Premier Szkocji Nicolas Sturgeon to kolejna skrajnie lewicowa, wręcz lewacka polityk, która w ostatnim czasie podaje się do dymisji. 7 lutego tekę premier Nowej Zelandii zdała 42-letnia Jacinda Ardern z Partii Pracy. Na stanowisku, co najmniej do czasu październikowych wyborów, zastąpił ją partyjny kolega, minister edukacji i spraw publicznych Chris Hipkins. Natomiast starsza o 10 lat Sturgeon będzie jeszcze przez jakiś czas zasiadać na fotelu premiera, póki Szkocka Partia Narodowa nie znajdzie dla niej następcy.
Obie panie to ulubienice postępowych elit, znane z wdrażania skrajnych lewicowych pomysłów. Specjalnością Szkotki było wręcz fanatyczne promowanie i narzucanie ideologii LGBT i wiele wskazuje na to, że właśnie z tego powodu po 8 latach rządów musi oddać władzę. Forsowanych i realizowanych przez nią pomysłów nie byli w stanie zaakceptować nawet najbardziej progresywni Brytyjczycy. To właśnie brytyjska Izba Gmin, a wcześniej premier Sunak zablokowali uchwalone przez szkocki parlament nowe prawo o identyfikacji płciowej.
W największym skrócie sprowadzało się ono do tego, iż każda osoba powyżej 16-ego roku życia w dowolnej chwili zwykłym oświadczeniem woli może „zmienić” płeć. Nie trzeba żadnych badań dysforii płciowej, zabiegów, operacji, procedur medycznych, obowiązkowego czasu oczekiwania na podjęcie ostatecznej decyzji. Ot tak oświadcza się: nie jestem już Nicola, tylko Richard, a może nawet Sean Connery i odpowiednie papiery homologacji płciowej się dostaje.
Już poprzednie bardzo liberalne prawo, które przewidywało m.in., że dziecko bez zgody rodziców może w publicznych placówkach zdrowia „zmienić” płeć, wywoływało wiele protestów. Co rusz wybuchały też skandale, gdy okazywało się, ze np. przestępcy byli osadzani w celi z kobietami. Jedna z najgłośniejszych spraw dotyczyła podwójnego gwałciciela Adama Grahama, który w trakcie procesu zmienił się w panią Islę Bryson i został wsadzony do więzienia dla kobiet. Tego było już za wiele. To właśnie ten skandal ostatecznie przesądził o tym, że Sturgeon musiała złożyć rezygnację. W Szkocji wstrzymano też rutynowe już transfery do kobiecych więzień przestępców opowiadających, że są panienkami. Okazało się, że szkocki postęp jest jak na razie zbyt mało postępowy. Publiczność uznawała, że mężczyzna złodziej może pod celą z paniami siedzieć, ale gwałciciel już nie. To, gdyby posługiwać się lewackimi standardami jawna dyskryminacja gwałcicieli.
Przy okazji okazało się, że skazany na dożywocie morderca Daniel Eastwood identyfikuje się jako mała dziewczynka Sophie, więc strażnicy zgodnie z zaleceniem więziennego psychologa przynoszą mu smoczki i pieluszki, a z celi wyprowadzają trzymając za rączkę. Groteskową historię opisały media, ale Szkocka Służba Więzienna (SPS) milczy twierdząc, że nie może udzielać informacji na temat poszczególnych więźniów. W schronisku dla kobiet i dzieci znaleziono ukrywającego się, podającego się za kobietę Katie Dolatowski pedofila, który próbował zgwałcić 10-letnią dziewczynkę.
Sama Sturgeon okazała się bezradna wobec nierozwiązywalnych problemów, które kreuje patologiczna ideologia LGBT. Szkocka premier nie była bowiem w stanie odpowiedzieć na proste pytanie, które jej publicznie zadano: czy gwałciciel Adam Graham aka Isla Bryson jest kobietą, czy nie. Odpowiedź że jest - zgodna z bredniami ideologii LGBT, oznacza osadzenie wyposażonego we wszystkie męskie atrybuty gwałciciela, seksualnego drapieżnika w środowisku, w którym poluje. Nawet jego żona w rozmowie z „Daily Mail” powiedziała, że Graham gwałcić nie przestanie. Powiedzenie, że kobietą nie jest, oznacza oczywiście zaprzeczenie ideologii LGBT, a dla szkockich władz zarzucenie od lat narzucanej polityki i przeforsowanej właśnie ustawy o uznawaniu płci.
