Z jednej strony politycy Zachodu atakują Rosję, domagając się kolejnych sankcji, z drugiej - dopuszczają wyjątki od tych sankcji. Dla niektórych z nich sankcje wobec Rosji są rodzajem teatru; gorzej, że Moskwa o tym wie - ocenił w rozmowie z PAP szef delegacji ds. stosunków UE-Rosja w PE, europoseł Ryszard Czarnecki (PiS).
Obecnie w Brukseli negocjowany jest 10. pakiet sankcji wobec Rosji. Jego przyjęcie wymaga jednomyślności 27 państw członkowskich.
Każdy kolejny pakiet sankcji UE wobec Rosji będzie coraz trudnej przyjąć, każdy kolejny będzie dłużej negocjowany i może być skromniejszy, niż poprzedni. Widzimy, co obecnie dzieje się z negocjowanym 10. pakietem, który szefowa KE Ursula von der Leyen zapowiedziała już na początku stycznia. Rosja będzie grała na pewne zmęczenie Unii Europejskiej. Zachód dochodzi do pewnego limitu swoich możliwości polityczno-sankcyjnych
— powiedział Czarnecki.
Grzech pierworodny sankcji UE
W obecnie negocjowanym pakiecie UE nie udało się wyeliminować grzechu pierworodnego sankcji w postaci derogacji, czyli wyjątku od reguł sankcyjnych. Swego czasu Belgia oświadczyła, że zaakceptuje sankcje tylko i wyłącznie, jeśli zostanie z nich wyłączony eksport diamentów. Tym razem podobnie, mimo że jest wiele państw UE, które chcą zakazu eksportu diamentów, nie udało się tego zrobić. To, co w wymiarze gospodarczym jest ważne, to brak sankcji dotyczących rosyjskiej energii nuklearnej. Niedawno byłem w Luksemburgu w siedzibie Trybunału Obrachunkowego i rozmawialiśmy o badawczych inicjatywach nuklearnych, w których Rosja cały uczestniczy. Z jedne strony UE nakłada na Rosję sankcje, z drugie - współpracuje z nią przy projektach atomowych. To paradoksalne
— dodał.
Jak wskazał, z jednej strony politycy Zachodu atakują Rosję, domagając się kolejnych sankcji, z drugiej - dopuszczają derogacje, czyli wyjątki od tych sankcji.
To pokazuje jednak, że dla niektórych z nich sankcje wobec Rosji są rodzajem teatru. Gorzej, że Moskwa o tym wie i będzie grała na zmęczenie Zachodu
— podsumował.
Stały Przedstawiciel Polski przy Unii Europejskiej Andrzej Sadoś we wtorek przekazał dziennikarzom w Brukseli, że w sprawie przyjęcia przez UE 10. Pakietu sankcji wobec Rosji są postępy, ale nadal nie ma porozumienia.
Rozmowy mają być kontynuowane w środę w Brukseli.
Liczymy na to, że będzie możliwe znalezienie wspólnego mianownika
— powiedział ambasador Polski przy Unii.
Komisja Europejska chce, aby pakiet został przyjęty przed pierwszą rocznicą najazdu zbrojnego Rosji na Ukrainę, która przypada 24 lutego.
Czego oczekuje Polska?
Część krajów, w tym Polska i państwa bałtyckie, oczekuje wzmocnienia projektu KE i sprzeciwia się wyłączeniom od sankcji.
Chcielibyśmy widzieć tam konkretne zapisy - żeby ten pakiet rzeczywiście był pakietem mocno uderzającym w rosyjskie finanse i w rosyjskich zbrodniarzy wojennych, czy to w osoby zaangażowane w uprowadzenie ukraińskich dzieci
— powiedział Sadoś.
Polska domaga się m.in. objęcia sankcjami diamentów, kauczuku i energii nuklearnej. Jak powiedział Sadoś, w kwestii diamentów „jest pewien postęp”.
Pomimo, że KE zapowiedziała objecie sankcjami także Białorusi, w tej sprawie nie ma projektu ani porozumienia miedzy państwa członkowskimi.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/635408-czarnecki-dla-niektorych-politykow-zachodu-sankcje-to-teatr