„Mamy kryzys w Europie Środkowej. Celem NATO jest kolektywna obrona i ona działa. Fakty są takie, że ten region jest bezpieczny” - mówił w wywiadzie udzielonym Super Expressowi ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Mark Brzeziński. Amerykański dyplomata odniósł się także do planowanej wizyty Joe Bidena w Polsce i ocenił dotychczasowe wysiłki NATO w kontekście rosyjskiej inwazji na Ukrainie.
Wielkim wydarzeniem w świecie dyplomacji już na samym początku roku jest wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce, w przededniu rocznicy rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Przybycie Bidena w tak symbolicznym momencie jest sprawą niezwykle prestiżową dla Polski i całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej.
Wiekopomna wizyta
To historyczny moment. Jeszcze nigdy amerykański prezydent nie składał w Polsce oficjalnej wizyty dwa razy w ciągu jednego roku. To tylko pokazuje, na jaki poziom wzniosły się relacje amerykańsko-polskie, ta wyjątkowa przyjaźń między nami. Mamy do czynienia z ogromnym zaangażowaniem ze strony obu naszych krajów, a splot naszych interesów jest niebywale gęsty
— mówił Mark Brzeziński.
Bliskość naszych relacji wynika z kryzysu, z którym się mierzymy. Ale nie tylko on wpływa na stosunki amerykańsko-polskie. Na pewno nasza współpraca wojskowa jeszcze nigdy nie była taka bliska. W Polsce jest obecnie ponad 10 tys. amerykańskich żołnierzy, który stacjonują w różnych miejscach waszego kraju, by wspólnie z sojusznikami zapewnić bezpieczeństwo NATO. Polacy wykonali niewiarygodną pracę, by pomóc ukraińskim uchodźcom i wspierać Ukraińców, którzy zostali w swoim kraju
— dodał.
Brzeziński pod wrażeniem gospodarki
Nie umknął uwadze Brzezińskiego także sposób, w jaki radzi sobie polska gospodarka mimo wielkiego wyzwania, związanego z konfliktem u swych granic i napływem potężnej fali uchodźców z Ukrainy.
Polska gospodarka rozkwita, mimo że znajduje się tuż obok strefy wojennej. Amerykański biznes doskonale wie, że Polacy są bardzo pracowici, są lojalnymi współpracownikami i kolegami z pracy, i chce inwestować na polskim rynku. Widzimy, jak ta współpraca się rozwija i również to jest niezwykle ważnym wymiarem szczególnie bliskiej przyjaźni amerykańsko-polskiej
— komplementował naszą gospodarkę amerykański dyplomata.
Wyzwanie rzucone Putinowi
W tym samym czasie, gdy prezydent Biden będzie wygłaszał w Warszawie swoje przemówienie, Władimir Putin będzie przemawiał do deputowanych Rady Federacji Rosji. Takie porównanie może być wyzwaniem, rzuconym rosyjskiemu prezydentowi, wyraźnym sygnałem, że Stany Zjednoczone nie rezygnują ze swojej obecności w tym rejonie świata. Istotne są też według Brzezińskiego różnice charakterologiczne między tymi dwoma przywódcami.
Porównajmy obie osoby. Z jednej strony prezydent Biden, który utrzymał wielonarodową koalicję demokratyczną. Koalicję, która wspólnie dba o zbiorową obronę i troszczy się o to, by kryzys wokół Ukrainy się nie rozszerzał, wspierając najechany kraj i przepełniony bólem naród ukraiński. Miłość do ludzi i empatia, które charakteryzują Joe Bidena, są niezrównane. Można to było zobaczyć w marcu ubiegłego roku na ulicach Warszawy, na Stadionie Narodowym, gdzie spotykał się z ukraińskimi uchodźcami. Joe Biden jest prezydentem ludzi. No i jest Putin
— wskazywał.
Putin zaatakował Ukrainę. Czy zrobił to, by Szwecja i Finlandia wstąpiły do NATO? Zapewne nie. Czy zrobił to, by władze Polski i Stanów Zjednoczonych zacieśniły współpracę? Zapewne nie. Czy zrobił to, by Europa zaczęła znowu się zbroić i budować zdolności defensywne w sposób, którego nie widzieliśmy od czasów zimnej wojny?
— pytał retorycznie.
Amerykański ambasador ubolewał na tym, że według niego, szanse na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu na Ukrainie zostały przez Putina jednoznacznie storpedowane. Świadczy o tym brutalność i zapamiętałość sił rosyjskich, z jaką traktują ludność podbitych terenów i putinowski styl polityki, który można nazwać autokracją i dyktaturą.
Tragedią jest to, że jakiekolwiek szanse na rozwiązanie dyplomatyczne zostały zniweczone przez Putina, jego nieprzerwane ataki, niekończący się ostrzał wymierzony w najechanych Ukraińców. Trwają ataki na szpitale, na szkoły. Okrucieństwa, których dopuszczają się rosyjscy żołnierze w niektórych ukraińskich miastach, przypominają to, co działo się w czasie II wojny światowej. To haniebne
— mówił.
