Radosław Sikorski jest na razie bohaterem dla polityków swej partii, ale znalazł się już pod latarnią i akurat pod tą wcale nie jest najciemniej.
Dużo jest dywagacji o pieniądzach, które Radosław Sikorski zarabia „na boku” pełniąc jednocześnie funkcję posła w Parlamencie Europejskim. Nie ma natomiast odwołań do tego, co najbardziej oczywiste, czyli do „Regulaminu Parlamentu Europejskiego” oraz do „Kodeksu postępowania posłów do Parlamentu Europejskiego w zakresie interesów finansowych i konfliktu interesów”, który jest załącznikiem do regulaminu. Sam Radosław Sikorski chyba nie czytał „Kodeksu” lub czytał w za słabych okularach, dlatego niektóre artykuły pewnie mu się rozmyły.
Artykuł 2 regulaminu stanowi, że „posłowie wykonują swój mandat w sposób wolny i niezależny, nie mogą być związani instrukcjami ani nie otrzymują mandatu wiążącego”. Czy posła otrzymującego wynagrodzenie za „doradztwo” można uznać za „związanego instrukcjami”? Wszystko zależy do tego, czy doradztwo to ordynarny lobbing, czego nie sposób rozstrzygnąć nie znając szczegółów owego „doradztwa”. Mógłby to rozstrzygnąć, dla własnego dobra, sam Radosław Sikorski.
W artykule 3 „Kodeksu postępowania” (Konflikty interesów) napisano, że „konflikt interesów zachodzi w przypadku, gdy poseł do Parlamentu Europejskiego ma osobisty interes, który mógłby w sposób niewłaściwy wpłynąć na pełnienie przez niego mandatu poselskiego”. I taki poseł albo przyznaje się do konfliktu interesów, albo pyta przewodniczącego PE, „jeżeli nie jest w stanie rozwiązać konfliktu interesów”, przedstawiając stan faktyczny.
Artykuł 11 „Regulaminu PE” (Normy postępowania) stanowi (pkt 2):
„Posłowie powinni przyjąć systematyczną praktykę spotykania się wyłącznie z tymi przedstawicielami grup interesu, którzy są zarejestrowani w rejestrze służącym przejrzystości utworzonym w drodze porozumienia między Parlamentem Europejskim i Komisją Europejską”.
Oznacza to, że jeśli płacące Sikorskiemu 10 tys. dolarów miesięcznie Sir Bani Yas Forum nie znajduje się w rejestrze, jakkolwiek górnolotnie można by o nim mówić, nie jest podmiotem, dla którego można pracować nie popadając w konflikt interesów. A nawet gdy podmiot jest zarejestrowany, istnieją ograniczenia. W punkcie 3 artykułu 11 „Regulaminu” zaznaczono ponadto, że „posłowie powinni publikować w internecie wszystkie zaplanowane spotkania z tymi przedstawicielami grup interesu, którzy są objęci zakresem rejestru służącego przejrzystości”.
„Kodeks postępowania posłów do parlamentu europejskiego w zakresie interesów finansowych i konfliktu interesów” zobowiązuje eurodeputowanych do tego, żeby w trakcie wykonywania mandatu stosowali takie zasady i normy, jak „bezinteresowność, uczciwość, otwartość, staranność, rzetelność, odpowiedzialność i poszanowanie reputacji Parlamentu”. A to dlatego, że posłowie „działają wyłącznie w interesie publicznym i nie czerpią ani też nie próbują czerpać jakichkolwiek bezpośrednich lub pośrednich korzyści finansowych lub jakichkolwiek innych gratyfikacji”.
Artykuł 2 „Kodeksu postępowania” stanowi, że posłowie „nie zabiegają o żadne bezpośrednie ani pośrednie korzyści w gotówce lub w formie niepieniężnej lub jakiekolwiek inne gratyfikacje, nie przyjmują ich ani nie otrzymują w zamian za konkretne postępowanie w ramach prac parlamentarnych posła”. Ponadto posłowie „świadomie unikają wszelkich sytuacji, które mogłyby nosić znamiona przekupstwa, korupcji lub niewłaściwego wpływu”. Wszystko jest proste jak trzonek od szpadla.
