Sławomir Nitras został oddelegowany przez Donalda Tuska do pilnowania wyborów przed fałszerstwami. Szef PO stwierdził, że Nitras jest znany „z energii, umiejętności mobilizacji, wielkiego optymizmu i sprawczości”. Jak dodał, „Mamy w naszych szeregach Sławomira Nitrasa i nie zawahamy się go użyć”. Sam Nitras niemal dwa lata temu groził „opiłowaniem” katolików. Teraz, w rozmowie z wp.pl oświadczył, że nie widzi w swojej wypowiedzi nic złego i „trzeba to zrobić w sposób gwałtowny i zdecydowany”.
Nitras będze „patrzył na ręce”
Poseł PO przekonywał - powołując się na swoje „spore doświadczenie”, że „najczęściej do największych nieprawidłowości dochodzi w małych, zamkniętych komisjach obwodowych”. Stwierdził, że to właśnie dlatego Prawo i Sprawiedliwość „chce ten model małych, hermetycznych komisji upowszechnić”.
Zdaniem Nitrasa „intencje są jasne”, a w kwestii przestrzegania zasad wyborczych nastąpił „poważny regres”.
Na tym nie koniec. Polityk PO snuł teorie o tym, że wybory prezydenckie „nie były równe, a jeśli nie były równe, to nie były uczciwie”, a rząd chce doprowadzić do tego, by wybory w Polsce „przypominały węgierskie”.
Będziemy patrzeć na ręce i oceniać zaangażowanie w kampanię mediów rządowych i instytucji państwowych. PiS stworzył cały system, dzięki któremu w kampaniach wyborczych ma nieporównywalną przewagę nad partiami opozycyjnymi. Dlatego nie przekona mnie pan, że przesadzamy, mówiąc o nieuczciwości wyborów za czasów rządów PiS. Ja nie mam wątpliwości - a wiem, co mówię - że gdyby PiS musiało zrobić jeszcze więcej, żeby wygrać wybory prezydenckie w 2020 roku, to by zrobiło
— oświadczył Nitras.
Prezydent „beneficjentem nieuczciwych wyborów”
Polityk przekonywał też, że „beneficjentem nierównych i nieuczciwych wyborów” jest… prezydent Andrzej Duda.
Nigdy mu tego nie zapomnę. Wygrał wybory, które były nieuczciwe. Trudno zatem uznać dziś, że Andrzej Duda nagle staje się strażnikiem procedur demokratycznych
— grzmiał Nitras.
Za to dopytywany o zmianę Kodeksu wyborczego przez PO tuż przed wyborami w 2011 roku Nitras oświadczył:
Trzeba mieć naprawdę dużo złej woli, żeby twierdzić, że zmiana Kodeksu wyborczego wpłynęła realnie na wynik Platformy. Żeby porównywać rządy PiS i PO pod tym względem.
Droga brazylijska w Polsce?
Zdaniem Nitrasa, w Polsce możliwe jest powtórzenie wydarzeń z Brazylii po wyborach prezydenckich. „Obrońca” wyborów stwierdził, że „pytanie, czy PiS w przypadku przegranej nie będzie chciało oddać władzy, jest pytaniem, które należy sobie dziś stawiać”.
Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, że PiS robi wszystko, żeby władzy nie oddać. I że Jarosław Kaczyński jest gotów wziąć przykład ze swoich politycznych przyjaciół, czyli panów Bolsonaro i Trumpa, i rozniecić niepokoje społeczne. (…) Wyobrażam sobie naprawdę, że np. Daniel Obajtek, Jacek Kurski czy Zbigniew Ziobro będą woleli szukać schronienia poza Polską
— mówił Nitras dodając, że ma nadzieję, że „Kaczyński ucieknie z kraju”. Przekonywał też, że potrafi sobie wyobrazić też to, że prezydent Duda nie powierzy misji stworzenia nowego rządu np. zwycięskiej w wyborach Koalicji Obywatelskiej oraz to, że można nie zwoływać nowego Sejmu.
Gwałtowne i zdecydowane piłowanie katolików
W rozmowie poruszona została też kwestia słów Nitrasa z pierwszego Campusu Polska Przyszłości, gdzie poseł PO mówił o „piłowaniu” katolików. Podwładny Donalda Tuska stwierdził, że liczy na to, iż te słowa będą się za nim ciągnęły. Jak sam wskazał - „z pełną odpowiedzialnością” - kiedy w Sejmie uregulowane zostaną „patologiczne dziś relacje między państwem a Kościołem”, to „nikt nie będzie miał żadnych wątpliwości, kto o tym mówił w sposób zdecydowany. Ten proces jest nieodwracalny”.
Dodał też, że nie wstydzi się swoich poglądów i nie przejmuje się tym, co mówi się w mediach, bo „Polacy naprawdę chcą zmian i ja zrobię wszystko, żeby te zmiany przeprowadzić”.
Ale czy żałuję? Nie. Gdybym użył innego słowa, to też moja wypowiedź zostałaby zniekształcona. Swoją drogą, jestem zdziwiony, że większe zainteresowanie budzi jedno słowo, a nie sedno problemu. Problem leży w relacjach państwo-Kościół, a nie w moich wypowiedziach, w dodatku zmanipulowanych
— brnął dalej Nitras dodając, że problemem jest to, że „często byle niewykształcony ksiądz poucza ludzi, jak mają żyć” i ten ksiądz - jak przekonywał - „robi to w majestacie prawa”.
Dzisiaj czytałem, jak sądy w sztuczny sposób przedłużają procesy rozwodowe w Polsce. Przecież to są jakieś żarty. Przecież wszyscy wiemy, że to jest podszyte jakimiś wpływami Kościoła katolickiego i niechęcią do pozwalania ludziom się rozwodzić. No kto dał takie prawo Kościołowi czy PiS-owi, żeby ingerować w kwestie rozwodu?! Czy my tego naprawdę chcemy? Przecież to jest jakiś totalny archaizm, z którym trzeba radykalnie skończyć. Jeśli nie da się normalnie, to trzeba opiłować. Trzeba to po prostu zrobić w sposób gwałtowny i zdecydowany, bo inaczej będziemy żyli w jakimś zniewoleniu
— grzmiał polityk PO przekonując, że Kościół to instytucja „spatologizowana”, która „pozytywnej roli nie spełnia”, a tylko „sieje zgorszenie” i „przypisuje sobie przywileje, których nikt świadomie by jej nie dał”.
Straszenie PiS-em, fałszerstwami wyborczymi, drwienie z Kościoła i mieszkańców małych miejscowości - to jedyne, co Sławomir Nitras, ale też cała PO pod wodzą Donalda Tuska ma do zaoferowania. To ma być ta nowa jakość? Czy „broniący” wyborów Nitras będzie stały przy urnie wyborczej o domagał się świadectwa chrztu od głosujących, wyrzucając z lokalu katolików?
CZYTAJ TEŻ:
wkt/wp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/632971-nitras-juz-nie-ukrywa-trzeba-to-zrobic-trzeba-opilowac