Dlaczego zabrakło nazwiska prezydenta Jacka Jaśkowiaka na liście 50 samorządowców gotowych wystartować do Sejmu w ramach ruchu „Tak! Dla Polski?”. O tym opowiedział sam Jaśkowiak w obszernym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Mówił także m.in. o skazanej na porażkę w wyborach prezydenckich kandydaturze Kidawy-Błońskiej, sposobach na czyste powietrze w Poznaniu i samorządowej frakcji w przyszłej kadencji Sejmu.
„Lepiej czuję się w Poznaniu”
Jacek Jaśkowiak, od 2014 roku prezydent Poznania, pytany o możliwość startu z list PO do Sejmu przyznaje otwarcie, że woli karierę samorządowca.
Nie ma dla mnie ważniejszego celu, niż zmiana władzy jesienią
— deklaruje. Jednocześnie przyznaje, że do tego konieczne jest „połączenie różnych sił i środowisk”, „wyciszenie negatywnych emocji i nie targowanie się o miejsca na listach”, nie pozostawiając przy tym wątpliwości, że chodzi o jego partię.
Każdy zawodnik musi znać swoje miejsce na boisku
— stwierdza, widząc swoje miejsce w samorządzie Poznania i sam w innym miejscu wywiadu przyznając, że „jego szczyt”, to bycie prezydentem tego miasta.
Przegrał z Kidawą mając cechy Trzaskowskiego, który prawybory by wygrał
Jaśkowiak pytany był przez „GW”, dlaczego wobec braku planów na opuszczenie Poznania w 2019 r. brał udział w wew. prawyborach kandydata PO na prezydenta Polski?
Schetyna pokazał mi badania, z których wynikało, że Małgorzata Kidawa-Błońska będzie miała duży problem nie tyle z wygraniem wyborów, ile nawet z wejściem do drugiej tury
— przyznaje dodając, że wspomniane badania wskazują, iż to nie Kidawa-Błońska, ale Rafał Trzaskowski ma szansę wygrać z prezydentem Andrzejem Dudą. Trzaskowski jednak nie był naówczas zainteresowany nie walką o prezydenturę, ale walką ze Schetyną o przywództwo w partii. Jaśkowiak z kolei był dla Schetyny pożądaną gdy chodzi o wybory prezydenckie konkurencją dla Trzaskowskiego.
Jaśkowiak osobliwie tłumaczy też przyczyny swojej wysokiej porażki w wew. prawyborach prezydenckich z Kidawą-Błońską.
W starciu z Andrzejem Dudą nie te cechy (posiadane przez Kidawę-Błońską – przyp red.) były kluczowe. Potrzeba było innej energii i predyspozycji. Ma je Trzaskowski, który finalnie został kandydatem Koalicji Obywatelskiej
— mówi działacz PO.
Zmarnowane 10 mln głosów
W wywiadzie „GW” wróciła do tematu 10 mln głosów zebranych przez Trzaskowskiego, które „miały posłużyć nie do odbudowy poparcia dla PO, ale jasko fundament pod ruch Wspólna Polska”. Kapitał ten – jak przypomniała gazeta – został zmarnowany gównie na skutek wytykanego Trzaskowskiemu niezdecydowania. Chodziło o alians potencjałów PO, ówczesnej Nowoczesnej i lewicę skupioną wokół Barbary Nowackiej.
Wobec tych zarzutów Jaśkowiak bronił Trzaskowskiego jako m.in. „prezydenta Warszawy z mnóstwem miejskich obowiązków”. Przyznał jednak, że „oczekiwania i nadzieje na coś nowego” zostały niezaspokojone przez podziały na opozycji.
Powrót „tygrysa, czyli Tuska”
Własną krytykę porażki stworzenia silnego ruchu Wspólnej Polski Jaśkowiak stonował twierdzeniem, że „być może nieplanowanym” tego skutkiem było „obudzenie tygrysa, czyli Tuska” w lipcu 2021 r. Jednak i w tym wypadku Jaśkowiak nie ukrywał, że gdy „na polityczny ring wszedł zawodnik wago superciężkiej” – wywołało to w Platformie, która w roli lidera widziała Trzaskowskiego, spory, napięcia i iskrzenie.
