mocy politycznej? Czy nie jest tak, że musi ona pozostać fundamentem, na którym opieramy nasze społeczeństwo? Ponad sztuką zadawania odpowiednych pytań w referendum?
Odpowiedzi na te pytania narzucają się same. Każdy rozsądny człowiek może na nie odpowiedzieć.
Jednak Szymon Hołownia i jego partner polityczny Władysław Kosiniak-Kamysz sądzą inaczej. Uważają, że kwestia życia nienarodzonych powinna zostać rozstrzygnięta w referendum. Właśnie to zaproponowali w zeszłym tygodniu, o czym już pisaliśmy.
Co Hołownia o tym powiedział?
Doprowadzimy do tego, że w przyszłym Sejmie zostanie jak najszybciej przywrócony stan prawny w sprawie dopuszczalności przerywania ciąży, taki jaki był przed skandalicznym rozstrzygnięciem Trybunału Konstytucyjnego. Następnym krokiem powinno być jak najszybsze, dobrze przygotowane referendum w tej sprawie.
„Kompromis” według Hołowni
Nie po raz pierwszy lider Polska 2050 mówi o słynnym „kompromisie” w sprawie aborcji jako idealnego rozwiązania chroniącego życie nienarodzonych.
Jednak „kompromisem”, któremu Hołownia i jego zwolennicy się kłaniają, było zabijanie najmniejszych z nas: dzieci z zespołem Downa, dzieci chorych i niepełnosprawnych. Czy Szymon Hołownia, człowiek, który swój status społeczny zbudował między innym na przynależności do wiary katolickiej, naprawdę myśli, że o tym zapomnieliśmy?
I jak wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który chronił te życia i który po prostu odniósł się do konstytucyjnych i etycznych fundamentów, na których zbudowano Rzeczpospolitą, może być „skandaliczny”? Może i jest, ale tylko dla kogoś, kto swoje drobne interesy polityczne uważa za ważniejsze niż życie nienarodzonych.
Co oznacza referendum w sprawie aborcji widzieliśmy w Irlandii, gdzie w 2018 roku zainwestowano ogromne pieniądze z zagranicy w promocję aborcji oraz jej legalizację. W Polsce, kraju, który duża część Zachodu wciąż postrzega jako kolonię polityczną, wpływ ten byłby jeszcze większy. Miałoby to mniej wspólnego z demokracją, a więcej z inżynierią społeczną.
Niestety, to co w tym momencie robi Hołownia nie da się określić inaczej niż konformistycznym porzuceniem zasad, których do wczoraj bronił i za którymi opowiada się spora część jego elektoratu. I myślę, że ta część jego wyborców zdaje sobie sprawę z tego odwrotu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/637116-kompromis-ktoremu-sie-klaniacie-to-smierc-najmniejszych