„Nazywanie tego spotkaniem, rozmową, robienie z tego wielkiego wydarzenia jest dziecinadą, próbą ogrzania się w świetle kogoś ważnego, ponieważ na prawdziwe spotkanie czy rozmowę z tą osobą nie możemy liczyć” – mówi portalowi wPolityce.pl Zbigniew Lazar, ekspert ds. komunikacji Zbigniew Lazar.
Zdjęcie z prezydentem Bidenem
Krótko po zakończeniu wystąpienia prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena w Arkadach Kubickiego w Warszawie media społecznościowe obiegły szumne zapowiedzi, że amerykański przywódca spotkał się z politykami opozycji: liderem PO Donaldem Tuskiem, prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim oraz marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim. Dwaj z trzech wymienionych polityków opublikowali na Twitterze zdjęcia z prezydentem USA, jeden z nich napisał na Twitterze, co miał usłyszeć od Bidena, a portal wPolityce.pl ustalił, że rozmowy trwały maksymalnie 30 sekund. Poseł KO Sławomir Nitras mówił o kilkuminutowych rozmowach, zaś wiceszef MSZ Paweł Jabłoński – że Tusk, Grodzki i Trzaskowski po prostu ustawili się w kolejce jak wiele innych osób, które chciały przywitać się i zrobić sobie zdjęcie z prezydentem Bidenem.
CZYTAJ TAKŻE:
„Próba ogrzania się w świetle kogoś ważnego”
Fotografie polityków opozycji z amerykańskim przywódcą nadal budzą silne emocje. Jak ocenić postawę opozycji i czy mamy do czynienia z próbą przypisania całej sytuacji większego znaczenia niż w rzeczywistości? Te pytania zadajemy Zbigniewowi Lazarowi, ekspertowi ds. komunikacji.
Bije z tego desperacja. To tak jak bardzo często różnego rodzaju lobbyści kiedyś próbowali posługiwać się zdjęciem np. z królową Elżbietą II na jakimś przyjęciu. Ktoś podszedł do królowej, zrobił sobie z nią zdjęcie, a później mówił, że miał z nią spotkanie
— ocenia nasz rozmówca.
Można taką sytuację porównać do zrobienia sobie zdjęcia na „ściance” z ulubionym aktorem, piosenkarzem. Nazywanie tego spotkaniem, rozmową, robienie z tego wielkiego wydarzenia jest dziecinadą, próbą ogrzania się w świetle kogoś ważnego, ponieważ na prawdziwe spotkanie czy rozmowę z tą osobą nie możemy liczyć
— dodaje.
Ekspert wskazuje, że kiedyś od ważnych i sławnych osób zdobywało się autografy, które współcześnie zostały zastąpione przez selfie.
To, co robi tych trzech panów z opozycji: Tusk, Grodzki czy Trzaskowski, to jak kiedyś zdobywanie autografu od kogoś ważnego
— wskazał Lazar.
CZYTAJ TAKŻE: Wiceszef MSZ miażdży narrację opozycji o rozmowach z Bidenem. „Byłem tam. Miałem możliwość obserwowania tego”
„Plankton przyczepił się do statku i krzyczy: ‘płyniemy’”
Czy tego rodzaju zachowania polityków opozycji nie obniżają rangi całej wizyty prezydenta USA lub nie odwracają uwagi od jego istoty?
Tu znów nasuwa się porównanie z ludźmi, którzy 20-30 lat temu wykorzystywali zdjęcie z królową Elżbietą II, żeby pokazać, że mają dojścia do dworu królewskiego: „i ja tam byłem, miód i wino piłem i się spotkałem”. Trochę jak plankton, który przyczepił się do statku i krzyczy „płyniemy!”
— mówi rozmówca wPolityce.pl.
A Biden, jak każda ważna osoba, fotografuje się z ludźmi, którzy przyszli, aby posłuchać jego wystąpienia, ściska dłoń i pyta: „Czy wszystko w porządku?”;”Tak”;”Świetnie. Cieszę się, że mógł pan przyjść, bardzo dziękuję. Następny, proszę”. I znów „następny”. Te osoby nie miały szans na spotkanie sensu stricto z prezydentem Bidenem, więc po prostu zaczepiły go, żeby zrobić sobie „selfika”
— ocenia.
Politycy opozycji próbują jednak kreować się na „obytych w świecie”, zręcznych dyplomatycznie etc. Czy takie zachowanie odpowiada tej kreacji?
Nawet z punktu widzenia wizerunkowego nie było tak, że prezydent Biden obejmował ramieniem marszałka czy przewodniczącego Tuska lub że stali przodem do kamery. Nie, większość dostępnych zdjęć była zrobiona „bokiem”, czyli widać, że to odbyło się na zasadzie „Hello”;”Hello”;”Goodbye”;”Goodbye” i „następny”
— odpowiada Zbigniew Lazar.
A że teraz cała machina propagandowa totalnej opozycji będzie próbowała zrobić z tych kilkudziesięciu sekund spotkania wagi państwowej, jest z jednej strony typowe, z drugiej – żałosne, coś, czego dorosły człowiek wstydziłby się zrobić. Trochę na zasadzie: „To jestem ja, a to Pamela Anderson”, „To jestem ja, a to Robert Lewandowski”; „To ja, a to prezydent Joe Biden”. W ten sposób postępują raczej dzieci, chwaląc się zdjęciem ze swoim sportowym idolem
— podsumowuje.
CZYTAJ TAKŻE:
Not. JJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/635650-opozycji-spotkania-z-bidenem-lazar-desperacjadziecinada