Cyrkowe przedstawienie odgrywane przez polityków opozycji wokół rzekomych rozmów i spotkań z prezydentem Joe Bidenem, na bieżąco relacjonowane przez portal wPolityce.pl, wymaga kilku słów komentarza.
Gdy przedrzemy się przez sceniczne kotary i dymy, zobaczymy za kulisami realną panikę. Fakty bowiem są brutalne: amerykański prezydent potraktował liderów opozycji jako jednych z wielu przedstawicieli polskich elit (często niestety). Dostali uścisk dłoni w tłumie lub „na ściance”, kilkadziesiąt sekund, kilka kurtuazyjnych słów, czasami zdjęcie. Wypełnił się tu normalny rytuał wizyty prezydenta ważnego państwa w zaprzyjaźnionym kraju demokratycznym, u ważnego sojusznika wojskowego.
Nie dostali natomiast tego, na czym zależało im najbardziej: sygnału, że Polska jest krajem wymagającym specjalnego traktowania, z jakimiś problemami z demokracją, z jakąś „opozycją demokratyczną” wymagającą szczególnej uwagi. W to przecież grają od 2015 roku. Dlatego wyciskali takim wysiłkiem różne „zaniepokojenia departamentu stanu”, zorganizowali sankcje, które Bruksela nałożyła na Polskę pod kłamliwymi zarzutami i dlatego utrzymują je pomimo iż staliśmy się krajem frontowym.
Sygnał wyszedł odwrotny: wspaniały sojusznik, piękny naród, silna demokracja i skuteczni prezydent, rząd.
Celem opozycji było więc zepsucie jednoznacznego obrazu jaki niosła wizyta prezydenta USA. Podtrzymane jednoznacznie gwarancje bezpieczeństwa dla naszego kraju, podziękowanie dla polskich władz, uznanie dla Polaków, wyniesienie Polski na nową polityczną orbitę jako lidera formatu europejskiego miało zostać doprawione zastrzeżeniem, że z demokracją jednak jest jakiś kłopot. Nic takiego nie padło w przemówieniu, niczego takiego nie zasugerowano później.
Decyzja była świadoma i została podjęta najpewniej w Białym Domu, bo jaką polityczną rolę próbują odgrywać u nas niektórzy amerykańscy dyplomaci, też jest jasne. Oczywiście, nie jest tak, że to wszystko bezkosztowe, o czym świadczy sprawa koncesji dla TVN. Tu państwo polskie pod presją zgodziło się, w mojej ocenie, na bardzo wątpliwą prawnie sytuację. Ale może rację mają ci, którzy mówią, że bez tego nie byłoby ani kontraktów zbrojeniowych ani tej wizyty.
Klęska zaliczona przez opozycję jest więc oczywista i łatwa do dostrzeżenia przez każdego w miarę ogarniętego obserwatora. Nawet „ich” lewicowy amerykański prezydent nie kupił narracji o zagrożonej demokracji i nie uznał ich za coś więcej niż normalnych polityków, aktualnie bez większego znaczenia. Może to zwiastować ważny przełom w podejściu do rządów Zjednoczonej Prawicy, które - jak widzi dziś cały świat - miały słuszną diagnozę sytuacji i które skutecznie działają na rzecz pokoju i obrony wartości cywilizacji zachodniej.
Na cyrkowe próby fałszowania obrazu poprzez opowieści o rzekomych spotkaniach i rzekomych słowach, które miały na nich paść, trzeba patrzeć z tej właśnie perspektywy. Taką rolę odwracacza uwagi od klęski pełni także wyjmowanie z kontekstu wypowiedzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Coś się zmienia i oni to wyczuwają.
CZYTAJ WIĘCEJ O TYM: Nagranie z prezesem PiS. „Politycy opozycji cynicznie wykorzystują ordynarne kłamstwo. Działania korzystne dla nieprzyjaciół RP”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/635643-biden-nie-kupil-narracji-opozycji-to-duza-jej-kleska