To jak w końcu z tą konstytucją jest? Trzeba bronić każdego jej przepisu jak niepodległości? Czy czasem można „boczkiem, boczkiem”, jeżeli tylko uznamy, że taka jest chwilowa konieczność?
Pytania te stawiam w związku z krytyką jaka spadła ze strony części polityków partii opozycyjnych na prezydenta Andrzeja Dudę, po wczorajszej jego decyzji o odesłaniu noweli ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Konstytucyjnego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent: Podjąłem decyzję o skierowaniu nowelizacji ustawy o SN do Trybunału Konstytucyjnego, w trybie kontroli prewencyjnej
Zacznę jednak od przypomnienia, że uwagi dotyczące owej noweli płynęły niemal z każdej strony. Płynęły również, co nie akurat nie jest niczym nowym i zaskakującym, ze strony opozycji. Ale ta stwierdziła, że politycznie nie może sobie pozwolić na głosowanie przeciwko tej ustawie, która jak zapewniał premier Mateusz Morawiecki miała już na pewno odblokować środki z KPO, i zdecydowała się przymknąć oko na niedoskonałości noweli. Jak później się okazało, z opozycyjnej umowy wyłamała się w ostaniej chwili partia Szymona Hołowni, czym wywołała niemałą kłótnię po stronie opozycyjnej, ale to już przeszłość. Należy tu jednak podkreślić, że największa partia opozycyjna, czyli Platforma Obywatelska, w swoich kalkulacjach kierowała się jedynie strachem przed „paskowym TVP Info”. Ale do tego jeszcze wrócimy.
„Najlepszy moment” minął…
Skupmy się jeszcze chwilę na uwagach, jakie różne środowiska zgłaszały do tej ustawy. Jak wspomniałem, płynęły one z różnych stron. Trzeba podkreślić, że nie były to uwagi małej wagi, ale dotykały one kwestii zasadniczych, a mianowicie tego, czy nowela jest w ogóle konstytucyjna. Prezydent najwidoczniej uznał, że zgłaszane wątpliwości mają swoje uzasadnienie. Nie można jednak wykluczyć, że na podjęcie takiej, a nie innej decyzji, wpłynęło wywrócenie w zeszłym roku kompromisu, który wynegocjował prezydent z szefową Komisji Europejskiej. Było to w ostatnim czasie kilkukrotnie podkreślane. Dzisiaj również przez minister w KPRP Małgorzatę Paprocką.
Prezydent swoją propozycję przedstawiał w tamtym roku, takich wątpliwości tego typu nie było
— przypomniała Paprocka, dodając, że w ocenie głowy państwa „to wtedy był najlepszy moment do załatwienia tej sprawy”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nowela ustawy o SN trafi do TK. Paprocka: Prezydent swoją propozycję przedstawiał w tamtym roku, takich wątpliwości tego typu nie było
Ale myślę, że prezydent wysyłając nowelę ustawy o SN do TK, w głównej mierze kierował się po prostu rolą, jaką przypisuje mu sama konstytucja.
Czyli czuwania nad przestrzeganiem konstytucji
— zaznaczyła minister w KPRP.
Nie był to zresztą pierwszy raz, gdy prezydent po wysłuchaniu głosów płynących z różnych stron, podjął decyzję, która niekoniecznie jest akceptowana przez środowisko polityczne, z którego sam się wywodzi. Niekiedy po decyzjach prezydenta, które spotykały się z krytyką ze strony Nowogrodzkiej, padały argumenty, że Andrzej Duda chce się przypodobać drugiej stronie politycznego sporu. I o ile nad taką argumentacją można było jeszcze nawet debatować podczas I kadencji, choć osobiście uważam ten argument za bezzasadny, to już podczas II kadencji jest on całkowicie nonsensowny. Od prezydenta oczekuję, ktokolwiek nim będzie, że będzie wsłuchiwał się w opinie płynące z różnych środowisk, nie myśląc o tym, czy może się komuś przypodobać czy nie. Choć oczywiście trzeba brać pod uwagę, z jakiego środowiska głowa państwa się wywodzi.
CZYTAJ WIĘCEJ: Liderzy opozycji oburzeni decyzją prezydenta. „Wolał oddalić uruchomienie pieniędzy z KPO”; „Dziś udaje strażnika konstytucji”
„Rzecz jest czysto polityczna”
Jeżeli coś nas dzisiaj może i powinno dziwić, to postawa tych polityków opozycji, którzy krytykują decyzję prezydenta. Jeżeli przez niemal osiem lat grzmi się o „gwałceniu konstytucji”, to jak dzisiaj można atakować odesłanie tak ważnej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego?
Nikt mnie nie przekona, że w grę wchodzi coś więcej niż polityczna kalkulacja. Politycy Platformy nie ukrywali nawet, że przymknęli oko na wątpliwości ustawy tylko dlatego, że obawiali się tego, co później wyczytają na swój temat na paskach w TVP Info. Trzeba więc powiedzieć, że opozycja zdradziła umiłowaną przez siebie konstytucję ze strachu, a nie dlatego, że martwi się tym, że środki z KPO jeszcze nie trafiły do Polski.
Czy to oznacza, że przepisy konstytucji można czasem „boczkiem, boczkiem”? Najwidoczniej tak, a potwierdził to wczoraj b. prezydent Aleksander Kwaśniewski. Pytany przez Bogdana Rymanowskiego na antenie Radia ZET, co by zrobił na miejscu prezydenta Dudy odpowiedział:
Ja bym podpisał. Rzecz jest czysto polityczna. Polityka właśnie polega na tym, że czasami omija się konstytucję w imię dobra wyższego.
Opozycja po prostu spękała i przyznaje to nawet prof. Wojciech Sadurski na łamach „Gazety Wyborczej”.
Ale „dobrem wyższym” nie jest chyba chwilowy spokój jednej z partii? Okazuje się więc, że gdy w grę wchodzą partykularne interesy partyjne i strach przez „paskowym TVP”, to konstytucję, mówiąc kolokwialnie, można „olać”. Opozycja, nie wliczając tutaj partii Szymona Hołowni, nie ma więc moralnego prawa krytykować dzisiaj prezydenta Andrzej Dudy i przekonywać, że zablokował on środki z KPO. Opozycja dobrze wie, że ma w tej sprawie sporo za uszami, równie dużo co sama Komisja Europejska. Prezydenta Andrzej Duda stanął na straży konstytucji, którą opozycja przehandlowała za chwilę spokoju. Temat na zupełnie inną dyskusję jest to, dlaczego niekonstytucyjna ustawa w ogóle była procedowana. Cytując klasyka: „Bezwstyd” opozycjo!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/633932-o-decyzji-prezydenta-dudy-i-krytyce-opozycji