Chamskie uwagi o rzekomo niewłaściwym wyglądzie zewnętrznym osób uznawanych przez obóz III RP za wrogie są niestety stałym elementem naszego życia publicznego. Opisywaliśmy to niejednokrotnie. Ostatnio jednak, za sprawą posła Sławomira Nitrasa, rzecz przeszła w nową fazę. Uwagi mające człowieka zohydzić w oczach opinii publicznej, zdehumanizować, odebrać mu elementarne poczucie godności i bezpieczeństwa zostały wprowadzone na scenę jako świadomie używane narzędzie polityczne.
Kto nie z nimi ten już nie tylko „oszołom” i „wróg demokracji”, ale także i grubas. Nawet jak nie obecny grubas, to potencjalny grubas, bo przecież wszyscy na prawicy ponoć się tuczą. Choć tak naprawdę utuczył się budżet państwa, wcześniej straszliwie rozkradany. Przypomnę: w 2015 roku było w nim niecałe 300 miliardów złotych, dziś jest 600 miliardów. Majątek narodowy nie jest wyprzedawany za bezcen, odwrotnie, postępuje jego repolonizacja, konsolidacja. Inwestujemy wreszcie w przemysł, ruszyły sprawy strategiczne, jak atom. Inwestycje trafiają do wszystkich regionów Polski, na skalę wcześniej nie spotykaną. Mamy wielkie programy prorodzinne i prospołeczne. Zatrzymano masową emigrację młodych, jest praca. W sytuacjach kryzysowych rząd aktywnie działa. Do tego gigantyczne wydatki obronne - kluczowe dla zabezpieczenia wszystkiego, co Polacy osiągnęli.
Jeśli więc ktoś dziś się tuczy dzięki tej władzy, to państwo polskie i portfele Polaków. Próby tuczenia się osobistego prezes Jarosław Kaczyński eliminuje brutalnie.
Postępowanie Nitrasa i sekundujących mu w chamstwie mediów (m.in. skandaliczne zachowanie dziennikarza Angory!) jest więc w mojej ocenie próbą odwrócenia uwagi od tych liczb, które naprawdę są ważne. To zresztą stała linia opozycji: wzbudzić emocje, jakiekolwiek, które zablokują spokojną rozmowę o jakości rządów, odciągną Polaków od porównania poziomu życia, stanu kraju, pozycji międzynarodowej Polski.
Te emocje mają też ułatwić powrót do władzy tych, którzy wyznają program pana Bogusława Grabowskiego: wyprzedaży wszystkiego, cięć wydatkowych do kości, kolejnej terapii szokowej, nowej fali represji ekonomicznych wobec Polaków - by zbiednieli znowu i politycznie za bardzo Berlinowi nie podskakiwali. Potrzeby takiej nie ma ale stoi za tym wielki interes.
Dlatego nasze grubaski są dla Nitrasa i spółki obrzydliwe. Lecz ich grubaski są dla niego piękne w swojej wyjątkowości. Nasze utuczyły się przez dostęp do koryta. Ich utuczyły się z zapewne z tefałenowskiej czy europejskiej biedy.
Generalnie mamy się akceptować takimi jakimi jesteśmy, no chyba, że jesteśmy ze Zjednoczonej Prawicy. Wtedy jesteśmy generalnie nieakceptowalni.
Z okładki pewnego prasowego dodatku telewizyjnego spogląda na nas w tym tygodniu gwiazda komercyjnej stacji, która ze swojej wyższej niż średnia wagi uczyniła wielki atut. Ona jest piękna. Ona jest wyjątkowa. Nie spodziewam się jednak, że pani zabierze głos w obronie wyjątkowości innych. Posłuszny Terlikowski się nie oburzy. Rzecznik Praw Obywatelskich sprawy nie zauważy. Autorytety psychologiczne będą zajęte czymś innym.
Oczywiście, wszystkich namawiam do unikania jedzenia chemicznych świństw, zdrowego stylu życia, sportu - tu możliwości jest wiele. Otyłość staje się niestety chorobą cywilizacyjną, także wśród dzieci. Przydałaby się poważna rozmowa na ten temat. Chamstwo Nitrasa ją niestety oddala.
Inna sprawa, że niestety czasami ma przyczyny trudne do wyeliminowania, powiązana jest z innymi chorobami, czasem ze skutkami Covid 19. Dlatego nie mając wiedzy o poszczególnych sytuacjach lepiej unikać ocen, które mogą być dla innych bolesne.
A przede wszystkim warto rozumieć cel słów Nitrasa: to nakręcanie emocji, które pozwolą znowu oszukać Polaków. Jeśli im się uda, przymusowa terapia odchudzająca czeka wszystkich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/635895-nasze-grubaski-sa-lepsze-niz-wasze-grubaski