„Michał Kołodziejczak w ramach buntu przeciw polityce rządu prowadził różne ‘uliczne’ działania, których nie pochwalam. Jednak myślę, że on już przeszedł zmianę, jeśli chodzi o podejście do rozwiązywania problemów społecznych. Gdybyśmy z Agrounią byli ‘ulepieni’ z tej samej politycznej gliny i reprezentowali te same obszary, to cóż to by była oferta dla Polaków? Możemy się uzupełniać przez to, że jesteśmy z różnych środowisk i mamy różne wizje działania” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Stanisław Bukowiec, poseł Porozumienia, sekretarz generalny tej partii.
wPolityce.pl: Dlaczego Porozumienie zdecydowało się na sojusz z Agrounią i stworzenie z tym środowiskiem nowej partii?
Stanisław Bukowiec: Oczywiście są sprawy, które nas dzielą, ale mamy wiele wspólnych obszarów. Podobnie jak Agrounia chcemy dbać o polskich przedsiębiorców, szczególnie o małe i średnie, rodzinne firmy, Michał Kołodziejczak walczy o sprawy rolników, przedsiębiorców rolnych. Mamy też podobne spojrzenie na kwestię odbiurokratyzowania państwa, zlikwidowania barier, które w tej chwili dokuczają nie tylko przedsiębiorcom, ale także zwykłemu Kowalskiemu, bo choćby Polski Ład wprowadził w systemie podatkowym wiele zamieszania, również dla osób, które pracują na etatach. Chcemy przywrócić zaufanie do instytucji państwa, zapewnić bezpieczeństwo, w tym bezpieczeństwo żywnościowe i energetyczne. Zapewnić godne wynagrodzenie ciężko pracującym Polakom w sferze budżetowej. Wspomóc samorządy.
W którym momencie pojawił się temat zawiązania sojuszu Porozumienia z Agrounią? Formalna decyzja oczywiście została podjęta teraz, ale kiedy to się zaczęło?
Nowa pani prezes Porozumienia od czasu kongresu (10 grudnia 2022) uczestniczyła w rozmowach z liderami wielu ugrupowań. Podczas spotkań z liderem Agrounii doszło do bardziej konkretnych rozmów. Magdalena Sroka przedstawiła propozycję współpracy na forum naszej partii, a Prezydium dało „zielone światło”. Później Zarząd Krajowy, który odbył się w niedzielę, potwierdził ten kierunek.
Jednak jak rozumiem, pani prezes nie rozmawiała tylko z liderem Agrounii nt. współpracy? Były też takie rozmowy chociażby z Szymonem Hołownią i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem?
Tak, takie rozmowy były, zresztą jako posłowie wielokrotnie rozmawialiśmy i rozmawiamy z przedstawicielami innych ugrupowań na temat przyszłości. Nie zamykamy się na różne środowiska, ale Polacy oczekują, by politycy opozycji mniej rozmawiali o planach, a zaczęli się jednoczyć. Jako pierwsi daliśmy taki impuls i niech to będzie też sygnał dla innych środowisk.
Czy naprawdę rozważają Państwo samodzielny start wyborczy partii powstałej z połączenia Porozumienia i Agrounii, czy jednak liczą Państwo na start w jakiejś szerszej formule?
Chcemy stworzyć wspólny nowy projekt, który zainteresuje Polaków. Czy dołączą do niego inne środowiska? Oczywiście w polityce nigdy nie można powiedzieć nigdy, wszystkie scenariusze trzeba brać po uwagę, ale teraz rozpoczynamy współpracę z Agrounią. Chcemy zaproponować program dobry dla Polaków.
Decyzja o sojuszu Porozumienia z Agrounią spotkała się jednak ze zdecydowanym sprzeciwem niektórych Państwa działaczy, w tym dwójki bardzo prominentnych – rzecznika partii Jana Strzeżka i posła Michała Wypija. Jak by Pan się odniósł do tej sytuacji?
Szanuję ich suwerenną decyzję o opuszczeniu partii, chociaż żałuję, bo przez wiele lat dobrze współpracowaliśmy. Tego typu koalicje zawsze skutkują tym, że część działaczy z jednej czy drugiej strony nie do końca zgadza się z podjętą decyzją, niektórzy zostają mimo tego sprzeciwu, a niektórzy odchodzą. Tworzymy nowy byt polityczny. Niektórzy oceniają, że obie strony pochodzą z odległych stron sceny politycznej. Tylko jak to się ma do projektu proponowanego przez Donalda Tuska: jednej wspólnej listy opozycji, czyli takiej, która obejmowałaby ludzi od konserwatywnego PSL-u po partie lewicowe, chociażby Razem Adriana Zandberga?
To trochę wygląda tak, jak prezentował to Jan Strzeżek – Porozumienie to partia środowiska miejskiego, a Agrounia to partia reprezentująca środowisko rolnicze. I tu dodałbym, że Agrounia to partia dość skrajna w działaniu, na przykład organizująca protesty, podczas których wyrzuca się jedzenie na ulicę. Stąd dla wielu osób taki mariaż jest trudny do zrozumienia.
Michał Kołodziejczak w ramach buntu przeciw polityce rządu prowadził różne „uliczne” działania, których nie pochwalam. Jednak myślę, że on już przeszedł zmianę, jeśli chodzi o podejście do rozwiązywania problemów społecznych. Gdybyśmy z Agrounią byli „ulepieni” z tej samej politycznej gliny i reprezentowali te same obszary, to cóż to by była oferta dla Polaków? Możemy się uzupełniać przez to, że jesteśmy z różnych środowisk i mamy różne wizje działania.
Odnosząc się do posiedzenia Prezydium i Zarządu Porozumienia, gdy podejmowano decyzję o współpracy z Agrounią – czy tam generalnie była zgodność co do obieranego kierunku, czy też doszło do dyskusji i część działaczy nie zgadzała się z tą koncepcją?
Jak Pan wie, nie było jednomyślności. Na tym polega demokratyczna partia, że decyzje nie muszą być podejmowane jednogłośnie. Była bardzo merytoryczna dyskusja, a zdecydowana większość Zarządu Krajowego poparła propozycję pani prezes.
Czy zauważył Pan, by po decyzji o sojuszu z Agrounią nastąpiła duża liczba rezygnacji z członkostwa w Porozumieniu? W sieci krążą takie deklaracje działaczy.
Osoby, które rezygnują, to są przede wszystkim ludzie z Młodej Prawicy, stowarzyszenia, którego prezesem jest Jan Strzeżek.
A poza osobami z tego stowarzyszenia nie ma jakiejś fali odejść z Porozumienia?
Nie, nie zaobserwowałem czegoś takiego.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Senator Zając o kulisach sojuszu Porozumienia i Agrounii. „Rozmowy trwały już jakiś czas”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/633361-nasz-wywiad-bukowiec-nie-ma-fali-odejsc-z-porozumienia