” Platforma liczyła na powtórzenie sytuacji, gdy przyjeżdżały do Polski różne osobistości z UE, które z opozycją rzeczywiście się spotykały, mimo iż celem ich przyjazdu była rozmowa z polskim rządem. A jednak nic takiego nie miało miejsca, okazało się, że co innego Unia Europejska, a co innego - Stany Zjednoczone” - mówi portalowi wPolityce.pl socjolog z PAN prof. Henryk Domański.
Rząd, opozycja i wizyta Bidena
Wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena w Polsce, w ważnym historycznie momencie, niewątpliwie podniosła prestiż Polski, choć obie główne opcje polityczne w naszym kraju próbują rozegrać tę sprawę po swojemu.
„Próba wymuszenia interpretacji”
Dlaczego jednym z głównych tematów związanych z wizytą amerykańskiego przywódcy w pewnym momencie stało się to, z kim i jak długo rozmawiał prezydent Biden, z kim zrobił sobie zdjęcie i kto próbuje te „spotkania” opozycji z przywódcą USA zdyskredytować? Te i inne pytania dotyczące wizyty Joe Bidena w Polsce zadaliśmy prof. Henrykowi Domańskiemu.
Taka strategia, bycie „chcianym” obok kogoś ważnego - a ważną osobą jest na pewno prezydent Stanów Zjednoczonych, podnosi również status, pozycję polityczną tego, kto jest w pobliżu. Jeżeli prezydent Biden podaje takiej osobie rękę, wita się z nią, rozmawia, a im dłużej rozmawia, tym wyższe ma być uznanie
— podkreśla socjolog.
Tak przynajmniej zakłada Platforma Obywatelska i tak według niej powinno być to odbierane. I z tego względu taka strategia pozyskiwania sobie uznania jest całkiem racjonalna i wszystkie partie polityczne - ale przecież dotyczy to nawet nie tylko polityki, lecz także życia takiego codziennego - jeśli znajdują się w obecności kogoś ważnego, to wykorzystują to do podniesienia własnego statusu
— dodaje.
Dziwiłbym się więc, gdyby Platforma nie próbowała tego wykorzystać. I faktycznie, wykorzystała, ale problem polega na tym, że nie wyczuła właściwych proporcji. Jeśli bowiem robimy coś takiego na siłę, to zawsze zadziała to w przeciwnym kierunku
— ocenia.
Z komentarzy, które nastąpiły po tych uściskach dłoni między prezydentem USA a Donaldem Tuskiem, Tomaszem Grodzkim i Rafałem Trzaskowskim wynika natomiast, że opozycja na siłę próbuje przekonać opinię publiczną, że prezydent Biden musi rzeczywiście bardzo wysoko cenić opozycję, skoro się z nią spotyka
— podkreśla prof. Domański.
Było to o tyle nieskuteczne, że w moim przekonaniu robiły wrażenie próby wymuszenia takiej interpretacji. To nie jest autentyczne, to takie jakby „podczepianie się” pod coś, co nie pasuje do okoliczności
— mówi socjolog.
Bo wszyscy przecież wiedzieli, że prezydent Biden przyjeżdża do Polski, aby skontaktować się z rządem, prezydentem, wziąć udział w szczycie Bukaresztańskiej Dziewiątki, ale nie po to, aby spotykać się z opozycją
— zaznacza rozmówca wPolityce.pl.
„Co innego UE, co innego - Stany Zjednoczone”
Czy opozycji przysłużyła się atmosfera, którą tworzyła wokół wizyty prezydenta Bidena? Z komentarzy wynika, że bywa z tym różnie. A na ile i w jaki sposób przyjazd przywódcy Stanów Zjednoczonych przysłużył się opcji rządzącej?
Na plus rządu, prezydenta i Prawa i Sprawiedliwości działa fakt, że prezydent Biden przyjechał do Warszawy, odbył tutaj rozmowy, wygłosił przemówienie, a w świat poszło, że Polska jest swego rodzaju „pasem transmisyjnym” jeśli chodzi o kontakty z Ukrainą. Choć wizyta prezydenta Bidena w Kijowie była najważniejsza, to na drugiej pozycji była właśnie jego obecność w Warszawie. A tam Bidena przyjmował polski rząd i ta informacja poszła w świat i cała wizyta polegała w gruncie rzeczy na kontaktowaniu się z polskim rządem. A to podnosi notowania władz RP
— ocenia prof. Domański.
Prezydent Biden, który jest w gruncie rzeczy reprezentantem Partii Demokratycznej, i o którym wiadomo, że w wyborach prezydenckich w USA nie był popierany przez obóz Zjednoczonej Prawicy, mimo to potraktował rząd i prezydenta jako stronę przyjmującą. Było to wizytowanie polskiego rządu i podniosło to notowania PiS-u. Właściwie na całym świecie prezydent Stanów Zjednoczonych odbierany jest jako przedstawiciel najważniejszego z państw, więc jego obecność w danym kraju podnosi status polityczny tego kraju
— dodaje.
Na pewno zyskał na tym polski rząd, zostanie to utrwalone w świadomości, bo sądzę, że w ciągu najbliższych miesięcy ludzie o tym nie zapomną
— podkreśla.
Jeżeli chodzi o PO, to Platforma liczyła na powtórzenie sytuacji, gdy przyjeżdżały do Polski różne osobistości z UE, które z opozycją rzeczywiście się spotykały, mimo iż celem ich przyjazdu była rozmowa z polskim rządem. A jednak nic takiego nie miało miejsca, okazało się, że co innego Unia Europejska, a co innego - Stany Zjednoczone
— wskazuje profesor.
„Flanka wschodnia NATO stała się centrum wszechświata”
Czy możemy dziś powiedzieć, że relacje polsko-amerykańskie są bliższe niż kiedykolwiek? Paradoksalnie - bliższe nawet niż za czasów prezydentury Donalda Trumpa?
To dość zadziwiające, ale prezydent Stanów Zjednoczonych, niezależnie od tego, czy jest Demokratą czy Republikaninem, zawsze ma podejście pragmatyczne. Dla niego najważniejsze jest to, kto rządzi w tej chwili w Polsce, która w tej chwili jest tym przystankiem na drodze walki Ukrainy z Rosją, a dla Stanów Zjednoczonych flanka wschodnia NATO stała się dziś centrum świata. To centrum przesunęło się z Pacyfiku do Europy Środkowo-Wschodniej, a w tym punkcie geopolitycznym najważniejszą rolę odgrywa Polska i kluczowe jest jednak to, kto rządzi, a nie kto jest w opozycji
— mówi socjolog.
CZYTAJ TAKŻE:
Not. JJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/635660-biden-i-opozycja-domanski-po-nie-wyczula-proporcji