Jak te spory tłumaczy Jaśkowiak?
W dużych organizacjach musi być ktoś, kto jest szefem, ktoś, kto wyznacza kierunki dla całej drużyny. Ważna jest umiejętność podporządkowania się, zgrania zespołowego. […] Targowanie się o stanowiska, stawianie oderwanych od rzeczywistości warunków dzielenie skóry na niedźwiedziu nam go nie ułatwia
— przyznaje na łamach „GW” prezydent Poznania.
Najistotniejszym celem powinna być obecnie – i jest dla mnie – zmiana władzy, a nie zaspokajanie czyichś ambicji, w tym moich własnych”
— dodaje.
Co z prezydenturą Poznania?
W wywiadzie Jaśkowiak pytany był również o to, czy - jeśli nie wystartuje do Sejmu w 2023 r. - będzie w 2024 r. starał się o reelekcję w Poznaniu.
Gdy zaczynałem w 2014 r., to obiecałem poznaniakom, że będę sprawował urząd przez dwie kadencje. Ta druga właśnie się kończy
— przypomina sugerując, że rozważa powrót do działalności biznesowej.
Kiedy „GW” wypomniała Jaśkowiakowi, że ruchy miejskie nadały mu przydomek drwala ze względu na wycinanie drzew przy inwestycjach i remontach, ten zapewnił, że „liczba drzew w mieście rośnie, nie spada”. Zasugerował również, że ważniejsze, niż drzewa, jest ograniczanie emisji dwutlenku węgla poprzez „zachęcanie ludzi do zostawienia samochodu w domu i przemieszczania się transportem publicznym, rowerem lub pieszo”.
Samorządowa frakcja w Sejmie?
Kolejnym poruszonym w „GW” tematem rozmowy była przyszła obecność w Sejmie samorządowców z „listy 50”. Gazeta potwierdziła możliwość zaistnienia w parlamencie przyszłej kadencji frakcji samorządowej o celach lokalnych, niekoniecznie zbieżnych z celami partii opozycyjnych, a także aspiracje niektórych znanych samorządowcach, którzy grożą Platformie samodzielnym startem.
Takie frakcje, także samorządowe, nie byłyby dobre dla Polski. Przejmując władzę po PiS (Tusk – przyp. red.) musi mieć kontrolowaną przez siebie większość w Sejmie. Nie może być szarpaniny”
— przyznaje Jaśkowiak dodając, że trzeba stawiać na ludzi „gotowych do kompromisu […] potrafiących grać zespołowo, a nie branżowych doktrynerów czy showmanów skoncentrowanych na happeningach i mediach społecznościowych”.
Prezydent Poznania zaapelował także do samorządowców o wspólną pracę, której celem jest wygranie wyborów, „a tutaj kluczowe znaczenie ma zbudowanie silnych list wyborczych, gdzie zasadniczym kryterium musi być liczba głosów, które dany kandydat jest potencjalnie w stanie zdobyć”.
PO też ma za uszami
Jaśkowiak apelując do samorządowców jednocześnie nie ukrywał, że nie tylko oni nie są święci.
Partie też mają sporo za uszami. Wystarczy ruszyć w Polskę – to nie przypadek, że tylu samorządowców, którzy kiedyś byli w PO, dziś jest poza partią. Chwila rozmowy i wychodzi, że poróżnili się, bo lokalny aparat partyjny chciał im meblować urząd. […] Mnie też niektórzy lokalni działacze PO mają dość, wylewają na wewnętrznych grupach pomyje. Cienka jest granica między zwyczajnymi sporami i dyskusjami a nic niewnoszącym hejtem
— konstatuje oceniając obecną scenę polityczną w Polsce.
Te słowa z pewnością nie spodobają się Donaldowi Tuskowi i spółce. Bo jak tu mówić o przejęciu władzy, gdy samorządowiec kojarzony z opozycją mówi o winach partii politycznych wymieniając nazwę PO?
rdm/”GW”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/633353-jaskowiak-dla-gw-partie-tez-maja-sporo-za-uszami
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.