Jestem chorwackim dziennikarzem, który już od kilkunastu lat śledzi politykę w Polsce, a od trzech, odkąd się tu przeprowadziłem, robię to intensywnie.
Muszę jednak przyznać: nigdy nie zrozumiem do końca, jak ktoś taki jak Radosław Sikorski mógł w swojej karierze dojść do tak odpowiedzialnych stanowisk jak minister obrony, minister spraw zagranicznych RP czy marszałek Sejmu.
Będę bardziej precyzyjny.
W pewnym sensie rozumiem, że kiedyś ten człowiek wyglądał na osobę, która może reprezentować przyszłość polskiej polityki. Wykształcony, z silnymi koneksjami w polityce międzynarodowej, z czego większość ich zapewne zawdzięcza żonie, wpływowej publicystce Anne Applebaum. Nie rozumiem jednak, jak po tym wszystkim, czego dowiedzieliśmy się o Sikorskim w ciągu ostatnich kilku lat, są ludzie, którzy nadal uważają, że może on sprawować jakikolwiek odpowiedzialny urząd w tym państwie.
Mimo wszystkich jego gaf, III RP zwyczajnie nie jest gotowa wyrzec się Sikorskiego. Nawet teraz, kiedy zachodnie media zaczęły pisać o tym, jak polski poseł do Parlamentu Europejskiego, otrzymuje pieniądze za konsultacje od obcych krajów i systemów politycznych z elementami dyktatury.
Tomasz Siemoniak wciąż mówi o nim jako o „atucie” PO. Borys Budka twierdzi, że każdy, kto go krytykuje, jest „zazdrosny o jego sukces” (czy Budka myśli, że zazdrość stoi też za tym, co piszą o Sikorskim media holenderskie i belgijskie?). Jednym słowem, doktryna Neumanna, zgodnie z którą PO będzie bronić „swoich”, bez względu na to, jakie skorumpowane obrzydliwości popełnili, nadal obowiązuje.
Obserwowanie, jak politycy za wszelką cenę bronią swojego partyjnego kolegi z powodu interesu, a może z jakiegoś strachu, jest jedną rzeczą. Kompletnie czymś innym jest, kiedy to samo robi publicysta.
Nie będę tu robił z siebie przesadnego adwokata Radosława Sikorskiego
— zaczyna swój dzisiejszy komentarz redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota. Tymczasem chwilę później staje się właśnie jego zagorzałym obrońcą, czyli tym, kto w sytuacji, gdy istnieją poważne przesłanki, że Sikorski zrobił coś, co dyskredytuje go jako polityka, broni go. I to w naprawdę przesadny sposób.
Chrabota pisze w swoim tekście, że co prawda Sikorski jest trochę specyficznym politykiem, ale opinia publiczna musi mu to wszystko wybaczyć. Dlaczego?
Bo według redaktora Sikorski jest gigantem polskiej geopolityki.
Z wielu stron słyszę, że jest on jednym z niewielu Polaków o realnych kompetencjach w kwestiach geostrategii czy geopolityki. Jego aktywność ocenia się zazwyczaj wysoko.
Nie tylko to.
Sikorski – o ile prócz własnych poglądów reprezentuje polską rację stanu – robi dla naszego kraju dobrą robotę. Oby takich więcej.
A teraz kilka pytań, na które Chrabota, gdyby był uczciwy, musiałby odpowiedzieć.
Kiedy to dokładnie Sikorski „robił dobrą robotę” dla Polski?
Może, kiedy zamieścił wpis na Twitterze, w którym dziękował USA za zburzenie Nord Streamu? A może wtedy, gdy niedawno stwierdził, że rząd polski „wahał się“ w kwestii przejęcia razem z Rosjanami części Ukrainy, co oczywiście Moskwa znowu wykorzystała do swojej propagandy?
Cofnijmy się w czasie. Czy Sikorski „reprezentował polską rację stanu”, gdy realizował w Polsce, razem z Tuskiem, niemiecką politykę energetycznego podporządkowania Europy Rosji? Politykę, która umożliwiła sceny horroru, które obserwujemy dzisiaj na Ukrainie. Pamiętamy również sytuację, w której ten sam Sikorski groził Ukraińcom z Majdanu, że „muszą podpisać” układ z prorosyjskim reżimem, bo inaczej zginą. Czy wtedy też służył Polsce?
A może wtedy, gdy zgadzał się na to, by jego żona regularnie szkalowała polski rząd za granicą, przedstawiając to jako walkę o demokrację, a tak naprawdę służyła interesom partii męża?
Chrabota, oczywiście, nic o tym wszystkim nie wspomina. Dla niego jest ważne, że gdzieś na arenie międzynarodowej ktoś, nie wiadomo kto, ma dobrą opinię o Sikorskim. Nawet, jeśli chodzi o arabskie autorytarne reżimy, które są gotowe zapłacić mu za jego rady. Chrabota uważa opłacanie polskiego polityka jest „dozwolone, ale ryzykowne”. Czy dyskredytuje to go jako polityka? Ależ, skąd.
Niewiarygodnie.
Oczywiście, gdyby na miejscu Sikorskiego był ktoś z PiS-u, Chrabota już napisałby potępiający go komentarz. Ale Sikorski jest „nasz”.
A jak wiemy od Sławomira Neumana, jeśli jesteś „nasz“, będziemy cię „bronić jak niepodległości“. Bez względu na to, co zrobiłeś.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/633992-medialna-doktryna-neumana-czyli-jak-iii-rp-broni-swoich
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.