Radosław Sikorski nie działa oczywiście na rympał, więc jak najbardziej stosuje się do zaleceń artykuł 4 „Kodeksu” (Oświadczenia posłów). A ten zobowiązuje europosłów do wykazania „wszelkiej regularnej działalności, którą poseł prowadzi równolegle z wykonywaniem mandatu i za którą otrzymuje wynagrodzenie, niezależnie od tego, czy wykonuje ją jako pracownik zatrudniony na umowę czy też jako osoba prowadząca działalność na własny rachunek”. Poza tym jest zobowiązany do odkrycia „wszelkiej wynagradzanej okazjonalnej działalności zewnętrznej (w tym działalności pisarskiej, działalności w charakterze wykładowcy lub w charakterze eksperta), jeżeli w danym roku kalendarzowym łączne wynagrodzenie za całą działalność okazjonalną posła przekracza kwotę 5 000 EUR”.
Problemem jest to, że w wypadku Sikorskiego nie sposób ustalić, czy jego „udział w przedsięwzięciu lub partnerstwie (…) może mieć potencjalne skutki w zakresie polityki publicznej lub (…) umożliwia posłowi wywieranie istotnego wpływu na działanie tego przedsięwzięcia lub partnerstwa”. Sikorski wykazuje zewnętrzne dochody, lecz to wcale nie oznacza, że nie prowadzi w ten sposób „interesów finansowych, które mogłyby wpłynąć na wykonywanie mandatu posła”.
Jest oczywiste (wynika to z artykułu 5 „Kodeksu” - Prezenty lub podobne korzyści), że „w czasie wykonywania mandatu posłowie do Parlamentu Europejskiego wstrzymują się od przyjmowania prezentów lub podobnych korzyści, z wyjątkiem prezentów o przybliżonej wartości poniżej 150 EUR i mających charakter kurtuazyjny lub prezentów mających charakter kurtuazyjny i wręczanych posłom reprezentującym oficjalnie Parlament”. „Prezent” w postaci sfinansowania pobytu w drogim hotelu czy biletu lotniczego na pewno nie ma „charakteru kurtuazyjnego” ani drobnego podarku.
Można się dziwić, że przewodnicząca PE, Roberta Metsola, nie wdrożyła jeszcze wobec Sikorskiego artykułu 8 „Kodeksu”:
„Gdy istnieją podstawy, by sądzić, że jeden z posłów do Parlamentu Europejskiego mógł naruszyć kodeks postępowania, przewodniczący, z wyjątkiem przypadków wyraźnego nadużycia, zwraca się w tej sprawie do komitetu doradczego”.
Załóżmy, że nie ma „wyraźnego nadużycia”, choć pewnie dziennikarze holenderskiego dziennika „NRC” mają całkiem odmienne zdanie, to wypadałoby jednak uruchomić „komitet doradczy”. A zgodnie z „Kodeksem” to on „bada okoliczności domniemanego naruszenia i może wysłuchać posła, którego sprawa dotyczy. Na podstawie swych ustaleń komitet kieruje do Przewodniczącego zalecenie dotyczące ewentualnej decyzji”. I jeżeli (…) przewodniczący uzna, że dany poseł naruszył kodeks postępowania, podejmuje uzasadnioną decyzję określającą sankcję”.
„Regulamin” i „Kodeks” Parlamentu Europejskiego można traktować jak świstki papieru, tylko one jednak zwracają uwagę na to, czego eurodeputowanemu robić nie wolno, a jeśli robi, ponosi z tego tytułu konsekwencje. Sikorski jest na razie bohaterem dla polityków swej partii, ale znalazł się już pod latarnią i akurat pod tą wcale nie jest najciemniej. Tym bardziej po wielkiej aferze korupcyjnej, a właściwie w jej trakcie. Młyny sprawiedliwości mielą może powoli, ale jednak mielą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/634063-sikorski-zgrywa-bohatera-i-niewiniatko