Urzędujący w Warszawie od pół roku ambasador Niemiec ma proste zadania - m.in. namówić Polaków do zbliżenia z Berlinem i przekonać do rzekomo wielkiej roli Niemiec we wspieraniu broniącej się Ukrainy. Jednak Thomas Bagger nie ma dobrej passy - parę bezużytecznych debat, miałkie wystąpienia, kompletne rozmijanie się z realiami w Polsce - znowu znad Szprewy wysłali nam dyletanta. Oto więc ambasador żongluje frazesami o demokracji, wolności, przyjaźni i NATO aż tu natrafia na konkretny tekst portalu wPolityce.pl, w którym omawia się wypowiedzi wicepremiera Mariusza Błaszczaka o nieładnej kolaboracji energetycznej Niemiec z Kremlem. I oto ten dyplomata, postępując wielce niedyplomatycznie, a nawet bym powiedział bezczelnie, oskarżył nasz kraj o wspieranie Moskwy:
Czy pan minister wie, ile miliardów złoty Polska co roku przelewała do Moskwy w zamian za rosyjską energię?
— stwierdził. W dodatku zrobił to na Twitterze, infantylnie, poza zasadami komunikacji z państwem, u którego jest się w gościach, przeplatając amatorszczyznę z arogancją. Przypomnijmy przede wszystkim, że Polska od lat stopniowo pozbywała się zależności od rosyjskiej energetyki (którą nam w spadku zostawiły poprzednie rządy), gdy wektor polityki Berlina był dokładnie odwrotny - budowano zależność od Gazpromu łącząc to ze zmianami prawa w Unii Europejskiej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Maciejewski: Kalendarium niemieckiej kolaboracji gazowej dla Rosji Putina
Oto więc sponsor rosyjskiej agresji oskarża głównego sojusznika Ukrainy o uzbrojenie napastnika. Zamiast „masz tupet” możemy dziś mówić: „ambasador niemiecki” - i na jedno wyjdzie.
Ale może w tej nonszalancji jest ziarenko głębszego sensu. Skoro poseł niemiecki sobie na takie teksty pozwala, skoro - kto wie, może tak naprawdę myśli - jedną ręką opowiada o konieczności polsko-niemieckiego zbliżenia a drugą próbuje nas rugać za niemieckie grzechy, to może wyobraża sobie, że taką pozycję w hierarchii międzynarodowej - chłopca do bicia - Polska ma zajmować?
W obronie Tuska
Przypomnijmy tutaj inną aktywność pana ambasadora Thomasa Baggera, w której także wystąpił z krytyką wysokiego urzędnika państwowego RP. W sierpniu 2022 roku gość z Berlina szydził z wypowiedzi prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego, który ocenił, że Donald Tusk musiał dostać w Unii propozycję wysokiego stanowiska za wprowadzenie Polski do strefy euro. Urzędnik RP sformułował więc swoję tezę i oto nagle - w obronie Donalda Tuska - przebudził się przedstawiciel państwa niemieckiego w Polsce i skomentował:
Naprawdę, Panie Prezesie? Nie myli Pan czasem teraźniejszości z przeszłością? Czy zagrożenia dla Polski nie należy upatrywać raczej na Wschodzie niż na Zachodzie
Próby przywoływania do porządku wysokich urzędników państwowych w Polsce przez niemieckiego dyplomatę mogą się nam kojarzyć jak najgorzej, choć dzisiaj Bagger robi to bardziej śmiesznie niż strasznie. Wszystko jednak wskazuje że to jest niemiecki standard w traktowaniu Polaków i państwa polskiego. Czyżby Berlin nadal nie zrozumiał, że takimi tekstami to sobie sympatii Polaków nie zaskarbi. Nie powiedzieli mu jego klienci z Wiejskiej, że obóż niepodległościowy w naszym kraju jest podirytowany paternalizmem Niemiec wobec krajów naszego regionu? A może nie zdaje sobie sprawy, że podobna arogancja potwierdza obawy Prawa i Sprawiedliwości, że intencje niemieckiej polityki nie są zbyt przejrzyste.
Niech sobie Thomas Bagger takie teksty formułuje gdy u władzy będzie Donald Tusk. Chociaż przy tej polityce Berlina to może nigdy nie nastąpić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/636632-dzis-karci-za-krytyke-niemiec-wczoraj-bronil-tuska
Komentarze
Liczba komentarzy: 22