Stolica Ukrainy miała zostać wzięta przez Putina w trzy dni. Mimo, że zmobilizował wszystkie siły militarne i propagandowe, przez rok nie zdołał zrealizować ani jednego strategicznego celu. Ukraina bohatersko walczy, a ten koszmarny rok ogromnie wiele ujawnił. Ta wojna nie tylko zweryfikowała kto jest kim, ale sprawiła, że ukonstytuował się nowy układ sił, w którym Polska odgrywa wyjątkową rolę.
To Polska jest najbliżej Ukrainy – nie tylko terytorialnie. To prezydent Andrzej Duda spędził ostatnie chwile przed wybuchem wojny z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i to on wziął na siebie misję uświadamiania światu skali zagrożenia, konieczności wsparcia Ukrainy oraz jednoznacznej izolacji Rosji. Od samego początku powtarzał: Nic o Ukrainie bez Ukrainy. To prezydent Duda był pierwszym, który rozpoczął błyskawiczną ofensywę dyplomatyczną tuż po wybuchu wojny. Nie wszyscy rozumieli grozę sytuacji. Doskonale pamiętamy nastroje sprzed roku. Część polityków sądziła, że sytuację można przeczekać, że nieopłacalne jest formułowanie jednoznacznego stanowiska potępiającego Rosję. Niechętnie zrywano stosunki z państwem, z którym kraje zachodu były ściśle połączone gospodarczo, biznesowo czy wręcz politycznie. Można wyobrazić sobie, jak przebiegłaby ta wojna, gdyby nie było silnego partnerstwa Polski, która nie dała się podporządkować niemieckiej i francuskiej idei szybkiego powrotu do „business as usual”. Wystarczy przypomnieć sobie pierwszą agresję Rosji na Ukrainę w 2014 roku i to, jak świat – w tym Polska – zareagował na aneksję Krymu. Putin był przekonany, że teraz będzie podobnie. Szedł na Kijów z pewnością wygranej. Bohaterstwo Ukraińców okazało się przeogromne. Walczą do dziś. Ale mają wsparcie, jakiego nie mieli w 2014. Nieustępliwość prezydenta Andrzeja Dudy i polskiego rządu sprawiły, że już na początku wojny państwa Zachodu musiały powstrzymać swoją naturalną chęć odsunięcia od siebie problemu krótkim stwierdzeniem: „to nie nasza wojna”.
Polska cały czas powtarza, że Ukraina walczy o swoją niepodległość, ale i o naszą wolność, o pokój naszej części Europy i stabilizację świata. Stany Zjednoczone, pomimo początkowego wstrzymania, bardzo szybko zrozumiały o co toczy się europejska gra i kto wychodzi w niej na prowadzenie. Polska stała się z czasem największym sojusznikiem i partnerem. Wszystkim, którzy próbowali takie twierdzenia zagłuszyć, prezydent Biden potwierdził to dobitnie kilka dni temu. Pomijając ostentacyjnie Niemcy i Francję, przyleciał do Warszawy ze swoim silnym przesłaniem wsparcia Ukrainy. Wsparciem tym większym, że poprzedzonym wizytą w Kijowie. Amerykański prezydent spacerujący z prezydentem Ukrainy po Kijowie po rocznych, nieudolnych wojennych próbach podbicia tak słabego rzekomo kraju, to potężny policzek dla Putina. Ukraińskie wojsko walczy. Armia otrzymuje wsparcie z całego świata, a Wołodymyr Zełenski z całą stanowczością podkreśla, że walczy o niepodległość całego kraju i nie odpuści zaanektowanego dekadę temu Krymu.
Żaden kraj nie dał Ukrainie takiego wsparcia, jak Polska – piszą światowe media, mówią światowi przywódcy. Przyjęliśmy miliony uchodźców uciekających przed bombardowaniami i okrucieństwem rosyjskich żołnierzy. Przyjmowaliśmy ich do naszych domów, nieśliśmy pomoc charytatywną, materialną, ale i militarną. Polska przekazała Ukrainie sprzęt wojskowy o wartości 2,2 mld euro! Wśród przekazanego sprzętu znalazły się m.in. czołgi T-72, armatohaubice Krab, karabinki Grot, wyrzutnie przeciwlotnicze oraz amunicja. Najważniejsza była jednak ofensywa dyplomatyczna. Polska stała się rzecznikiem Ukrainy na Zachodzie i wzięła na siebie ciężar przekonywania go do zdecydowanego wsparcia oraz stworzenia wspólnego frontu, mającego osłabić Rosję. Prezydent Andrzej Duda po raz kolejny podkreślił to podczas wizyty Joe Bidena w Warszawie.
Wzywam wszystkich przywódców państw europejskich, Sojuszu Północnoatlantyckiego do solidarności z Ukrainą, do wspierania Ukrainy cały czas, do przesyłania na Ukrainę wsparcia militarnego, by obrońcy Ukrainy mieli czym walczyć. Nie wahajcie się! Nie bójcie się! Nie ma już miejsca na business as usual z Rosją. Tam, gdzie leje się krew, tam uczciwy człowiek nie robi interesów. Tam trzeba to za wszelką cenę zatrzymać. Dziś może to zostać zatrzymane tylko nowoczesnym uzbrojeniem, bo tego Ukraina potrzebuje
— apelował prezydent Rzeczypospolitej.
Czy świat zaczął wreszcie widzieć Rosję taką, jaką jest? Chciałoby się odpowiedzieć twierdząco. Ale przecież nawet w chwili największego bestialstwa dokonywanego przez sołdatów Putina na ukraińskich kobietach i dzieciach, „oświecony” Zachód dyskutował o wielkiej niesprawiedliwości, jaka spotyka rosyjski naród – naród Czajkowskiego i Puszkina. Niemcy w swojej aberracji poszli tak daleko, że do udziału w koncercie na rzecz Ukrainy, zaprosili rosyjskich artystów. Zresztą w niektórych krajach do dziś organizowane są wiece wsparcia Rosji. Widać jednak, że optyka liderów politycznych uległa nieco zmianie i to Polska ma w tym procesie swój udział. W rocznicę bestialskiej napaści Rosji, w 366. dniu barbarzyńskiej wojny, cały wolny, demokratyczny świat powinien ostatecznie i jednoznacznie odciąć się od zbrodniczego kraju. Bez sentymentów, literackich ucieczek i bałamutnych odniesień kulturowych. To barbarzyńskie państwo od wieków ma na swoim sumieniu bestialskie mordy i ludobójstwa, a reżimowa mentalność nie ulega ucywilizowaniu pomimo pokoleniowych zmian. Rosja musi zostać wyizolowana ze świata. Ta wojna musi zakończyć się jej całkowitą klęską i zwycięstwem Ukrainy. Oby cały świat zrozumiał, że nie ma miejsca na dialog z barbarzyńcą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/635826-co-po-roku-wojny-mocniejsza-ukraina-i-nowy-uklad-sil