Ameryka doskonale rozumie, co jest na szali. A na szali jest wynik starcia między dyktaturami i autokracjami z jednej, a demokracjami z drugiej strony. Nie chcemy zostawić naszym dzieciom świata, w którym duże i silne państwa mogą znęcać się nad mniejszymi krajami. To jest istota sprawy. Nasze wsparcie dla Ukrainy przybierało różne formy w zależności od zmiany taktyki Rosji. (…) Będziemy wspierać Ukrainę tak długo, jak będzie trzeba. Jak to ujął sekretarz stanu Antony Blinken: jeśli Rosja przegra, wróci do swoich geopolitycznych granic. Jeśli Ukraina przegra wojnę, nie będzie Ukrainy
— przekonywał Brzeziński.
Lekcja do odrobienia
Zapytany przez redaktora „Super Expressu” o lekcję, jaką należy wyciągnąć z tych historycznych wydarzeń, Mark Brzeziński oświadczył, że głównym problemem jest odczytywanie intencji i zamiarów putinowskiej Rosji względem jej sąsiadów. Należy wszelkimi sposobami wspierać Ukrainę w jej bohaterskiej walce i planować współpracę przy odbudowie kraju.
Błędnie odczytaliśmy zamiary Putina i jego stosunek do sąsiadów. Rosja miałaby się znacznie lepiej, gdyby jej sąsiedzi mniej się jej bali. Tak jednak nie jest. Mamy jednak sytuację, w której rosyjski prezydent zdecydował się dla własnej korzyści zaatakować słabszego sąsiada. Lekcją dotyczącą najbliższej przyszłości jest to, że musimy zrobić wszystko, by Ukraińcy wygrali. W dłuższej perspektywie będziemy współpracować z Ukraińcami, by mogli odbudować swój kraj, by był on odporniejszy i silniejszy w przyszłości
— ocenił.
Rozmowa z ambasadorem była także okazją do podsumowania przez niego pierwszego roku swojej służby w Polsce. Brzeziński zapewnił o swoim oddaniu i miłości dla Polski, jak również docenił możliwość spotykania się ze zwykłymi Polakami w różnych miejscach naszego kraju, na wzór stylu polityki Joe Bidena.
Moją pracę tu, w Polsce, wykonuję z zamiłowania. Po prostu kocham Polskę. Niemniej od samego początku starałem się być jak najbardziej aktywny, otwarty i zaangażowany w każdym zakątku Polski i w relacje z każdą grupą społeczną, która ją tworzy. Od początku starałem się podejmować różne kwestie istotne dla relacji amerykańsko-polskich. I chociaż był to trudny rok, chociaż mieliśmy wielu gości z Ameryki, w tym prezydenta, wiceprezydent i kongresmenów, starałem się wyjechać poza Warszawę, by odwiedzić takie miasta jak: Białystok, Poznań, Wrocław, Szczecin, Przemyśl. Chciałem się spotkać z ludźmi i w imieniu prezydenta Stanów Zjednoczonych powiedzieć: „Dziękuję, jestem z was dumny”. Uważam, że Polacy zasługują na to, by to usłyszeć
— deklarował Brzeziński.
Podsumowując stan relacji polsko-amerykańskich i koordynację działań obu rządów na płaszczyźnie dyplomatycznej i organizacyjnej, Brzeziński podkreślał to, że Polska i Stany Zjednoczone były przygotowane i gotowe na to, co miało się wydarzyć 24 lutego 2022 roku.
Nie zapominajmy, że prezydent Biden na wiele miesięcy przed 24 lutego ubiegłego roku podjął decyzję, by dzielić się tajnymi danymi wywiadowczymi z przywódcami krajów bałtyckich, Polski i innych państw graniczących z Ukrainą. Te dane obrazowały, jakie są defensywne i ofensywne struktury rosyjskiej armii i co rosyjskie przywództwo zamierza zrobić z Ukrainą. A więc przez okres kilku miesięcy byliśmy w stanie skonsultować się i zaangażować we współpracę z naszymi sojusznikami z tej części świata, by wspólnie wyrobić sobie obraz tego, co nadciąga. I co musimy zrobić, żeby się na to przygotować. Mieliśmy drobiazgowo rozpracowane przepustowości i logistykę przejść granicznych między Polską a Ukrainą. 24 lutego my i polskie władze byliśmy gotowi
— mówił.
Za przykład niech posłuży listopadowy incydent w Przewodowie, w którym od zabłąkanej rakiety zginęło dwóch Polaków. Wspólnie z polskimi władzami uprzednio przestudiowaliśmy scenariusze podobnych wydarzeń i opracowywaliśmy plan działania na wypadek, gdyby do nich doszło. I tak stało się w istocie: władze naszych krajów skontaktowały się ze sobą na szczeblu prezydenckim, ale także na poziomie ekspertów ds. bezpieczeństwa narodowego, ministrów obrony i spraw zagranicznych. Mogliśmy wspólnie ustalić, co się wydarzyło w Przewodowie, podzielić się tą informacją z odpowiednimi osobami i wspólnie ustalić, jak włączymy w tę sprawę NATO. To ten rodzaj zdyscyplinowanego współdziałania, którego obawia się Putin. Byliśmy gotowi wtedy, jesteśmy gotowi teraz
— podsumował ambasador USA.
CZYTAJ TEŻ:
pn/SuperExpress/twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/634489-brzezinski-w-dniu-wybuchu-wojny-polska-i-usa-byly-gotowe