„To dzisiaj jest nie tylko problem Radosława Sikorskiego, ale także Donalda Tuska i całej Platformy Obywatelskiej. Trudno powiedzieć, żeby było inaczej, bo te pytania padały przecież już wcześniej i nie wierzę, że Donald Tusk o tym nie wiedział. Nie sądzę, żeby nie zapytał Radosława Sikorskiego, skąd wzięły się te pieniądze” - mówi portalowi wPolityce.pl była szefowa MRPiPS, od 2019 r. europoseł PiS Elżbieta Rafalska.
wPolityce.pl: Jak skomentowałaby Pani informacje holenderskiego dziennika „NRC” o 100 tys. dolarów, które Radosław Sikorski otrzymywał rocznie od Zjednoczonych Emiratów Arabskich za doradztwo przy konferencji Sir Bani Yas?
Elżbieta Rafalska: Teraz rozumiem, dlaczego Radosław Sikorski milczał jak zaklęty w sprawie tych horrendalnie wysokich dochodów. Wszystkim nam należała się informacja w tej sprawie. To szokujące, nieprawdopodobne, że Radosław Sikorski przyjął tysiące dolarów od państwa, które pomaga Rosjanom obchodzić sankcje. Od państwa, które może stanowić przykrywkę dla innego finansowania - tego do końca nie wiemy.
Spodziewam się, że Donald Tusk natychmiast zajmie w tej sprawie stanowisko, ustosunkuje się, zrezygnuje z tej mocnej roli, jaką Radosław Sikorski odgrywa w Platformie Obywatelskiej.
Polakom się ta prawda należała. Czymś niebywałym jest to, że będąc człowiekiem tak majętnym, piastującym tak liczne stanowiska, czynnym politykiem i człowiekiem o wysokim poczuciu własnej wartości, o tak rozdętym ego, wchodzi się w układ, który nie będzie oceniany jako czysty, klarowny.
Sikorski nie jest politykiem na emeryturze, ale kimś, kto kreuje tę polityczną rzeczywistości, wywiera wpływ na pewne decyzje, kreuje opinie. Jego tweety wywierały istotny wpływ na poglądy, wzmacniały Rosjan, uderzały w politykę Polski, były wrogie Polsce.
Wciąż aktualne pozostaje też pytanie o 800 tys. euro
To wszystko stawia kolejne pytania: jakiego rodzaju były to opinie ekspertyzy, może zobaczymy, poznamy je? Jakie doradztwo, jakie konsultacje? Czy takie, które nie jest udokumentowane, bo niedawno krążyły informacje o „wysoko płatnych wykładach”.
I, co ważne, to nie polskie media, nie media prawicowe czy politycy Prawa i Sprawiedliwości zwróciły uwagę na relacje Sikorskiego z ZEA. Te wątpliwości były pokazywane najpierw w mediach zagranicznych. Holandia nie jest krajem przyjaznym Polsce czy sprzyjającym naszemu rządowi. A tę sytuację pokazuje jako skandaliczną.
Język polski wydaje mi się zbyt ubogi na skomentowania takiej sytuacji, bo tutaj na usta cisną się raczej określenia nieparlamentarne.
Gdyby na miejscu Sikorskiego był polityk z innej opcji, to byłby skończony, jego obecność w polityce by się skończyła.
Czy Radosław Sikorski mógł ściągnąć na siebie uwagę zachodnich mediów za sprawą swoich tweetów czy wypowiedzi, powielanych później chętnie w kremlowskich mediach, czy też jego działalność budziła pewne zainteresowanie już wcześniej?
Sądzę, że tutaj zbiegło się wszystko razem. Bo najpierw uwagę na różnego rodzaju nieokreślone konsultacje czy jakieś nieprawdopodobnie wysokie wpływy niektórych polityków, do tego jakieś rzeczywiście zaskakujące tweety wspierające Rosjan. Wszystko to jest zupełnie niewytłumaczalne, ale też nieprzypadkowe i musiało wytworzyć atmosferę olbrzymiej podejrzliwości wobec Radosława Sikorskiego. I wreszcie - brak chociażby najmniejszej informacji.
Sikorski utrzymuje, że jest to „działalność zewnętrzna”, łączenie jego doradztwa przy konferencji Sir Bani Yas z działalnością w PE jest „niesprawiedliwe” i „nieuczciwe”, a pełnienie wspomnianej funkcji nie ma wpływu na jego głosowania w PE
Teraz to takie ratowanie tonącego. To wszystko nie rzutuje już tylko na Radosława Sikorskiego, ale również na tych, którzy stali za nim murem, pozwalając absolutnie na wszystko. Ale to błoto ochlapie całą formację.
To dzisiaj jest nie tylko problem Radosława Sikorskiego, ale także Donalda Tuska i całej Platformy Obywatelskiej. Trudno powiedzieć, żeby było inaczej, bo te pytania padały przecież już wcześniej i nie wierzę, że Donald Tusk o tym nie wiedział. Nie sądzę, żeby nie zapytał Radosława Sikorskiego, skąd wzięły się te pieniądze.
Radosław Sikorski jawi się jako „obrońca” demokracji i praworządności w Polsce. Potępia prawdziwie autorytarne reżimy, jak np. Iran, przy czym - na co zwraca uwagę NRC, wobec ZEA wykazuje się dużą dozą tolerancji. Skąd taka postawa?
Tutaj należałoby postawić pytanie, o jaką praworządność walczy Radosław Sikorski? To jest po prostu wrogość wobec Prawa i Sprawiedliwości czy w ogóle prawicy. Na to nie ma żadnego usprawiedliwienia, nie ma to nic wspólnego z jakimikolwiek wartościami, jeśli zderzymy to z informacjami o tym, kogo bronił, jednocześnie tak atakując Polskę.
Sikorski to przeciwnik własnego kraju, a nie tylko Prawa i Sprawiedliwości.
A jednocześnie wciąż pozostaje bezkarny, pewny swoich racji, w tym przypadku również utrzymuje, że wszystko jest w porządku.
Nie sądzę, żeby nie stracił w takiej sytuacji tej pewności. Może będzie prezentował taką pozę, ale to nie jest już uderzenie tylko we własny wizerunek, ale pokazanie, jakim jest człowiekiem i politykiem, co jest dla niego ważne i jaką rolę odgrywają w jego życiu pieniądze. Wydają się dla niego najważniejsze, bo przecież nie trafiło na człowieka, któremu brakuje środków i który był zmuszony zrujnować w ten sposób swoją karierę polityczną. Po co mu to było?
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. Joanna Jaszczuk
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/633718-sikorski-i-zea-rafalska-nie-wierze-ze-tusk-nie-wiedzial