„Nie można mu (D.Tuskowi - przyp.red.) ufać, chociaż miejmy na uwadze, że to hasło jest w jakimś sensie bardzo dźwięczne w uchu, bo chodziło najpierw w ruchu lokatorskim, później było hasłem partii Razem, więc jest rzeczywiście jakaś forma obchodzenia lewicy przed Donalda Tuska” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Bartosz Rydliński, politolog, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
wPolityce.pl: Panie doktorze, Donald Tusk zapowiedział program mieszkaniowy w oparciu o kredyt o zerowym oprocentowaniu. Czy jest to program skrojony pod banki i deweloperów??
dr Bartosz Rydliński: Już można powiedzieć, że tak uważają politycy lewicy, którzy zwracają uwagę, że jest to program, który ucieszy deweloperów i banki. Jeden z większych polskich deweloperów powiedział, że aż takiego ukłonu ze strony Donalda Tuska się nie spodziewał.
Donald Tusk użył hasła lewicy „mieszkanie prawem, a nie towarem”, co na samej polskiej lewicy wzbudziło niezadowolenie. Czy w ogóle można ufać politykowi, który prowadził neoliberalną politykę w tym zakresie?
Nie można mu ufać, chociaż miejmy na uwadze, że to hasło jest w jakimś sensie bardzo dźwięczne w uchu, bo chodziło najpierw w ruchu lokatorskim, później było hasłem partii Razem, więc to jest rzeczywiście jakaś forma obchodzenia lewicy przez Donalda Tuska, natomiast sam sens programu nie jest do końca socjaldemokratyczny. Nie jest to postulat budowy państwowo-samorządowych mieszkań na wynajem, tylko dopłat do zakupu prywatnych nieruchomości, dodatkowo wspieranych przez prywatne banki. W związku z tym, sama zawartość tego programu nie jest do końca lewicowa.
Lider Platformy Obywatelskiej był zdziwiony, że Polacy cechują się tak dużą chęcią posiadania mieszkania własnościowego, co według niego, nie sprzyja budowie modelu duńskiego czy niemieckiego gdzie, jak sam zauważył, ludzie korzystają z budownictwa państwowego, spółdzielczego. Czy Donald Tusk ma w tym względzie rację?
Ma rację, gdyż zdecydowana większość z nas chce mieć mieszkanie na własność i niekoniecznie chce widzieć siebie w mieszkaniach komunalnych bądź spółdzielczych, chociaż pamiętajmy, że jest to w jakimś sensie doświadczenie szczególnie Polski Ludowej, gdyż większość z nas mieszkała w mieszkaniach spółdzielczych. Można powiedzieć, że powojenny problem mieszkaniowy został przez taki model trochę skandynawsko-francuski rozbrojony, szczególnie przez ekipę Edwarda Gierka. W związku z tym Donald Tusk częściowo mówi prawdę w tej mierze.
Czy posiadanie mieszkania własnościowego nie jest dla Polaków pewnym synonimem bezpieczeństwa socjalnego, zwłaszcza w tak niepewnych czasach?
Jest, o ile nie ma zagrożenia ze spłatą kredytów. Zwróćmy uwagę, że za sprawą podwyżki stóp procentowych wielu Polakom została drastycznie podniesiona rata kredytowa więc widzimy, że nie do końca posiadanie mieszkania własnościowego jest bezpiecznym rozwiązaniem. Wielu analityków zagranicznych zwraca uwagę, że przywiązanie Polaków do własnościowych mieszkań utrudnia im chociażby migrację wewnętrzną w kraju. W związku z tym można uczyć się trochę od naszych zachodnich sąsiadów, że właśnie to, że Niemcy nie posiadają w większości mieszkań własnościowych, i mogą podróżować z miejsca na miejsce za lepszą pracą, jest w jakimś sensie podstawą ich wzrostu gospodarczego, stabilności i mobilności wewnętrznej, która z reguły przekłada się na dobre wyniki gospodarcze.
Jaka według pana powinna być teraz odpowiedź polskiej lewicy na propozycję Donalda Tuska?
Powinna być nade wszystko taka, jaka jest. Mówienie tego, o czym Lewica mówiła swego czasu we Włocławku, gdzie zastępca prezydenta tego miasta Krzysztof Kukucki z Nowej Lewicy chwalił się, że samorząd we Włocławku buduje mieszkania na wynajem. Nie powinna więc absolutnie zmieniać strategii, gdyż w swojej narracji jest o wiele bardziej wiarygodna niż Platforma Obywatelska.
Słyszy się też często, że należy uwolnić podaż na rynku mieszkaniowym i zmniejszyć regulacje, wtedy deweloperzy będą budować dużo mieszkań. Dlaczego tak się nie dzieje?
To chyba nie jest do końca prawdziwa teza. Pamiętajmy, że problemem nie jest podaż, tylko to, że nie ma silnego gracza państwowo-samorządowego, który potrafiłby budować dobre mieszkania, w dobrym standardzie na wynajem. Dzisiaj deweloperka pokazuje jasno i wyraźnie, że gdyby mogła budować nawet okna w okna to by to robiła. W związku z tym rząd Prawa i Sprawiedliwości podjął specjalne zmiany ustawowe żeby walczyć z takimi patologiami. Tak więc nie zgadzam się z tezą, że jeszcze mniej regulacji spowoduje, że deweloperzy zaczną budować lepiej i taniej.
Rozmawiał pn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/636451-nasz-wywiad-dr-rydlinski-tuskowi-nie-mozna-ufac