W opozycji coraz bardziej nerwowo. Donaldowi Tuskowi najwyraźniej puściły nerwy i zaordynował zdecydowany kurs przedwyborczy. Szymon Hołownia zacieśnia więzy z Kosiniakiem-Kamyszem, a Hanna Gill-Piątek odchodzi z Polski 2050. Nadal jednak nie wiadomo, kto z kim pójdzie do wyborów, bo wszyscy oglądają się wzajemnie za siebie.`
Dzisiejsza decyzja Hanny Gill-Piątek mocno wstrząsnęła Polską 2050. Zaledwie kilkanaście godzin wcześniej Szymon Hołownia zapewniał o absolutnym zaufaniu, jakim ją darzy i jak dalece wspiera jej działania. „Zdaje się, że i to kłamstwo na mój temat zaczęło się od Twittera, więc i tu powtórzę: bardzo wysoko cenię pracę @HannaGillPiatek, Hanka ma moje stuprocentowe zaufanie, szczególnie na tym niewdzięcznym odcinku, jakim jest prowadzenie naszego siedmioosobowego koła w obecnym Sejmie” – napisał na Twitterze. To zapewne odpowiedź na medialne doniesienia o tym, że Hołownia miał ją krytykować za „wychodzenie przed szereg i brak kompetencji”.
Trzy dni temu sama Gill-Piątek zapewniała o poprawności ich relacji, przekonując że ktoś chce zapewne wbić klin między nią a Hołownię. Klin okazał się najwyraźniej skuteczny, bo właśnie ogłosiła decyzję o odejściu z Polski 2050.
Jestem przekonana, co niejednokrotnie podkreślałam, że w nadchodzących wyborach po stronie opozycji demokratycznej potrzebny jest przede wszystkim silny blok opozycji, zdolny do ostatecznego pokonania partii Jarosława Kaczyńskiego
— napisała w swoim oświadczeniu.
Gill-Piątek wychodzi najwyraźniej z takiego samego założenia, co Koalicja Obywatelska, że Zjednoczoną Prawicę odsunąć można tylko jednym, zwartym blokiem politycznym, a bratanie się Polski 2050 z PSL tylko tę potencjalną jedność rozbija.
Czyżby więc rozłam w partii Hołowni był skutkiem szarpnięcia Donalda Tuska? Przedwczoraj obradował bowiem klub parlamentarny Koalicji Obywatelskiej, gdzie miały paść mocne słowa lidera PO. Jak Grabiec oświadczył po spotkaniu, że KO rusza w najbliższych tygodniach z ofensywą polityczną, a Sławomir Neumann rzucił zdecydowanie, że „wspólna lista się oddala, bo ile można prosić, ile można wychodzić do tych panien z kwiatami, skoro kwiatów nie chcą”. Marszałek Grodzki z kolei stwierdził, że KO jest nadal otwarta na inne partie opozycyjne, ale trzeba ostro wziąć się do pracy, gdyż „czas ucieka”. „Nadzieja umiera ostatnia, a mądry przywódca przygotowuje opcję A, opcję B i opcję C” - dodał.
Ruszamy z prekampanią, przewodniczący zarządził przygotowanie nazwisk na listy, zwłaszcza sejmowe, które trzeba skomponować uwzględniając warunki lokalne, regionalne, parytet płci
— powiedział rzecznik PO Jan Grabiec. Trudno byłoby pomieścić na tzw. jednej liście wszystkich zainteresowanych i zasłużonych polityków wszystkich partii opozycyjnych, nawet gdyby uwzględniono jedynie dwie płcie.
Jerzy Borowczak w rozmowie z portalem wPolityce.pl tak skomentował posiedzenie:
Jesteśmy gotowi na jedną listę, ale jeśli ewentualni partnerzy w tej sprawie się nie deklarują, to nie mamy na co czekać. Oczywiście drzwi są otwarte, jeżeli w którymś momencie powiedzą, że chcą na nią wejść, to będziemy na to gotowi. Czas jednak skończyć tę telenowelę, nie ma na to czasu – jakieś wstępne rozmowy, wstępne porozumienia, a to już trzeba konkretów.
W nieoficjalnych rozmowach z dziennikarzami niektórzy posłowie KO twierdzili, że gdy kampania ruszy, scena polityczna mocno się spolaryzuje na dwa główne ugrupowania, a „wtedy Hołownia z Kosiniakiem przyjdą do nas na kolanach”. Czyżby więc politycy Koalicji Obywatelskiej przeszli do czynów, a pierwszym skutkiem hardych postanowień o jedności był rozłam w Polsce 2050? Dla Donalda Tuska te wybory to walka o wszystko. Wielokrotnie już pisałam, że spodziewam się wyjątkowo brutalnej i brudnej gry ze Zjednoczoną Prawicą, czego sam lider PO nie kryje. Na główne hasło i motor swoich politycznych działań wybrał „antyPiSizm”. Wygląda jednak na to, że równie mocna będzie walka wewnątrz obozu opozycyjnego, by przekonać innych do „jedności”. Rzecz jednak w tym, że jedna lista opozycji korzystna jest wyłącznie dla Donalda Tuska. Zwłaszcza, gdy zaczną ją „komponować uwzględniając warunki lokalne, regionalne, parytet płci”. Strach pomyśleć co byłoby, gdyby opozycja te wybory jednak wygrała. Skoro tyle konfliktów, podziałów i walk toczy się wokół decyzji przedwyborczych, jak mieliby tworzyć skuteczny rząd, gwarantujący Polsce bezpieczeństwo na czas wojny, rosnących zagrożeń i kryzysów?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/633491-do-jednosci-poprzez-rozlam-rosnie-napiecie-tuska-i-opozycji