„Artur Dziambor został wyrzucony m.in. za to, że zaczął publicznie dywagować na temat pozytywów osób będących w takich partiach jak Nowoczesna, PO. Zaczął chwalić konkurencję, a my skądinąd już wiemy, że jeszcze przed wyrzuceniem Artura Dziambora Wolnościowcy chodzili po innych ugrupowaniach i dopytywali o możliwość startu z ich list. Oczywiście nie dostawali tam propozycji startu lub dostawali gorsze oferty niż mieli w Konfederacji” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Robert Winnicki, prezes Ruchu Narodowego, poseł Konfederacji.
wPolityce.pl: Czy pan jest w Konfederacji dyktatorem, który do spółki ze Sławomirem Mentzenem może z Konfederacji „odstrzelić” każdego? Tak na antenie Polsat News stwierdził usunięty z Konfederacji Artur Dziambor.
Robert Winnicki: Nie jestem dyktatorem, tylko jednym z liderów Konfederacji. Liderów, którym mógł być także Artur Dziambor, ale ze względu na brak realizmu i swoje przerośnięte ego tym liderem nie został i tyle.
Inny polityk Wolnościowców, Jakub Kulesza, powiedział, że teraz Konfederacja może się szykować do koalicji z PiS-em. Tak jest?
Koledzy nie byli usatysfakcjonowani kompromisowymi propozycjami w sprawie miejsc na listach wyborczych. Wszystko cokolwiek innego na ten temat mówią, jest po prostu dorabianiem historyjek do tego, że niektórzy z nich bali się skonfrontować w prawyborach, albo też nie chcieli przyjąć innych propozycji miejsc na listach wyborczych niż te, które np. Artur Dziambor miał w 2019 roku. Była propozycja, by bez prawyborów miał „jedynkę” w Szczecinie. Odrzucili kompromisy, nie chcieli negocjować, usztywnili swoje stanowisko. Po drugie zaczęli wyciągać dyskusje wewnętrzne na zewnątrz, upubliczniać, co jest bardzo dużym błędem. Po trzecie, zaczęli chodzić po innych partiach i dopytywać, czy by ich nie przyjęły na swoje listy. To już jest taka nielojalność, której w polityce nie wolno pominąć milczeniem.
Kiedy mieli zacząć dopytywać o tę możliwość startu z innych partii? Jeszcze przed wyrzuceniem Artura Dziambora z Konfederacji?
Tak. Artur Dziambor został wyrzucony m.in. za to, że zaczął publicznie dywagować na temat pozytywów osób będących w takich partiach jak Nowoczesna, PO. Zaczął chwalić konkurencję, a my skądinąd już wiemy, że jeszcze przed wyrzuceniem Artura Dziambora Wolnościowcy chodzili po innych ugrupowaniach i dopytywali o możliwość startu z ich list. Oczywiście nie dostawali tam propozycji startu lub dostawali gorsze oferty niż mieli w Konfederacji.
Artur Dziambor w tej sprawie odbija piłeczkę tak – zaznacza, że on po prostu mówił o możliwej współpracy z posłami opozycji, którzy mają poglądy wolnorynkowe. Natomiast gdy pan mówił o możliwości współpracy z PiS-em pod pewnymi warunkami, to już nie było problemem. Wskazywał na brak równego traktowania na tym przykładzie.
Gdybyśmy nie znali kontekstu, że Artur Dziambor zaczął chwalić polityków Nowoczesnej czy Polski 2050 w momencie, gdy jednocześnie Wolnościowcy rozmawiali z różnymi siłami politycznymi o tym, żeby startować z ich list w wyborach, to może i przyjąłbym to i tłumaczenie za dobrą monetę.
Wolnościowcy podkreślają, że była uchwała Rady Liderów Konfederacji mówiąca o tym, że posłowie mają gwarancję startu w przyszłych wyborach jako liderzy list z miejsc, w których dostali się do Sejmu. Ta umowa, zdaniem Wolnościowców, została złamana.
Była umowa, która obejmowała trzy siły polityczne – Ruch Narodowy, partię KORWiN i Konfederację Korony Polskiej. W pewnym momencie sił politycznych zrobiło się cztery, poprzez wyjście trzech posłów z partii KORWiN. W Konfederacji pojawiło się napięcie, które trwało kilka miesięcy. Trzeba było negocjować nowe warunki, jeśli chodzi o miejsca na listach wyborczych. Jako Ruch Narodowy zaczęliśmy jako trochę taki rozjemca negocjować z Mentzenem i Dziamborem. O ile uzyskaliśmy pewne ustępstwa ze strony Mentzena, o tyle nie uzyskaliśmy żadnych ustępstw ze strony Dziambora i jego kolegów. To jest cała historia, niestety jest bardzo prozaiczna.
A już tak abstrahując od całej tej sprawy – czy widzi pan możliwość współpracy Konfederacji z PiS-em po wyborach?
O jakichkolwiek koalicjach będziemy dyskutować po wyborach, a nie przed nimi. Naszym celem na jesień jest zdetronizować PiS, które w tej chwili okupuje w Polsce zupełnie niezasadnie prawą część sceny politycznej, będąc partią, która wprowadza wszystkie euroabsurdy w Polsce, będąc partią o socjalistycznym, etatystycznym programie gospodarczej, będąc partią, która żeruje na polskim konserwatyzmie i wartościach chrześcijańskich, a nie je realnie buduje. PiS jest naszym konkurentem w wyborach, a o koalicjach dyskutuje się po nich. Odrzucamy wizję Polski zarówno Kaczyńskiego, jak i Tuska. Nie chcemy siadać do stołu w „okrągłostołowcami”, tylko jako Konfederacja chcemy go przewrócić.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/634799-nasz-wywiad-winnicki-o-kulisach-konfliktu-w-konfederacji