Na naszych oczach rodzi totalitaryzm mający ambicję fundamentalnej przebudowy naszej rzeczywistości. Sytuacje graniczne takie jak wojna, kryzys demaskują ideologiczne kłamstwa. Powraca polityka, nacjonalizm, pęka ułuda europejskiej jedności, w ogrniu wojny męskie cnoty wypychają na śmietnik teorie genderyzmu. Bronisław Wildstein nie ma złudzeń, że jedynym azylem dla naszej wolności są wspólnota narodowa i państwo.
Państwowy Instytut Wydawniczy zorganizował w ostatnim czasie prawdziwy festiwal wydawnictw Bronisława Wildsteina, pisarza i znanego publicysty. Po wydaniu jego sztuk teatralnych, zbioru wczesnych powieści oraz książek filozoficznych przyszedł czas na tom zawierający eseje i filozoficzne felietony. Teksty w większości publikowane już na łamach naszego tygodnika, z mocnym ostrzem publicystycznym. Na spotkaniu promocyjnym prowadzonym przez prof. Andrzeja Nowaka sala pękała w szwach.
Wildstein to dziś myśliciel konserwatywny, konsekwentny od lat, bo demaskujący lewicowe utopie, eksperymenty, nihilizm. Ale od pewnego czasu nie mający złudzeń co do konsekwencji liberalizmu, jego kolejnych wcieleń dewastujących tkankę społeczeństw Zachodu wraz z towarzyszącym mu nieodłącznie egalitaryzmem, roszczeniami wszelkich mniejszości, praw jednostek.
Te rozmaite wcielenia ideologii uderzających w zachodnią cywilizację, która usiłuje uderzyć też w jej fundament i nas z niej wykorzenić nosi nazwę emancypacji. To w praktyce nihilizm, za którym jest nicość. Z tym mierzyłem się od początku swojej aktywności publicznej
— mówił Bronisław Wildstein podczas spotkania w siedzibie wydawnictwa
Autor wskazuje, że klasą panującą i odpowiedzialną za odgórną przebudowę świata i człowieka jest światowa oligarchia. W postpolitycznym świecie jeszcze bardziej niebezpieczna, bo ukryta, ale posiadająca brutalną siłę perswazji (korporacje medialne), nacisku administracyjnego (prawo i sądy) i ekonomicznego (wielki transnarodowy biznes).
Demokrację liberalną tworzą dzisiaj normy ideologii interpretowane i nadzorowane przez jej kapłanów w imię rządzącej w niej oligarchii, prowadzących nas do totalitarnej rzeczywistości. Muszą uzyskać wszelkie możliwe, a więc totalne kompetencje, inaczej ich projekt nie będzie mógł zostać zrealizowane
— pisze Bronisław Wildstein.
W swojej nowej książce „pt. „Wobec wojny, zarazy i nicości” diagnozuje, że rodzi się na naszych oczach nowy totalitaryzm mający ambicję fundamentalnej przebudowy naszej rzeczywistości poprzez atomizację ludzkiej zbiorowości. Jego celem jest rozbicie wszystkich istniejących struktur społecznych i powołanie w ich miejsce nowych, które służyć mają totalitarnej utopii.
Naród jest więc dla nas najbardziej stabilną ze wspólnot. Uwolnieni od nich stajemy się samotni i bezbronni
— twierdzi publicysta w eseju otwierającym tom.
Przyznaje, że od 1992 r. i zawarcia Traktatu z Maastricht rozpoczął się proces budowy federalnej Europy, likwidującej narodowe odrębności i państwowe suwerenności. Zarówno brukselska biurokracja jak i globaliści tworzą system coraz ściślejszej kontroli nad wszystkimi aspektami życia społecznego. Ten rodzaj totalitaryzmu dąży uwolnienia ludzi z tradycyjnych form kultury i wspólnot rodzinnych, religijnych i narodowych, jednocześnie prowadzi on jednostki do osamotnienia i bezradności wobec dominujących centrów władzy i kapitału. Ich władza jest bezwzględna.
Wildstein zwraca uwagę, że komunizm, najbrutalniejsza wersja totalitarnej utopii, posiadał zdolność do homogenizacji tak społeczeństw bardzo odmiennych, żyjących różnych kulturach i dziedziczących rozmaite doświadczenia historyczne. Działo się tak w Rosji i w Chinach; na Kubie i w Indochinach; w Mongolii, Korei, Etiopii i wszystkich krajach bloku wschodniego od Bułgarii po Niemcy. Zwraca uwagę, że komunizm oparty na filozofii Marksa zapowiadał zbudowanie świata po odrzuceniu i przekształceniu tego, który jest.
Dlatego opowiada się - jak deklaruje - za afirmacją rzeczywistości, przyjęciem człowieka i świata z jego ułomnościami, ale i pięknem, nierównościami i nieobliczalnością. Protestuje więc przeciw matematycznym kalkulacjom projektodawców „Nowego Wspaniałego Świata”, dyktaturze naukowego poglądu na świat, który zdawałoby się ośmieszyli komunistyczni politrucy. Podążając za myślą Erica Voegelina Wildstein przyznaje, że konglomerat ideologii ustawiających nasze życie to nowa wersja gnozy uznającej radykalne zło świata i dążącej przy pomocy oświeconych elit do jego naprawy.
Korpus dominującej dziś ideologii jest rozproszony. Formalnie antydoktrynalne myślenie, które ma być jej metodą, powoduje, że nie ma jednej ewangelii, ale całą bibliotekę niezwykle do siebie podobnych tekstów, nie ma jednego proroka, ale ich mówiący to samo legion
— ciekawie zauważa autor.
Ale przecież nie wszystko stracone. W „Wobec wojny, zarazy i nicości” autor przyznaje, że na szczęście brutalna lekcja rzeczywistości jaką jest wojna ukraińska wybudza świat Zachodu z infantylnych snów. Wojna rewiduje dużo więcej zjawisk np. obnażając fikcję europejskiej jedności, bo przecież światowe ambicje Berlina umożliwiły Rosji jej wywołanie. Jednocześnie pandemia koronawirusa udowodniła, że to państwo narodowe stanowi dziś optymalny sposób urządzenia zbiorowego życia. Okazało się bowiem, że w sytuacji zagrożenia unijna biurokracja nie potrafiła poradzić sobie z wyzwaniami, a interes własny państw członkowskich ostentacyjnie przeważał nad dobrem kontynentu.
Ta wojna, którą Rosja wytoczyła, skompromitowała wiele przesądów do których nas przekonywano jak choćby takich, ze wojna nie wybuchnie, granice są niepotrzebne, dom, rodzina nie istnieją, a potrzebna do ich obrony odwaga, jest patriarchalną cnota, która raz na zawsze powinna zostać wykreślona wraz z płcią i jej trwałą orientacją
— mówił prof. Andrzej Nowak.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/636360-wildstein-i-ostrzezenie-przed-nowym-totalitaryzmem