Jedna sprawa to narażanie kobiet, prowokowanie kolejnych gwałtów, a druga to odzieranie osadzonych z godności, z ich prawa do dyskrecji, poczucia bezpieczeństwa. To że dokonały one przestępstwa nie znaczy, że nie zasługują na minimum intymności w celi, pod natryskami w ubikacjach. Problem nie dotyczy jednak rzadkich przypadków w wyizolowanych miejscach jak więzienia, ale jest już wszechobecny. Szkotki nie mają swych stref komfortu, bezpiecznych, zapewniających dyskrecję miejsc na pływalniach, w łaźniach, szatniach i przebieralniach szkół, obiektów sportowych etc. Nawet w szpitalach gdzie dla chorych tak ważny jest jest komfort psychiczny. W jednej ze szkół odnotowano u uczennic przypadki nerwicy na tle korzystania z szatni i łazienek, do których mogli wchodzić chłopcy mieniący się dziewczynkami.
Jedną z najbardziej znienawidzonych przez maniaków postępu LGBT i atakowanych osób stała się najsłynniejsza mieszkanka Szkocji - Edynburga, autorka serii powieści o Harrym Potterze. J. K. Rowling ośmieliła się podważać dogmaty ideologii LGBT i twierdzić, że tylko kobiety mogą zachodzić w ciążę i urodzić dziecko. Pisarka stała się niemal osobistym wrogiem premier Sturgeon. Przeciwko obłąkańczej polityce transgenederowej protestowały środowiska feministyczne zarówno prawicowe, jak i lewicowe twierdząc, że szkocki rząd niszczy prawa kobiet. Na próżno. Postęp w Szkocji parł do tej pory niepowstrzymanie. Być może coś się jednak zmieniło i postęp szaleństwa zostanie zahamowany. Według dziennika „The Telegraph” Szkocka Partia Narodowa chce po cichu wycofać się z ustawy o ustalaniu płci. Faworytką do zastąpienia Sturgeon ma być przeciwniczka nowych płciowych regulacji, konserwatywna - oczywiście według szkockich standardów - Kate Forbes.
Po 8 latach rządów Sturgeon i lewicowej Szkockiej Partii Narodowej doszło też do kumulacji kłopotów gospodarczych i społecznych. Szkocja dzięki eksploatacji ogromnych złóż ropy i gazu na Morzu Północnym jest obok Londynu i południowo-wschodniej Anglii, najbogatszym regionem Wielkiej Brytanii. Jednocześnie notuje jedne z najwyższych wskaźników ubóstwa. Bogactwo jest transferowane i nie służy Szkotom. Najlepiej te paradoksy ilustrują szaleństwa polityki klimatycznej. W krainie siedzącej na pokładach paliw od 2025 roku nie będzie można w domach montować instalacji gazowych, a samochody na silniki spalinowe maja być zakazane od 2030 roku. Na dodatek Szkocja i jej wybrzeże oszpecane są stawianymi farmami wiatraków. To jeden z powodów „prywatnej” wojny premier Sturgeon z byłym prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem, którego matka była Szkotką. Szpetna maszyneria zagraża urodzie jego pól golfowych w Turnberry na zachodnim wybrzeżu i na wschodnim w Aberdeenshire.
Na skraju katastrofy są publiczna służba zdrowia (NHS) i pogrążona w permanentnych strajkach nauczycieli edukacja. Szkocja to też najbardziej „naćpany kraj Europy”. Z powodu przedawkowania w liczącej 5,5 miliona mieszkańców Szkocji umiera rocznie tyle samo osób, co w Niemczech. Liczba zarejestrowanych narkomanów jest 4 razy wyższa niż w Anglii i Walii. Szacuje się, że blisko 2 proc. populacji używa twardych narkotyków.
Kolejna wręcz schizofreniczna sprzeczność dotyczy Brexitu i niepodległości. Sturgeon z maniakalnym uporem, próbując łamać prawo, dąży do przeprowadzenia w Szkocji kolejnego referendum niepodległościowego i oderwania jej od Wielkiej Brytanii. Wszystko po to by wprowadzić ją z powrotem do Unii Europejskiej i podporządkować Brukseli. Podejrzewa się, że Sturgeon prowadzi nawet potajemne rozmowy z eurokratami i już zobowiązała się do wprowadzenia euro. To póki co pogłoski, ale nie ulega wątpliwości, że premier i jej Szkocka Partia Narodowa to najbardziej prounijne siły w Wielkiej Brytanii.
Szkocja to znakomity przykład klęski do jakiej prowadzą lewicowe, postępowe rządy. Immanentną cechą lewicy jest skłonność do totalitarnych porządków, narzucanie władztwa państwa, partii na wszystkie aspekty życia, więc nie ma właściwie obszaru, który by nie ucierpiał. W Szkocji też doskonale widać do czego prowadzi maniakalne narzucanie dwóch największych szaleństw współczesności - ideologii LGBT i klimatyzmu.
— Nowa Zelandia - pilotażowy kraj nowego ładu. Premier Ardern, pupilka Chin i światowych elit ustępuje
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/635054-zmiana-plci-i-zmiana-szefowej-rzadu